nabiegowkach.pl > Imprezy > Relacje > Kangaroo Hoppet – relacja z przygotowań oraz wyjazdu na bieg narciarski na Antypody

Kangaroo Hoppet – relacja z przygotowań oraz wyjazdu na bieg narciarski na Antypody

Kangaroo Hoppet – relacja z przygotowań oraz wyjazdu na bieg narciarski na Antypody

Pomysł wyjazdu do Australii na bieg narciarski Kangaroo Hoppet zrodził się w mojej głowie po ukończeniu przeze mnie pierwszych dziesięciu biegów z serii Worldloppet w marcu 2012 roku, zakończonych uzyskaniem Dyplomu Master Worldloppet Racer. Jednakże po zdobyciu wstępnych informacji na temat logistycznych aspektów związanych z organizacją wyjazdu nastąpiło jego przesunięcie na rok 2013.

Szczęśliwym trafem na tegorocznym biegu w Rosji – Demino Ski Marathon, który był biegiem zamykającym drugą dziesiątkę ukończonych przeze mnie biegów serii Worldloppet, poznałem kolegę Craiga Aleksandra – biegacza z Australii, który zmobilizował mnie do wyjazdu na bieg Kangaroo Hoppet do Australii, przekazując wiele wskazówek oraz cennych informacji. Bazując na doświadczeniach kolegi Craiga łatwiej było mi zmierzyć się z organizacją wyjazdu, który miał na celu znalezienie optymalnego terminu przelotu, przejazd z Melbourne do miejsca zakwaterowania i z powrotem oraz znalezienie pomysłu na spędzenie dwóch dni po powrocie do Melbourne.

Falls CreekAby mieć pewność, że możliwe będzie zakwaterowanie w Howmans Gap – obozie należącym do YMCA położonym 4 km od Falls Creek, rezerwację musiałem wykonać w maju. W tym samym czasie wykonałem rezerwację lotu, po to aby uzyskać w miarę atrakcyjną cenę i czas przelotu z Gdańska do Melbourne. Przed wyjazdem musiałem zarezerwować przejazd autobusem z Melbourne do Falls Creek.

Po wstępnym dopięciu tematów organizacyjnych skupiłem się na treningu mającym na celu optymalne przygotowanie się biegu narciarskiego na dystansie 42 km w środku lata i w efekcie ukończenie biegu. W moim przypadku trening sprowadzał się do biegania, jazdy na nartorolkach i rowerze oraz pływania. Niestety z uwagi na kontuzję kolana już w maju musiałem zrezygnować z treningu biegowego. Pozostałe treningi starałem się wykonywać regularnie, przy okazji uczestnicząc w maratonach kolarskich. Tuż przed wyjazdem do Australii wystartowałem w półmaratonie na nartorolkach zorganizowanym w Gdańsku.

Lot z Gdańska do Melbourne przez Frankfurt i Singapur trwał około 30 godzin. Po wylądowaniu w Melbourne miałem 3-godzinną przerwę do przyjazdu autobusu. W oczekiwaniu na autobus poznałem sympatycznego narciarza z Japonii oraz grupę narciarzy ze Słowenii. Niestety przystanki autobusowe nie były oznakowane i nie wiadomo było, z którego odjeżdża autobus do Falls Creek, co w połączeniu z opóźnieniem przyjazdu autobusu wywołało u wszystkich małe zaniepokojenie. Po pojawieniu się autobusu w perspektywie został już tylko 5,5-godzinny dojazd do celu. Okazało się, że cała nasza grupa zmierzała do tego samego obozu Howmans Gap. W czasie drogi można było obserwować niekończące się zielone pastwiska z nielicznymi drzewami w tle, na których wypasały się owce, bydło i konie. Na jednym z pastwisk dostojnie paradował kangur. Im bliżej Falls Creek, tym bardziej krajobraz się zmieniał, gdyż trasa prowadziła przez teren parku narodowego, gdzie charakterystycznym widokiem były kikuty wypalonych drzew sterczące pośród zielonej roślinności. Można było zauważyć, że powtarzające się pożary buszu są problemem dla tego kontynentu i mają wpływ na kształtowanie się zarówno roślinności jak i krajobrazu.

Po dotarciu do celu przywitał mnie rzęsiście padający deszcz, który mógł budzić niepokój w perspektywie mającego odbyć się biegu. W trakcie zakwaterowywania otrzymałem informację, że nie muszę fatygować się do biura zawodów, znajdującego się w miejscowości Mt Beauty, oddalonego o 30 km od Falls Creek, w celu odebrania pakietu startowego, a jedynie wystarczy wpisać się na listę i pakiet startowy został dostarczony do Howmans Gap. Chwilę po zakwaterowaniu spotkałem kolegę Craiga, który oprowadził mnie po obozie, w którym znajdowały się pokoje wieloosobowe, ogólnodostępne łazienki, stołówka, oraz pomieszczenie rekreacyjne i wypoczynkowe. Howmans Gap jest w stanie przyjąć około 160 gości i prawie wszystkie miejsca były zajęte. Na miejscu zakwaterowani byli głównie narciarze oraz wolontariusze pomagający przy organizacji zawodów, dzięki czemu miałem możliwość poznać wiele osób różnych narodowości, których pasją jest narciarstwo biegowe.

Z uwagi na bardzo skromne wyposażenie pokoi, w których znajdowały się jedynie łóżka oraz półki na rzeczy osobiste, jadalnia oraz pomieszczenie rekreacyjne i wypoczynkowe były miejscami gromadzenia się zamieszkałych w obozie osób. Dzięki temu łatwo można było nawiązać kontakty, znajomości oraz wymieniać się doświadczeniami oraz cennymi informacjami.

Dzień przed startem większość narciarzy pojechała na trening autobusem, który kursował pomiędzy Howmans Gap a Falls Creek kilka razy dziennie. Niesprzyjająca pogoda, padający deszcz oraz silny wiatr powodowały, że większość narciarzy po niecałej godzinie treningu wracała do bazy o znamiennej nazwie „Windy Corner”, całkowicie przemoczona i przemarznięta, co nie wróżyło dobrze w kontekście mającego się rozegrać w dniu następnym biegu.

Po powrocie do Howmans Gap prawie wszyscy zajmowali się przygotowywaniem nart do biegu. Ja niestety nie zabrałem z sobą sprzętu do smarowania nart i musiałem pozostać z nartami nieprzygotowanymi.

W stołówce w godzinach popołudniowych odbyło się uroczyste spotkanie dla osób posiadających Dyplom Master Worldloppet Racer oraz posiadaczy Paszportów Worldloppet. Spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze. Organizatorzy przygotowali dla wszystkich poczęstunek przy lampce wina lub piwa. Dwie osoby otrzymały pamiątkowe, kryształowe, imienne medale oraz koszulki z okazji ukończenia wszystkich 16 biegów zaliczanych do serii Worldloppet. Pamiątkowe medale oraz koszulki przygotowali i wręczyli koledzy z Japonii.

Podczas spotkania dowiedzieliśmy się od organizatora biegu, że istnieje obawa odwołania biegu ze względu na ulewne deszcze, na skutek których osunęły się skały i ziemia uszkadzając drogę prowadzącą do Falls Creek. Wstępnie bieg został opóźniony o godzinę z nadzieją, że służby drogowe naprawią uszkodzoną drogę.

Następnego dnia ranek przywitał nas wschodzącym słońcem i po deszczu zostało już tylko wspomnienie, co dawało ogromną nadzieję, że bieg dojdzie do skutku. Widząc autobus mieliśmy już pewność, że droga została naprawiona i ruch na niej wznowiony. Po dotarciu autobusem do Falls Creek można było spotkać wiele uśmiechniętych osób, które śpiesznie udawały się na start. Spośród nich najbardziej widoczni i słyszalni byli Rosjanie oraz Słoweńcy. Przygotowując się do biegu miałem okazję spotkać australijskiego narciarza pochodzącego z Polski, który rozpoznał mnie po fladze na moim stroju sportowym. Było to bardzo sympatyczne spotkanie. Dopingowaliśmy się wzajemnie na trasie biegu.

Start biegu wyznaczony był sektorowo i rozpoczynał się podbiegiem, co powodowało, że stawka biegaczy szybko się rozciągnęła. Lekko zmrożony i szybki śnieg dawał pełen komfort biegu na pierwszych kilometrach, gdzie trasa była w miarę płaska na odcinku 5 kilometrów. Po przebiegnięciu 5-cio kilometrowej pętli znaleźliśmy się w okolicy startu, gdzie był lekki podbieg i następnie kolejne 3 kilometry biegło się po płaskim terenie. W miarę upływu czasu na skutek działania promieni słonecznych, śnieg stawał się ciężki lecz świecące słońce powodowało, że biegło się przyjemnie. W okolicach 10. kilometra zaczynał się 1,5-kilometrowy podbieg. Po osiągnięciu szczytu zaczynał się teren pofałdowany, który ciągnął się do 19. kilometra. Ostatnie dwa kilometry 21-kilometrowej pętli to szybki zjazd, po którym osiągało się miejsce startu drugiej pętli lub metę dla biegnących 21 kilometrów. Druga pętla różniła się od pierwszej tym, że po kolejnych 10 kilometrach należało się przemieszczać innym podbiegiem, który był bardziej interwałowy. Ostatni odcinek do mety był poprowadzony tą samą trasą co pierwsza 21-kilometrowa pętla.

Na mecie biegu organizatorzy nie wręczali pamiątkowych medali, ani nie częstowali posiłkiem regeneracyjnym, jak to ma miejsce w przypadku większości biegów należących do serii Worldloppet. Nie można też było otrzymać pieczątki w Paszporcie Worldloppet potwierdzającej ukończenie biegu. Zwycięzcom na mecie wręczano bukiety kwiatów.

Uroczysta dekoracja zwycięzców przewidziana była w miejscowości Mt Beauty, w miejscowym klubie. Dla chętnych zorganizowany został wyjazd autokarem na uroczystą dekorację zwycięzców. Dekoracja odbywała się dla trzech dystansów: 7, 21 i 42 km i obejmowała sporo kategorii wiekowych. Po dekoracji można było otrzymać pieczątkę w Paszporcie Worldloppet potwierdzającą ukończenie biegu. Familijna atmosfera podczas uroczystości sprzyjała nawiązywaniu znajomości oraz wymianie wrażeń z biegu. Miałem okazję poznać bardzo wielu biegaczy, którzy wielokrotnie zdobywali Dyplom Worldloppet Master oraz Global Worldloppet Skier i wymieniać się z nimi swoimi doświadczeniami. W drodze powrotnej do obozu mieliśmy przyjemność zaobserwować dostojne przejście przez ulicę sympatycznego misia koala, który otrzymał brawa od wszystkich podróżnych.

Dnia następnego trzeba było żegnać się z kolegami i udać się w podróż powrotną do Melbourne, skąd dwa dni później miałem zaplanowany lot powrotny. Dwa dni oczekiwania na samolot było wyśmienitą okazją do ekspresowego zapoznania się z Melbourne, stolicą stanu Wiktoria, gdzie mieszka 4 mln ludzi. Ponadto skorzystałem z wycieczki autokarowej Great Ocean Road, dzięki której można było się dużo dowiedzieć o Australii, a w szczególności o rejonie, po którym się poruszaliśmy (trasa ponad 500 km) oraz podziwiać niesamowite widoki (gorąco polecam wszystkim, którzy będą mieli okazję odwiedzić Melbourne).

Lot powrotny z Melbourne do Gdańska przez Singapur i Kopenhagę trwał ponad 30 godzin, dzięki czemu miałem okazję zapoznać się z książką jednego z kolegów, którego poznałem w Hownmans Gap Hannnesa Larssona „CROSS-COUNTRY SKIING AROUND THE WORLD”. Autor opisuje w niej biegi narciarskie na świecie, ich organizację i przebieg oraz zamieszcza wiele ciekawostek i informacji o postaciach narciarstwa biegowego i ich doświadczeniach związanych z biegami masowymi.

Cieszę się ogromnie, że mogłem uczestniczyć w biegu w tak odległym miejscu, który przybliżył mnie znacząco do kolejnego postawionego przez siebie celu, którym jest zdobycie Dyplomu Global Worldloppet Skier.

Poniżej przygotowałem zestawienie praktycznych informacji dla wszystkich, którzy chcieliby w przyszłości wybrać się na Kangaroo Hoppet do Australii.

  • Bieg rozgrywany jest pod koniec sierpnia na dystansie 42km. Trasa biegu łagodna. Równolegle rozgrywane są dwa dodatkowe biegi na dystansach 21 km oraz 7 km. Zapisy możliwe są od listopada. Wpisowe 65 AUD. W trakcie zapisów można nabyć pamiątkową koszulkę w cenie 20AUD.
  • Link do strony organizatora
  • Warto zabrać z sobą żelazko, oraz smary do nart. Niezbędny jest sieciowy adapter zasilania 230V
  • Do Australii obowiązują wizy. Wizę otrzymuje się bezpłatnie, na adres mailowy, po wypełnieniu formularza elektronicznego. Link do strony z formularzem.
  • Waluta – Dolar australijski. 1 AUD = 3 PLN
  • Przelot z Polski do Melbourne trwa od dwudziestu kilku do trzydziestu kilku godzin (z 2 przesiadkami). Koszt przelotu w obie strony wynosi od 4200 PLN do 5500 PLN, w zależności od terminu zakupu biletu.
  • Przejazd autokarem z Melboulne do Falls Creek trwa ok. 5,5 godziny. W trakcie przejazdu są dwa przystanki. Koszt przejazdu w dwie strony to 170 AUD. Przejazd należy rezerwować mailowo. Link z adresem do rezerwacji.
  • Nocleg warto rezerwować w Howmans Gap Alpine Centre ze względu na możliwość kontaktu z pozostałymi uczestnikami biegu. Koszt noclegu w pokoju wieloosobowym z pełnym wyżywieniem (3 posiłki) wynosi ok. 150 AUD za dobę. Za podobną kwotę można znaleźć nocleg ze śniadaniem w Melbourne. Rezerwację najlepiej wykonać kilka miesięcy przed planowanym wyjazdem. Warto być na miejscu kilka dni wcześniej, ze względu na problemy aklimatyzacyjne. Link z adresem mailowym.
  • Z lotniska do centrum Melbourne można przemieszczać się autobusami, które kursują co 10 minut. Koszt przejazdu wynosi 17 AUD.
  • Koszt wykonania połączenia telefonicznego do Polski wynosi ok. 10 PLN za minutę, odebrania połączenia ok. 5 PLN za minutę, wysłanie SMS-a to 1,5 PLN.
  • Ceny posiłków kształtują się od 15 AUD w górę. Kawa, herbata, butelka napoju 0,5l to koszt ok. 4 AUD

Autor relacji: Andrzej Guziński (Cartusia Kartuzy), dwukrotny Master Worldloppet Racer. Adres do korespondencji: topkey@gd.onet.pl

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl