nabiegowkach.pl > Imprezy > Relacje > Kaiser Maximilian Lauf, czyli co nie udało się Niemcom, udało się Austriakom

Kaiser Maximilian Lauf, czyli co nie udało się Niemcom, udało się Austriakom

Kaiser Maximilian Lauf, czyli co nie udało się Niemcom, udało się Austriakom

Niedziela 7 lutego 2016 roku, Seefeld – data i miejsce narodzin nowego maratonu narciarskiego w Europie – Kaiser Maximilian Lauf. W miejsce odwołanego z powodu niedostatecznej ilości śniegu 44. König Ludwig Lauf udało się organizatorom wypełnić powstałą lukę w kalendarzu cyklu Visma Ski Classics. I to w niespełna tydzień.

Ostatecznie w ramach Kaiser Maximilian Lauf odbyły się dwa biegi rozgrywane techniką klasyczną. Dla zawodników elity startującej w cyklu Ski Classics na dystansie 65 km i dla amatorów na 22 km. Biegi odbywały się po malowniczych trasach olimpijskich (z 1964 i 1976 roku), których Seefeld było współorganizatorem. Zawodnicy elity pokonali trzy okrążenia, a amatorzy zmierzyli się z jednym.

Start i metę umiejscowiono w centrum Seefeld, w sąsiedztwie Olympia Sport- und Kongresszentrum. W pochmurny ranek o godzinie 8.00 na trasę ruszyła elita kobiet, a 20 minut później do rywalizacji przystąpiła elita mężczyzn. Amatorzy na swój start musieli poczekać do godziny 12.00, ale w zamian bieg kończyli w pięknej, słonecznej pogodzie.

Wyścig elity mężczyzn jak i kobiet rozgrywany był według podobnego dla tego typu zawodów scenariusza. Przywykliśmy już, że z początku widzimy dwa lub trzy rzędy (w zależności od liczby torów) zawodników poruszających się jednostajnie wyłącznie bezkrokiem. Później następuje faza planowanego rozbicia całej stawki na mniejsze grupy lub do przodu ruszają samotni uciekinierzy. W międzyczasie, żeby podnieść dramaturgię wyścigu, rozgrywane są punktowane finisze sprinterskie Visma Ski Classics Sprints. Z każdym kilometrem przybliżającym do mety, czołówka wyścigu ulega znaczącemu okrojeniu lub pasjonujemy się walką samotnego biegacza z kolejnymi kilometrami trasy.

Nie inaczej było w biegu elity w Seefeld. W wyścigu mężczyzn widzieliśmy na pierwszym okrążeniu współpracująca zwartą grupę. Później nastąpiły, mniej lub bardziej zauważalne, próby rozerwania stawki. Na pewno dostrzegalna była ucieczka Lukáša Bauera, który w pewnym momencie miał około 20 sekund przewagi nad resztą zawodników. Ostatecznie na decydujące okrążenie wybiegła około dziesięcioosobowa grupa prowadzona przez Norwega Torda Asle Gjerdalena, która stopniała do czterech zawodników. Decydujący okazał się ostatni podbieg na około 61. kilometrze, z którym najlepiej poradziło sobie dwóch Norwegów: Johan Kjølstad i Petter Eliassen. W bezpośrednim pojedynku sprinterskim lepszy okazał się ten drugi. Na trzecim stopniu podium stanął także Norweg Tord Asle Gjerdale. Czas zwycięzcy to 3:02:35.

Przebieg wyścigu elity kobiet był zupełnie inny. Stosunkowo mało liczna grupa zawodniczek (bieg ukończyło 19) nie dotrzymała kroku, a właściwie bezkroku najlepszej Szwajcarce Serainie Boner i skupiła się na samotnej walce z czasem i dystansem. Druga linę mety przecięła Norweżka Astrid Slind. Trzecia na mecie zameldowała się reprezentantka Austrii Katerina Smutna. Czas pierwszej na mecie zawodniczki to 3:29:26.

W samo południe na trasę I Kaiser Maximilian Lauf ruszyli biegacze amatorzy. Jak zapewniają organizatorzy, narodził się nowy maraton narciarski w Europie, który od przyszłego roku ma wejść do kalendarza imprez na stałe. Organizatorzy informują również, że bieg będzie rozgrywany na zdecydowanie dłuższym dystansie niż 22 km oraz nie będzie podziału na elitę i amatorów. Czy tak się stanie i kosztem jakiego innego biegu – czas pokaże. Póki co, udział amatorów można uznać za symboliczny, bo wystartowało ich około 300.

O ile bieg główny elity przeprowadzony był doskonale, to widać było, że bieg amatorów jest tak trochę „przy okazji”. Oczywiście nie bez znaczenia jest bardzo krótki czas jakim dysponowali organizatorzy do jego przeprowadzenia – jak poinformowali, zaledwie 4 dni. O ile można zrozumieć niedociągnięcia organizacyjne, to dziwi rozpoczęcie sprzątania infrastruktury przed przybiegnięciem na metę zawodników z końca stawki, którzy bądź co bądź za udział w zawodach zapłacili 50 euro. Mimo takich wpadek, ogólnie zawody amatorów gwarantowały uczestnikom wszystko to, co niezbędne i co się dało zrobić w tak krótkim czasie. Parkingi, szatnie, pakiety startowe, punkt żywieniowy na trasie. Nie było darmowego smarowania nart (dostępne były płatne w cenach od 25 do 50 euro).

Pierwszymi zwycięzcami amatorskiego Kaiser Maximilian Lauf zostali Austriak Christian Baldauf, który na pokonanie 22 km potrzebował 1:04:39 oraz Szwedka Meta Steibach Olsson z czasem 1:22:57. W biegu wzięła udział trójka naszych rodaków. Najwyżej sklasyfikowano Daniela Kosińskiego 91. miejsce ogółem (88. wśród mężczyzn) z czasem 1:29:10, a 247. miejsce ogółem (220. wśród mężczyzn) z czasem 2:06:11 zajął Tomasz Kulis. Na 292. pozycji linię mety przecięła Anna Badowska-Kulis z czasem 2:50:41 co było jednocześnie 45. pozycją w klasyfikacji kobiet.

Wszystkie wyniki http://kaisermaximilianlauf.r.mikatiming.de/2016/?pid=list

Pierwszy Kaiser Maimilian Lauf przeszedł do historii. Czy będą kolejne edycje i w jakiej formule? Odpowiedzi na te pytania poznamy za kilka miesięcy.

Poniżej mała galeria zdjęć z niedzielnej imprezy.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl