niedziela, 03 kwietnia 2016
w Z życia
Zdarza się stanąć zimą w górach przed tablicą dumnie obwieszczającą początek oznakowanej i wymierzonej trasy do biegania nartach. Idealne położenie, spora wysokość, góry, las, metr śniegu - czego chcieć więcej? Problem w tym, że ów przykladowy metr śniegu zalegał również, nie tknięty ludzką stopą ani nartą, właśnie na tej trasie. Do biegania na pewno się nie nadaje. Do wędrowania - nie dla wszystkich. Do treningu przedzierania się przez śnieżne zaspy - tak. Czy może być inaczej? Na szczęście tak.