Państwo Środka podrabia wszystko – od elektroniki po… biegi narciarskie. Ten duplikat jest jednak zupełnie inny. Na chińskie „Wazy” co roku zapisują się tysiące zawodników.
Nieczęsto zdarza się, że o podróbce można mówić w pozytywnym aspekcie. Wykorzystanie marki pierwowzoru jest niejako pójściem na łatwiznę, zdecydowaniem się na prostszą drogę, a także – choć nie zawsze – wykorzystaniem potencjału osiągniętego przez kogoś innego po to, by samemu na tym zyskać. Może i to wszystko prawda, może proceder kopiowania jest karygodny, ale… jeśli ma to pomóc w promocji biegów narciarskich, może warto przymrużyć nieco oko? Tak jak robią to nawet najwięksi tego światka – do położonego w północno-wschodniej części Chin Changchun wielokrotnie przyjeżdżali m.in. znany z cyklu Ski Classics Stanislav Rezac z Czech (triumfował w 2005, 2006 i 2007 roku), Szwed Anders Högberg (zwyciężał w 2009, 2012, 2013 i 2014), czy krajowa ikona biegania Li Hongxue. Jeśli pod granicę z Koreą Północną fatygują się tak renomowani sportowcy, oznacza to, że czeka ich tam naprawdę ciekawe, dobrze zorganizowane wydarzenie.
Jak w Skandynawii
Historia chińskiej wersji Vasaloppet zaczyna się dopiero w XXI wieku. W połowie 2002 roku tamtejsza Organizacja Sportów Orientacyjnych poznała się na niezwykłym klimacie regionu Changchun. Stwierdzono wówczas, że unikalne w tej części Azji środowisko naturalne stanowi wręcz idealne podwaliny pod rozwój sportów zimowych, w tym niezbyt znanego w Chinach biegania na nartach. Liczni eksperci wypowiadali się na temat przyszłości okolicy, a część z nich porównała tamtejszy klimat do tego spotykanego w krajach skandynawskich. Członkowie organizacji po kilku miesiącach powołali do życia komitet organizacyjny I Chińskiego Biegu Wazów. Co ciekawe, przy kreowaniu wizji przeprowadzenia tych zawodów pomagali nie tylko lokalni urzędnicy czy działacze, ale i… Szwedzi. Chińczycy zwrócili się o pomoc do organizatorów z Dalarny (regionu, w którym odbywa się oryginalny Vasaloppet), którzy entuzjastycznie zareagowali na ich pomysł.
Pierwszy Bieg Wazów zaplanowano w Changchun na 15 marca 2003 roku. Prace przygotowawcze trwały całymi nocami, a trasę udało się przygotować dosłownie na ostatnią chwilę. Już na samym początku swej przygody z masowymi biegami Chińczycy napotkali na tak częsty problem, jakim jest brak śniegu. Szczęśliwie obyło się bez komplikacji, a jako pierwszy do mety dotarł Szwed Oskar Swärd. Zadowoleni ze swojej pracy organizatorzy byli pewni, że ich pomysł chwycił. Rok później po azjatyckim śniegu ścigało się już znacznie więcej biegaczy.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Zaangażować młodzież
Jak najlepiej zachęcić najmłodsze pokolenie do sportu, jeśli nie poprzez ciekawą praktykę? W Chinach wiedzą wiele o systemie szkolenia, co widać również na przykładzie narciarstwa biegowego. Projekt „StudentVasa” został włączony do programu chińskiej imprezy w 2007 roku. Jego celem było i jest rozwijanie młodych talentów, edukacja poprzez sport, a także propagowanie aktywności fizycznej wśród najmłodszych. Ponad 60 tys. uczniów z 17 szkół podjęło trening w ośrodku Changchun. Ich zajęcia wieńczył udział w osobnym biegu. Wielu startujących złapało bakcyla – od pierwszej edycji kilkaset osób stale pojawia się na starcie wyścigu głównego na 45 kilometrów techniką klasyczną.
Podobny projekt dotyczy też dzieci pobierających nauki w szkołach podstawowych. Dla nich, a także dla innych, towarzyszących seniorom uczniów rokrocznie przeprowadzana jest rywalizacja na krótszych dystansach: od przedszkolnych 200 metrów, w których każdy jest zwycięzcą (wszystkie dzieci startują z numerem 1), przez 2,5, aż po zawody na dystansie 25 kilometrów (tzw. Jagodowe Wazy). Co ciekawe, organizatorzy przewidzieli, że nie wszyscy młodzi przyjezdni posiadają własny sprzęt. Jego wypożyczenie – jak zapewniają na swojej stronie internetowej – zawarte jest w opłacie startowej. Dla biegu głównego wynosi ona 400 yuanów (ok. 190 zł), dla Blueberry Vasa – 200 (98 zł), a dla rywalizacji na 2,5 km – 100 yuanów (47 zł). Najlepsi na pewno nie wrócą z Chin stratni – oprócz niezapomnianych przeżyć, ich konto zasili wpłata w wysokości 10 tys. yuanów.
Bez samolotu się nie obędzie
Jeśli rozmarzyliśmy się już w kwestiach ewentualnego udziału w chińskich Wazach, zejdźmy na ziemię. Dojazd, a raczej „dolot”, to na pewno jeden z największych kłopotów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć podczas wyprawy. Możemy próbować transportu na własną rękę lub zaufać metodom organizacyjnym zapraszających nas Chińczyków. Jeśli i transport organizują tak, jak całą otoczkę biegu, można być spokojnym co do jakości oferowanych usług.
Pakiet Podróżny to możliwa do wykupienia oferta, w której nie musimy martwić się o przeloty, nocleg i wyżywienie. W cenie 13900 yuanów (~ 6800 zł) dostajemy wszystko, co niezbędne, by przed i po starcie czuć się komfortowo.
Pakiet zawiera:
- Bilet na lot z Europy do Pekinu i spowrotem
- Nocleg w hotelu
- Podróże krajowe
- Posiłki i bankiety
Pakiet nie zawiera:
- Opłaty startowej
- Opłaty za pokój jednoosobowy (450 yuanów za noc)
- Ceny wizy
- Dodatkowego zwiedzania
- Opłaty za przewóz nart w samolocie
Podczas rejestracji należy wpłacić 5 tys. yuanów zaliczki, natomiast pozostałe 8900 na 90 dni przed rozpoczęciem imprezy. Zapisów można dokonać poprzez stronę wyścigu – vasaloppetchina.com
Ambitni profesjonaliści
Kiedy europejski narciarz zapoznaje się z programem i ogromem atrakcji, jakie oferują Chińczycy, może złapać się za głowę. Pal licho bankiet, wrażenia nie robi też idealnie równy śnieg. Ale szkolenie młodzieży? Perfekcyjnie dopracowane kwestie organizacji, zakwaterowania czy samego przygotowania biegu? Podziw wzmacnia też sceneria, w której przychodzi biegaczom walczyć o pozycje. Każdego roku przy trasie powstają np. spektakularne rzeźby ze śniegu.
ZOBACZ, JAKIE CUDA MOŻNA STWORZYĆ ZE ŚNIEGU!
O ile większość z nas nie przepada za wszechobecnym zdaniem „made in China”, o tyle w tym wypadku powinniśmy to zdanie polubić. Azjaci nie tylko organizują rewelacyjną imprezę. Oni stopniowo wyznaczają nowe trendy.