tu<\/a>.<\/p>\nW skr\u00f3cie: w 2006 roku dw\u00f3ch \u015bmia\u0142k\u00f3w wybra\u0142o si\u0119 na Spitsbergen w celu pow\u0142\u00f3czenia si\u0119 z p\u00f3lkami na nartach (najog\u00f3lniej m\u00f3wi\u0105c). Wkr\u00f3tce po starcie zabiwakowali w bardzo niefortunnym miejscu. Sztormowa pogoda, specyficzne ukszta\u0142towanie terenu i szybko zacz\u0119\u0142o przykrywa\u0107 namiot \u015bniegiem. „Puchu” przybywa\u0142ot tak szybko, \u017ce panowie nie nad\u0105\u017cali od\u015bnie\u017ca\u0107 namiotu. Napad\u0142o tyle, \u017ce przykry\u0142o namiot, a \u015bnieg wyrasta\u0142 wysoko ponad jego czubek. Panowie nieustannie od\u015bnie\u017caj\u0105c znale\u017ali si\u0119 na dnie g\u0142\u0119bokiego leja. W ko\u0144cu jednak \u015bnieg zasypa\u0142 materia\u0142owe schronienie. \u015amia\u0142kowie na szcz\u0119\u015bcie zd\u0105\u017cyli wezwa\u0107 pomoc przy u\u017cyciu telefonu satelitarnego.<\/p>\n
My telefonu satelitarnego nie mamy. Nie mamy te\u017c zasi\u0119gu w kom\u00f3rkach. A nawet jak by\u015bmy mieli, i tak nie mamy \u017cadnego numeru telefonu, pod kt\u00f3ry mo\u017cnaby zadzwoni\u0107 po pomoc.<\/p>\n
\u015aroda, 7 kwietnia<\/p>\n
Jest druga w nocy. Pani Joanna smacznie \u015bpi. Ja co kilka minut przez \u015bpiw\u00f3r napieram stopami na \u015bciank\u0119 namiotu. Czy jeszcze jestem w stanie cho\u0107 troch\u0119 ni\u0105 poruszy\u0107, czy \u015bnieg ca\u0142kiem j\u0105 zabetonowa\u0142?<\/p>\n
Nasze schronienie ma specjaln\u0105 konstrukcj\u0119 – jest niezwykle odporne na wiatr, ustawione pod odpowiednim k\u0105tem mo\u017ce si\u0119 opiera\u0107 sporym wichurom.<\/p>\n
Co wiecz\u00f3r wkopujemy je do\u015b\u0107 g\u0142\u0119boko. Wiatr nam nie straszny raczej, ale jego \u0142opotanie i podwiewanie \u015bniegu pod tropik – to raczej nie s\u0105 przyjemno\u015bci. Dlatego lepiej wsadzi\u0107 namiot w dziur\u0119 ze \u015bniegu. To ma jednak sw\u00f3j minus. Niesiony wiatrem \u015bnieg we wszelkich obni\u017ceniach odk\u0142ada si\u0119. Zawirowanie wiatru, spadek pr\u0119dko\u015bci i p\u0142atki \u015bniegu opadaj\u0105. Przez kilka godzin, na przyk\u0142ad podczas nocy, w ka\u017cdym zag\u0142\u0119bieniu zbierze si\u0119 pryzma \u015bniegu.<\/p>\n
Przed zaszyciem si\u0119 w namiocie, sprawdzamy pr\u0119dko\u015b\u0107 wiatru. Ok. 35-38 km\/godz. Niewiele. Wystarczaj\u0105co jednak, \u017ceby w nocy \u015bnieg stara\u0142 si\u0119 zr\u00f3wna\u0107 nasze zag\u0142\u0119bienie z reszt\u0105 p\u0142askowy\u017cu. Sprawdzam wi\u0119c ci\u0119\u017car \u015bniegu zalegaj\u0105cy na \u015bciankach namiotu. Wok\u00f3\u0142 nas powstaje \u015bnie\u017cny sarkofag.<\/p>\n
(Dygresja: autor tekstu specjalnie napisa\u0142 o wydarzeniach na Spitsbergenie, by uatrakcyjni\u0107 artyku\u0142 i zbudowa\u0107 lekkie napi\u0119cie. Nam zasypanie \u015bniegiem nie gro\u017ane – postawilismy namiot w takim miejscu, gdzie du\u017ce masy \u015bniegu zebra\u0107 si\u0119 nie mog\u0105, po drugie – nie sypie a\u017c tak bardzo. Chocia\u017c…. licho nie \u015bpi).<\/p>\n
Tak czy inaczej ok. 4 nad ranem \u015bniegu jest ju\u017c tyle, \u017ce czas na od\u015bnie\u017canie. Wyj\u015bcie z namiotu nastr\u0119cza trudno\u015bci – do 3\/4 wysoko\u015bci nasza kopu\u0142ka jest przysypana. Najpierw musi si\u0119 odby\u0107 „otwarcie drzwi”, czyli wypychanie \u015bniegu nogami – stopy na tropik i pchanie na du\u017ca powierzchni\u0119. Potem zamek w g\u00f3r\u0119 i do ud w ci\u0119\u017ckim, mokrym \u015bniegu – jest ok. 2,5 stopnia na plusie. 15 minut z \u0142opat\u0105 i zn\u00f3w mo\u017cna wskoczy\u0107 do \u015bpiwora.<\/p>\n
\u015anieg z wiatrem jednak pracuj\u0105 nieustannie. Efekt? Namiot zn\u00f3w zasypany. Pobudka wi\u0119c o godz. 6. I od\u015bnie\u017canie.<\/p>\n
<\/p>\n
W ko\u0144cu zwijamy si\u0119. Poranek nale\u017cy chyba do najgorszych na naszej wycieczce. Widoczno\u015b\u0107 na jakie\u015b 100 metr\u00f3w. \u015anieg zacina po twarzy. Jest ciep\u0142o, do fok klej\u0105 si\u0119 grube bry\u0142y \u015bniegu. Co chwila trzeba si\u0119 zatrzyma\u0107 i obi\u0107 je kijkiem. To m\u0119czy. Popylamy w stron\u0119 zamkni\u0119tego schroniska.<\/p>\n
Tu ujawnia si\u0119 jeszcze jeden podst\u0119p p\u0142askowy\u017cu. Okazuje si\u0119, \u017ce pomimo chmur, s\u0142o\u0144ca przecie\u017c nie wiedzieli\u015bmy od pocz\u0105tku wycieczki, mamy poparzone twarze. Moja partnerka ma na policzkach tward\u0105 skorupk\u0119. Ja – usta pop\u0119kane, nos ze strupem. Linomag na twarz i trudna rada. Mo\u017cna zas\u0142oni\u0107 si\u0119 r\u00f3wnie\u017c bufem, ale wtedy gogle paruj\u0105 i nie wida\u0107 ju\u017c nic.<\/p>\n
Dochodzimy do Lagaros. Kilka budynk\u00f3w na pustkowiu. Tu wieje najgorzej. Ok. 40 km\/godz. Niby niewiele, ale czasem s\u0105 silne podmuchy – jednak najwa\u017cniejsze – efekt ch\u0142odzenia wiatrem. Temperatura – 3,5 na plusie. Z efektem ch\u0142odzenia – 3,5\/4 na minusie.<\/p>\n
Taktyka jest taka, \u017ce gdy cz\u0142owiek ci\u0105gnie sanki – ciep\u0142o. Gdy si\u0119 zatrzyma – zimno, bo pot si\u0119 skrapla, ci\u0105gnie energi\u0119 itd. wi\u0119c na postoju koniecznie od razu trzeba wrzuci\u0107 co\u015b na siebie. My zak\u0142adamy eleganckie primalofty.<\/p>\n
Kr\u00f3tki post\u00f3j i uciekamy z tego niezbyt przyjemnego miejsca. Wiatr pizga, widoczno\u015b\u0107 marna, gogle zaparowuj\u0105, bez gogli wiatr w oczy, ci\u0105gniemy pod g\u00f3r\u0119, \u015blad nie przetarty, buzie piek\u0105 od spalenizny, \u015bnieg si\u0119 klei do fok. Ale bez przesady – to mimo wszystko jest przyjemne. Coorwod, May, London. Zew przygody. Ch\u0142opackie, dzieci\u0119ce marzenia. Jest spe\u0142nienie.<\/p>\n
Po 6 godzinach marszu (3 od startu do Lagaros i kolejne trzy od Lagaros) spotykamy par\u0119 Norweg\u00f3w. Pa\u0144stwo maj\u0105 po ok. 50 lat. Id\u0105 sobie na nartach z plecakami w tym pustkowiu, u\u015bmiechni\u0119ci, zadowoleni, jakby wybrali si\u0119 na spacer do parku. Gdzie\u017c nam ludziom z po\u0142udnia do twardych Norweg\u00f3w. To co dla nas jest ekstremalne – cho\u0107by wycieczka na Hardangervidda, dla chodz\u0105cego po g\u00f3rach Norwega to weekendowa przechadzka. Nic dziwnego, \u017ce ten nar\u00f3d wyda\u0142 na \u015bwiat Nansena, Amundsena czy Liv Arnesen (pierwsza kobieta, kt\u00f3ra samotnie dotar\u0142a bez wsparcia do bieguna po\u0142udniowego). Dla niech ekstremalne jest to, co nie \u015bni\u0142o si\u0119 naszym filozofom.<\/p>\n
Tak wi\u0119c ma\u0142\u017ce\u0144stwo popyla sobie do Lagaros, bo w Norwegi, je\u015bli nale\u017cysz do tamtejszego PTTK, masz klucze do wszystkich schronisk w ca\u0142ej Norwegii. Pewnie dojd\u0105 do Lagaros za trzy godziny, napal\u0105 w piecu i b\u0119d\u0105 rozkoszowa\u0107 si\u0119 swoj\u0105 samotno\u015bci\u0105 w\u015br\u00f3d g\u00f3r.<\/p>\n
My postanowili\u015bmy dotrze\u0107 z powrotem do Marbu. D\u0142u\u017c\u0105ce si\u0119 4 godziny, z czego sporo szybkich zjazd\u00f3w. Kontrolowanie p\u0119dz\u0105cych sanek, zw\u0142aszcza gdy cz\u0142owiek zm\u0119czony, to niez\u0142a zabawa. Schronisko ma by\u0107 tu\u017c za ka\u017cdym nast\u0119pnym zakr\u0119tem. Moz\u00f3\u0142, lekka udr\u0119ka, nadmiar marszu – gdzie to schronisko? W ko\u0144cu si\u0119 pojawia.<\/p>\n
Tego dnia pokonali\u015bmy ciut ponad 32 km. Prawie 12 godzin w drodze. Ale to nie koniec.<\/p>\n
Po rozbiciu obozu, w tym samym miejscu co poprzednio, okazuje si\u0119, \u017ce kuchenka pad\u0142a. Nie chce pali\u0107. Czyszczenie, przedmuchiwanie, rozk\u0142adania i sk\u0142adania, naprawianie nie pomaga. Przyczyn\u0105 mo\u017ce by\u0107 jedynie zanieczyszczone paliwo, kt\u00f3re… od paru dni jednak dobrze si\u0119 spala. Nie ma mrozu, a kuchenka ga\u015bnie sama z siebie. Sprz\u0119t z najwy\u017cszej p\u00f3\u0142ki… 1300 z\u0142 nadaje si\u0119 na \u015bmietnik.<\/p>\n
Pokonani idziemy do schroniska prosi\u0107 o gor\u0105c\u0105 wod\u0119. Dobrze, \u017ce tu dzi\u015b dotarli\u015bmy.<\/p>\n
W \u015brodku, nieco cuchn\u0105cy, przygl\u0105damy si\u0119 kolacji przy \u015bwiecach – to Anglicy, kt\u00f3rych spotkali\u015bmy wczoraj, \u015bwi\u0119tuj\u0105 przebycie drogi, tej, kt\u00f3r\u0105 my pokonali\u015bmy dwa dni wcze\u015bniej. Jest tu r\u00f3wnie\u017c kilka innych ekip. Wygl\u0105da na to, \u017ce nast\u0119pnego dnia, wszyscy b\u0119dziemy zmierza\u0107 w t\u0119 sam\u0105 drog\u0119 – do Kalhovd.<\/p>\n
ci\u0105g dalszy wkr\u00f3tce…<\/em><\/p>\n","protected":false},"excerpt":{"rendered":"D\u0142ugo nie mog\u0119 zasn\u0105\u0107. Czuj\u0119 w nogach, \u017ce \u015bnieg powoli przysypuje namiot. W g\u0142owie k\u0142ebi\u0105 si\u0119 my\u015bli. Chyba nie sko\u0144czymy tak jak ci panowie na Spitsbergenie? Tam chocia\u017c s\u0105 ratownicy, tu na ratunek nie ma szans.<\/p>\n","protected":false},"author":1542,"featured_media":3289,"comment_status":"open","ping_status":"open","sticky":false,"template":"","format":"standard","meta":{"_acf_changed":false,"footnotes":""},"categories":[30],"tags":[298,313,315,297,314,316,293],"class_list":["post-125","post","type-post","status-publish","format-standard","has-post-thumbnail","hentry","category-relacje-z-wypraw-i-wyjazdow","tag-hardangervidda","tag-lagaros","tag-namiot","tag-norwegia","tag-spitsbergen","tag-wiatr","tag-wyprawy"],"acf":[],"yoast_head":"\n
Inne Spacery po Hardangervidda, cz. 4<\/title>\n \n \n \n \n \n \n \n \n \n \n \n\t \n\t \n\t \n \n \n \n\t \n\t \n\t \n