– Żeby zostać mistrzem świata, trzeba zacząć nie później niż jako nastolatek. Pod amatorskie zawody można trenować przez całe życie – mówi Józef Michałek, były trener kadry narodowej. To jednocześnie dobra i zła wiadomość dla chcących zawodowo uprawiać tę dyscyplinę.
Michał Chmielewski: Kiedy po raz pierwszy pojawił się Pan na treningu narciarskim?
Józef Michałek: Nie jestem niestety najlepszym przykładem. Do klubu dołączyłem dopiero w wieku szesnastu lat. Przyszedłem świeży, a moi rówieśnicy zdobywali już medale krajowe i jeździli na poważniejsze zawody. Kariery zawodniczej nie zrobiłem – jako dwudziestolatek zająłem się trenerką.
Ale Justyna Kowalczyk przecież też nie była najmłodsza. To właśnie na późne rozpoczęcie szkolenia zrzuca winę za nienajlepszą jakość jej techniki łyżwowej.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
To chyba bardziej zasłona, niż rzeczywista przyczyna jej braków technicznych. Z tego, co wiem, Kowalczyk rozpoczęła karierę jako uczennica szkoły podstawowej. To wiek jak najbardziej korzystny na podjęcie decyzji o regularnym treningu narciarskim. Nie odbiega w tych kwestiach od konkurentek.
Więc to okres podstawówki jest najlepszym momentem na rozpoczęcie profesjonalnej kariery?
To dobry czas, ale nie zawsze i nie w każdym wypadku sprawdza się taka reguła. Nie można generalizować – znam wiele przypadków, które zaprzeczałyby tej teorii. Najlepszym jest Czeszka Kateřina Neumannová. Mistrzyni Świata, Mistrzyni Olimpijska, czołowa biegaczka świata, a za trening zorientowany tylko na biegówki zabrała się bodajże dopiero w wieku 18-19 lat. Ale tu jest haczyk. Na takie osiągnięcia pozwoliło jej tylko wcześniejsze przygotowanie w treningu kajakarskim i rowerowym. Tam też jest solidne szkolenie na nartach. Brała udział z zawodach krajowych, jeździła na obozy w góry i ktoś ją wypatrzył. Udało się.
Wszystko jest kwestią wychowania fizycznego w danym kraju. W Czechosłowacji czy ZSRR stało ono na wysokim poziomie, przykładano do tego wagę. W Związku Radzieckim taki dzieciak od wczesnych lat używał nart do poruszania się. Później odbywał służbę wojskową, gdzie również miał kontakt z nartami. Kilku takich przeszło później na zawodowstwo.
Czy Neumannová to jedyny przykład późnego rozpoczęcia treningów? Istnieje mit, że im później się zacznie, tym ciężej jest wyuczyć się wszystkich tajników danej dyscypliny sportu.
Wpływ na to ma wiele różnych czynników. Ważne, czy taki starszy kandydat poddany był wcześniej treningowi ogólnorozwojowemu, czy ma odpowiednie parametry, dużą mobilizację i chęć… Mega talent może zacząć później, ale i tak będzie to okupione ciężką pracą. Od podstaw do przyzwoitego poziomu potrzeba co najmniej 6-7 lat. W tym czasie narciarz nabywa doświadczeń, których nie da się ot tak usłyszeć od trenera. Wiek maksymalny to, powiedzmy, 17-18 lat.
Mam dziecko, chcę je oddać pod opiekę profesjonalnego trenera. Dokąd mam się udać?
Miejsc, w których na dobrym poziomie można przeszkolić w Polsce młodzież, jest raptem kilkanaście. Ale tylko kilka z nich spełnia warunki, które nazwałbym normalnymi. Wystarczy zgłosić się do klubu w okolicy, tam po przejściu wstępnych testów sprawnościowych otrzyma się podstawowy sprzęt, opiekę trenerską itd. Nic nie jest za friko, zwykle jest tak, że trzeba dopłacać.
A starszych też przyjmą?
Ktoś, kto przyjdzie „surowy” do klubu w póżnym wieku, nie dostanie raczej szansy na nagłe zostanie mistrzem. Wtedy chyba już czas na bieganie amatorskie. Narciarstwo to dyscyplina dla ludzi w każdym wieku pod względem turystyki, ale i na polu rywalizacji starsi mogą popisać się swoimi umiejętnościami. Przecież niemal w każdych zawodach występuje podział na kategorie wiekowe. Można porównywać się ze swoimi rówieśnikami, a po solidnym przygotowaniu powalczyć o czołowe lokaty nawet z młodszymi od siebie. Ale tak jak w przygotowaniu młodzieży i tutaj potrzeba mobilizacji i pilności. Na biegówki czas jest zawsze. Nawet jeśli nie na te profesjonalne.