Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Najtrudniejszy bieg narciarski na świecie odbył się w Szklarskiej Porębie

opublikowano: 28 lutego 2011 autor: Michał Rolski
Pre Wold Uphill Trophy, który odbył się 26 lutego 2011 w Szklarskiej Porębie, to prawdopodobnie najtrudniejszy bieg narciarski na świecie. Na wzór znanego biegu Alpe de Cermis zawodnicy wbiegali na Halę Szrenicką, pokonując przewyższenie 500 m, aby później zjechać do mety trasą zjazdową. Całość liczyła 8 km.

Bieg odbył się jako próba generalna przed zawodami, mającymi odbyć się w Szklarskiej Porębie 18 i 19 lutego 2012 roku w ramach Pucharu Świata w narciarstwie biegowym. Od początku jako naturalne miejsce dla zawodów tej rangi wskazywano Jakuszyce, miejsce uznawane za najlepsze do uprawiania narciarstwa biegowego w Europie Centralnej, w którym co roku w pierwszy weekend marca odbywa się Bieg Piastów.

W późniejszym okresie pojawił się pomysł na rozegranie wyścigu na stokach Szrenicy. Ostatecznej decyzji co do miejsca przyszłych zawodów Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie jeszcze nie podjęto, a niedzielny bieg Pre World Uphill Trophy miapatrzł być testem możliwości i sensowności ścigania się przez najlepszych zawodników na trasach zjazdowych.

Być może gdzieś w świecie ktoś organizuje trudniejsze zawody w biegach narciarskich, niż te które odbyły się w sobotę 26 lutego, ale na pewno poza oficjalnym kalendarzem FIS. Jak powiedział Mariusz Michałek, członek Kadry Narodowej Polski, który startował w  Alpe de Cermis, a w Pre World Uphill Trophy zajął trzecie miejsce, trasa biegu w Szklarskiej Porębie jest trudniejsza.

Najciekawsze, że w zawodach mógł wystartować każdy. To była gratka dla amatorów biegówek w Polsce, którzy zyskali szansę przekonać się na własnej skórze jak ciężką trasę będą mieli do pokonania zawodnicy, jeśli wystartują na niej za rok. Skusiła mnie ciekawa trasa i możliwość porównania swojego wyniku do najlepszych, którzy być może wystartują tu za rok - powiedział nam jeden z uczestników. Organizator przygotował 60 miejsc, a udział dla wszystkich był bezpłatny. Listy uczestników nie udało się jednak zapełnić do ostatniej chwili. Na liście brakowało też gwiazd i znanych nazwisk.

Jeszcze przed zawodami Maciej Kreczmer, uznawany obecnie za najlepszego biegacza narciarskiego w Polsce, zapowiadał, że organizatorzy nie mogą liczyć na żadnego liczącego się w świecie zawodnika. Powodem był termin rozgrywania zawodów. W tym samym czasie w Norwegii odbywają się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, które ściągnęły całą światową czołówkę do Oslo.

Trudno nam sobie jednak wyobrazić, aby w sezonie startowym, nawet gdyby została wyznaczona inna data zawodów, ktoś ze światowej czołówki, włącznie z Justyną Kowalczyk, wystartował w Pre Wold Uphill Trophy. Który z zawodników chciałby się narażać na urazy, zamiast wykorzystać ten czas na regenerację i przygotowanie do kolejnych liczących się w klasyfikacji Pucharu Świata zawodów?

Do udziału w tym wyjątkowym biegu trudno było także zachęcić wielu amatorów, startujących w cotygodniowych zawodach w Jakuszycach. Jako powód braku zainteresowania i chęci współzawodnictwa również wskazywali termin imprezy. Niektórzy bali się forsownego podbiegu i niebezpiecznego zjazdu na tydzień przed Biegiem Piastów. Inni, walczą o punkty w ramach klasyfikacji Salomon Nordic Sunday i Mistrzostw Polski Amatorów, które odbywały się dzień później w Jakuszycach. Taki intensywny wysiłek mógł pozbawić ich formy na następny dzień.

Powodem niskiego zainteresowania imprezą mogła też być słaba promocja wśród zawodników. Organizator zrobił niewiele, aby do nich dotrzeć. Zabrakło promocji w mediach, które docierają do narciarzy biegowych, np. na portalach czy forach zajmujących się tematyką biegówek. Informacja o biegu pojawiła się na niecałe 4 tygodnie przed jego terminem (patrz artykuł w nabiegowkach.pl - Przebiegnij trasę Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie, zanim zmierzy się z nią Justyna Kowalczyk). Dopiero na tydzień przed imprezą przedstawiciele Szklarskiej Poręby, z burmistrzem na czele, osobiście poszukiwali chętnych na Polanie Jakuszyckiej.  W efekcie na linii startu zdecydowało się stanąć 43 śmiałków.

Tylko jeden kibic stanął na wysokości zadania i pomalował twarzPogoda dopisała, dzień był słoneczny i mroźny. O godzinie 8:30, na którą zapowiadany był start, temperatura wynosiła około -8 stopni. Wczesna godzina nie zachęcała do kibicowania. W okolicy kręciło się może dwudziestu obserwatorów. Większość z nich to narciarze zjazdowi, którzy tego dnia przyszli na stoki. Tylko kilka osób, przygotowało się do kibicowania. Jeden pan miał fantazyjnie pomalowaną twarz, inna pani miała dzwoneczek, którym próbowała podgrzewać atmosferę wśród kibiców.

Tak słabe zainteresowanie wydarzeniem świadczy o wciąż małej popularności narciarstwa biegowego w naszym kraju. Jestem przekonany, że gdyby w Polsce organizowano najtrudniejszą na świecie imprezę np. w skokach narciarskich, to mimo nieobecności Adama Małysza, pojawiłyby się tłumy.

Zawodnicy na początku liczącego 4 km podniegu.Zawodnicy wystartowali punktualnie o 8:30 i już po chwili zniknęli za zakrętem pnącej się w górę trasy. Ekipa techniczna zawodów przystąpiła do reorganizacji i linia startu zmieniła się w linię mety. Trenerzy, ekipy telewizyjne, fotografowie i nieliczni kibice oczekiwali na powracających zawodników. Już po około 15 minutach oczekujący zostali poinformowani, że pierwsi zawodnicy dotarli już na Halę Szrenicką i rozpoczynają zjazd.

A na trasie zawodów trwała zacięta rywalizacja. "Kiedy biegłem podjazd, nie mogłem już się doczekać zjazdu. Kiedy się zaczął zjazd, to już go miałem dość. Ścigaliśmy się tam z Radkiem, bardzo duża prędkość była, myślę, że około 70 - 80 km/h, co jest na biegówkach bardzo dużo. Radek pojechał pierwszy w jeden zakręt, on mi troszkę ściągnął warstwę, na której była przyczepność i mnie wyrzuciło do lasa, i wjechałem na wielkiej prędkości do lasa, między te drzewa ..." - mówił po biegu Mariusz Michałek reprezentujący AZS AWF Katowice, który na górę trasy wbiegł tuż za zwycięzcą wyścigu.

Zwycięzca biegu Radek Šretr na moment przed metą.Na mecie jako pierwszy zjawił Radek Šretr ze Ski Klub Jablonec, uzyskując czas 27:52,3 minuty i zaskakując sędziów, dziennikarzy i kibiców tak szybkim finiszem. Ponad minutę po nim dojechał Viktor Novotny z Fischer Team z czasem 29:04,3. 40 sekund później dojechali Mariusz Michałek i Marcus Keplinger z Ramsau am Dachstein, którzy na mecie stoczyli zaciętą walkę. Mariusz Michałek przekroczył linię mety o pół sekundy szybciej i zajął trzecie miejsce.

Zawody rozgrywane były stylem dowolnym, większość uczestników pobiegła stylem łyżwowym. Kilka osób wystartowało jednak stylem klasycznym. Pierwsze kilkaset metrów biegłem klasykiem, ale później, na górę tak jak wszyscy - choinką. Gorzej było na zjeździe, buty do klasyka nie mają usztywnionej kostki, a narty są dłuższe niż do łyżwy, przez co trudniej się nimi manewruje - powiedział nam Piotr Bereźnicki z Jeleniej Góry, który do mety przyjechał jako 17. Wszyscy pytani przez nas zawodnicy mówili, że zdecydowanie trudniejszy był dla nich zjazd, niż liczący 4000 m podbieg, na którym trzeba było pokonać przewyższenie 500 m.

Na konferencji prasowej organizatorzy wspomnieli o pomyśle corocznej organizacji podobnego biegu wyłącznie dla amatorów biegówek. Jeśli zawody te zostaną zaplanowane w kalendarzu wydarzeń z wyprzedzeniem, trasa mniej forsowna, a godzina startu późniejsza niż 8:30, z pewnością zyskamy bardzo interesującą imprezę, która będzie cieszyć się powodzeniem i większą frekwencją.

Zwycięzcy w klasyfikacji kobiet i mężczyzn

Panie

1. Jitka Pesinova - Biatlon Horni Branna
2. Helena Rejzkova - Eintracht Braunschweig
3. Magdalena Nykiel - Sosnówka

Panowie

1. Radek Šretr - Ski Klub Jablonec
2. Viktor Novotny - Fischer
3. Mariusz Michałek - AZS AWF Katowice

zaktualizowano czwartek, 23 lutego 2012 10:39
Oceń artykuł
(0 głosów)
Komentarze (0)
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas