Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Która dieta najlepsza dla narciarza biegowego? (fragment książki)

opublikowano: 05 stycznia 2012 autor: Matt Fitzgerald
W ciągu ostatnich dziesięcioleci zachodni świat opanowała pozytywna mania tracenia zbędnego tłuszczyku za pomocą diet uwzględniających proporcje węglowodanów, tłuszczów i białek, czyli trzech głównych źródeł energii (kalorii) w jadłospisie, często nazywanych makroskładnikami. Każda metoda odchudzania, jaka wchodziła w tym czasie na rynek, proponowała nowy, rzekomo lepszy sposób bilansowania źródeł energii, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miał sprawić, że szybko i na stałe pozbędziemy się nadprogramowych kilogramów.

Początkowo dominowały diety niskotłuszczowe, wychodzące z założenia, iż ograniczenie spożycia tłuszczów stanowi najlepszy sposób redukcji tkanki tłuszczowej, ponieważ – jak błyskotliwie zauważano – problem otyłości polega właśnie na zbyt dużej ilości tłuszczu w ciele. Do najpopularniejszych diet tego typu należała metoda doktora Deana Ornisha, opisana w bestsellerze pod tytułem „Eat More, Weigh Less" („Jedz więcej i chudnij"). Według tej i innych książek magiczny przepis na utratę wagi polega na spożywaniu 80 procent węglowodanów (wobec 48 procent w jadłospisie przeciętnego Amerykanina), 10 procent białka (wobec 18 procent) i 10 procent tłuszczu (wobec 34 procent), co sprawia, że dieta niskotłuszczowa w rzeczywistości jest również wysokowęglowodanowa.

Po dietach niskotłuszczowych (które, oczywiście, nie zostały całkiem zapomniane) przyszła moda na diety niskowęglowodanowe. Ich zwolennicy twierdzą, że węglowodany przyczyniają się do otyłości w większym stopniu od tłuszczów, ponieważ są mniej sycące, a na dodatek uzależniają, przez co prowadzą do przejadania się. Królem diety niskowęglowodanowej jest Robert Atkins, autor manifestu „Nowa rewolucyjna dieta doktora Atkinsa", który zajmuje na świecie pierwszą pozycję pod względem sprzedaży wśród wszystkich książek z dziedziny dietetyki. Według doktora Atkinsa powinniśmy spożywać nie więcej niż 40 gramów węglowodanów dziennie, co dla większości ludzi stanowi poniżej 10 procent sumy wszystkich kalorii.

Takie podejście wydaje się bardzo skrajne, jeśli wziąć pod uwagę zdanie specjalistów do spraw odżywiania, którzy sądzą, że prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego oraz odpornościowego przeciętnego człowieka wymaga spożywania co najmniej 150 gramów węglowodanów każdego dnia. Mniej radykalne diety niskowęglowodanowe przyjmują bardziej realistyczne założenia. Należy do nich między innymi dieta strefowa Barry'ego Searsa, według której magiczne proporcje makroskładników to 40 procent węglowodanów, 30 procent tłuszczu i 30 procent białka.

Zapewne nieuniknionym zjawiskiem w odpowiedzi na chwilową modę na diety niskowęglowodanowe było nadejście ery diet wysokobiałkowych. Te rzeczywiście zajęły miejsce poglądów doktora Atkinsa i spółki, lecz trudno powiedzieć, by kiedykolwiek udało im się w pełni rozwinąć skrzydła. Tak naprawdę większość diet niskowęglowodanowych była dietami wysokobiałkowymi, ale zagorzali zwolennicy protein zwykle podkreślają korzyści z nich płynące, zamiast oczerniać rolę węglowodanów, i zalecają proporcje makroskładników zgodne z tym założeniem. Typowa dieta nakazuje, by białka odpowiadały za 30–40 procent kalorii w dziennym jadłospisie, co stanowi trzy- lub czterokrotność przyjętego minimum. Powyższe podejście znajduje uzasadnienie we właściwościach protein, które są najbardziej sycącym składnikiem pokarmowym, dzięki czemu powodują, że ogólnie jemy mniej.

Okładka książki "Waga startowa"Tekst jest fragmentem z książki Waga startowa autorstwa Matta Fitzgeralda, która ukazała się z początkiem 2012 roku nakładem wydawnictwa Inne Spacery. Książka jest poświęcona regulacji masy oraz kompozycji ciała zawodników, którzy startują w różnych dyscyplinach wytrzymałościowych – od kolarstwa górskiego, przez bieganie, narciarstwo biegowe, wioślarstwo, po triathlon. Fragment publikowany jest za zgodą wydawnictwa.

Która dieta odchudzająca jest najlepsza: niskotłuszczowa, niskowęglowodanowa czy wysokobiałkowa? Według naukowców żadna nie ma szczególnej przewagi nad pozostałymi. Badania epidemiologiczne nie wykryły związku między proporcjami węglowodanów, tłuszczów i protein w jadłospisie a masą ciała. Wydaje się, że organizm człowieka potrafi zaadaptować się do rozmaitych dawek makroskładników. Nie istnieją zatem magiczne proporcje substancji pokarmowych, nie ma idealnego sposobu bilansowania źródeł energii. Można wskazać wiele dawnych lub współczesnych przykładów, gdy wszystkie z powyższych diet powodowały zarówno utratę kilogramów, jak i przyrost wagi. Liczą się nie proporcje makroskładników, lecz suma kalorii z całego dnia, która w dużym stopniu zależy od rodzaju pożywienia.

Produkty przetworzone, czyli niskiej jakości, zwykle cechuje zdecydowanie wyższa gęstość energetyczna niż produkty naturalne, dlatego ludzie opierający na nich jadłospis ważą więcej od innych. Możliwa jest jednak dieta złożona z produktów naturalnych (wysokiej jakości), która będzie stosunkowo bogata w węglowodany, tłuszcze lub proteiny. Każdy z tych składników pokarmowych pomaga utrzymać prawidłowy skład ciała, natomiast jadłospis pełen produktów niskiej jakości tuczy niezależnie od proporcji makroskładników.

zaktualizowano czwartek, 05 stycznia 2012 11:34
Oceń artykuł
(3 głosów)
Komentarze (0)
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas