Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Egzotyczni biegacze narciarscy - od Peru po Iran

opublikowano: 14 marca 2016 autor: Bolesław Kozłowicz
Nie zajmujemy się nimi na co dzień i nie pamiętamy o nich w zimowe weekendy, śledząc zawody w narciarstwie biegowym. Czasem, podczas transmisji z zimowych igrzysk olimpijskich, realizator skupi się na dłuższą chwilę na jakimś egzotycznym outsiderze, który jako ostatni dociera do mety, wzbudzając aplauz publiczności. Taki zawodnik często jest bardzo zmęczony, plączą mu się nogi, ma widoczne problemy ze stylem, którym próbuje biec, ale zawsze jest ogromnie szczęśliwy - dlatego, że spełnił się jego olimpijski sen, że może reprezentować na igrzyskach swój kraj i dlatego że droga do tego miejsca był trudna, wyboista i wymagała pokonania wielu przeszkód.

sahara

Obserwując zawody narciarskie i śledząc wyniki, przyzwyczailiśmy się do tego, że w czołówce zawsze są reprezentanci krajów skandynawskich, a o odwiecznej rywalizacji Szwedów z Norwegami i Finami można napisać wiele. Wszystkie te kraje wydały na świat wiele znakomitych zawodniczek i wielu świetnych zawodników.

Przez lata do światowej czołówmi aspirowali także biegacze ze Związku Radzieckiego, a później Rosji i Kazachstanu. Świetnych biegaczy mieli Włosi, Czesi, Słoweńcy, Szwajcarzy. Wysoko w rankingach mamy Niemców, pojawiają się takie kraje jak Francja, USA, Kanada czy Japonia, Wielka Brytania lub Chiny. Polska również ma swoje miejsce w historii biegów narciarskich i kilka głośnych nazwisk. Do zawodników i zawodniczek z tych wszystkich państw zdążyliśmy się już przyzwyczaić, podobnie jak do niespodzianek sprawianych czasem przez reprezentantów krajów uznawanych za słabsze. Łatwo też wyobrazić sobie, że oto nagle dobre wyniki zaczną osiągać np. Ukraina, Austria, Słowacja czy Białoruś. Nie zdziwią Rumuni czy Bułgarzy. Swego czasu mieliśmy na narciarskich trasach Hiszpanię reprezentowaną przez Niemca, a dziś biegają na nartach Hiszpanie rodowici. Mamy Mongolię i RPA. Kogo mamy jeszcze?

Z sawanny i pustyni na narciarską trasę

Biegi narciarskie to sport zdominowany przez Europę, przy skromnym udziale Ameryki Północnej i Azji, choć trzeba przyznać, że kraje te zrobiły w ostatnich latach spore postępy. Czy jest w biegach narciarskich miejsce dla reprezentantów, dajmy na to, Afryki, Azji Zachodniej czy Bliskiego Wschodu?

Otóż jest i miejsce wypełnia to kilkoro niezwykle ciekawych sportowców. Zazwyczaj ich występy budzą rozbawienie i życzliwość, choś czasem też drwinę. Oglądając ich na mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich, ściskajmy kciuki, bo często jesteśmy świadkami spełniania ich sportowych marzeń i często biegną na nartach wbrew stereotypom, nakazom i przeszkodom. Ci o których świat usłyszał i dostrzegł ich starty często stają się wzorami do naśladowania w swoich krajach i w swoich grupach społecznych. Często otwierają przed innymi zupelnie nowe możliwości i wskazują, że to co robią ma po prostu sens.

boit meta

Biegacze kenijscy świetnie biegają na bieżni i w maratonach ulicznych. Czy równie dobrze mogą biegać na nartach? Przykłady z historii sportu pokazują, że biegać mogą, ale z sukcesami już gorzej. Tacy zawodnicy nie mają często jak, gdzie i z kim trenować, a aby marzyć o dobrych wynikach, pojawiają się w świecie nart biegowych za późno.

Na pewno jedno z nagłośniejszych nazwisk w tej materii należy do kenijskiego biegacza Philipa Boita, który bez powodzenia walczył o minimum olipijskie na igrzyska w Vancouver, które mogły stać się jego czwartym limpiskim startem. Po zaostrzeniu kryteriów kwalifikacyjnych przez FIS, ambitny Kenijczyk nie zdołał wywalczyć sobie prawa startu na tej imprezie. Jego koronnym dystansem było 15 km klasykiem.

Daehlie czeka na Boita, Cologna czeka na Carcelena

Pierwszy raz Boit pojawił się na starcie biegu olimpijskiego w Nagano i był w swoim biegu ostatni. Z tych zawodów pochodzi pamiętna scena, kiedy to zwycięzca, ówczesny król nart Bjoern Daehlie osobiście czekał na Boita na miecie aby złożyć mu gratulacje. W Salt Lake City ostatni już nie był i zajął 64. miejsce, a w Turynie Boit był 92. i również nieostatni.

kenia rolki

Historia Boita to rzeczywiście opowieść w iście olimpijskim duchu. Zawodnik był zwyklym kenijskim farmerem, który przygotowywał się do zawodów biegając na nogach i nartorolkach. Dzięki rodzinie i przyjaciołom mieszkajacym w Kenii i USA od czasu do czasu mógł sobie pozwolić na wyjazdy poza Afrykę, np. do Finlandii gdzie starał się trenowac na śniegu. W jednym z wywiadów przyznawał, że koszty uprawiania narciarstwa biegowego są bardzo duże i że musiał sprzedać już na ten cel pięć swoich krów.

Boit oczywiście nie wziął się w świecie sportu znikąd - jego kuzyn Mike był brązowym medalistą na 800 m IO w Monachium. Sam Philip również uprawiał lekkoatletykę i biegi na średnich dystansach.

Treningi i starty w Finlandii były jednym z elementów projektu stworzonego przez firmę Nike, w ramch którego badano możliwości kenjskich biegaczy na nartach. Trenowała tam w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku cała grupa zawodników z Afryki, a Pilip Boit okazał się najzdolniejszy, najbardziej wytrwały i najlepiej znosił uciążliwą rzeczywistość polegającą na odpowiednim wpasowaniu się w reżim treningowy w obcych geograficznie, klimatycznie i kulturowo warunkach.

peru meta

Podobna wzruszająca scena jak w Nagano wydarzyła się w Vancouver w roku 2010. Na mecie olimpijskiej rywalizacji mężczyzn na dystansie 15 km czekał na ostatniego zawodnika zwycięzca - Dario Cologna. I to czekał znów dość długo, bo nieco ponad 28 minut. Jako ostatni wbiegł na metę reprezentant Peru, dumnie niosący narodową flagę, Roberto Carcelen. Wcześniej uprawiał surfing.

Zostańmy jeszcze na chwilę w Ameryce Południowej, a ściślej mówiąc w Brazylii, która zdecydowanie kojarzy się ze sportem, ale na pewno nie takim, który wymaga śniegu.

Bieganie po wydmach w Brazylii

W miejscowości Jericoacoara śniegu oczywiście nie ma i nigdy nie było, ale to tam właśnie do startu w Vancouver przygotowywała się reprezentantka Brazylii w biegach narciarskich Jaqueline Mourao. Trenowała na nartach, biegając po piasku, na plaży i po wydmach. Dzieląc się własnymi spostrzeżeniami z treningów podkreślała, że np. zjazdy z wydm na wąskich biegowych nartach są wolniejsze i bezpieczniejsze niż na śniegu.

sahara2

Zawodniczka ta początkowo zajmowała się kolarstwem górskim i wywalczyła również olimpijską kwalifikację do letnich igrzysk w Atenach. Później zainteresowała się nartami, co pozwoliło jej na start w Turynie w 2006 roku. Jak widać, Brazylijka z powodzeniem startuje i w lecie, i w zimie.

Inni biegacze z Ameryki Południowej, których można znaleźć na listach startowych i w wynikach z biegów na zimowych igrzyskach to np. kolejny Brazylijczyk Leandro Ribela i Argentyńczyk Carlos Llanes. Brazylijczycy na nartach to jednak sensacja i duże wydarzenie, podobnie Peruwiańczyk, który choć pochodzi z górzystego kraju - jak sam przyznaje - nidgy nie oglądał narciarstwa nawet w telewizji. Argentyńczyk już taką sensacją nie jest - w jego kraju działa narciarska infrasrtuktura, są trasy zjazdowe, ośrodki narciarskie, a nawet odbywają się biegi narciarskie. Mimo to - na pewno jest jednym z niewielu w swojej profesji i na pewno jego droga do wyczynowego sportu była trudniejsza niż w przypadku piłkarzy, koszykarzy czy po prostu przedstawicieli letnich dyscyplin sportu.

Tonga? A gdzie to w ogóle jest?

Wszyscy albo prawie wszyscy zawodnicy, o których mowa tworzyli i tworzą historię olimpijską i również historię sportu w swoich krajach. Są przeważnie pierwszymi zawodnikami, którzy reprezentują swoje państwa na imprezach tej rangi. Podobnie jest z kolejną narciarską biegaczką, która nazywa się Makaleta Stephan i pochodzi z wyspiarskiego kraju o dźwięcznej nazwie Tonga. Spora tu zasługa jej życiowego partnera, Niemca Gerolda Schellingera, który wraz z grupą zainteresowanych osób założył Tongijską Federację Narciarską.

makaleta

Makaleta zobaczyła więc w końcu pierwszy raz w życiu śnieg i rozpoczęłą naukę biagania na nartach. Póki co, przygotowuje się do starty na olimpiadzie w Pjonczang w 2018 roku.

Wśród krajów, w których narciarstwo ma się całkiem nieżle, ale nie kojarzymy ich bezpośrednio z zimą jest na pewno Iran. Wielki i górzysty kraj ma sporo ośrodków narciarskich, a narciarstwo zjazdowe jest tam formą rekreacji cenioną przez część Irańczyków.

Zawodnicy z krajów afrykańskich nie mają gdzie trenować i muszą jeździć do Europy, choć wspomnieć z kronikarskiego obowiązku należy, że np. w Maroku, które dochowało się kilku narciarzy, są i góry, i śnieg, i największa, oraz najwyżej położona w Afryce stacja narciarska w Oukaimeden nieopodal Marakeszu. W Iranie również biegacze mogą mieć niezłe warunki do treningów, choć chcą też trenować w Europie.

Na pewno swój rozdział w historii irańskich biegów ma Mostafa Mirhaszami - olimpijczyk z Salt Lake City z roku 2002, który startował w biegu łączonym, a później został trenerem. Na swoim irańskim zimowym podwórku wygrywał amatorskie biegi narciarskie, a takie naprawdę się tam odbywają. Na olimpiadach i w zawodach PŚ oraz na mistrzostwach świata startował również Sattar Sejd, który z powodzeniem również rywalizował w zawodach Pucharu Dalekowschodniego odbywających się w Japonii.

Dziewczyny z Iranu biegają na nartach

Na Mistrzostwach Świata w Falun w 2015 roku irańską reprezentację dopełniły dwie panie: Farzaneh Razasultani i Samueh Beramie Baher. Farzaneh startowała również na igrzyskach w Soczi.

Występy i rywalizacja kobiet w biegach narciarskich nikogo nie dziwią, jednak w Islamskiej Republice Iranu sport kobiet to wciąż temat trudny i nie wszystkim się podoba. W kraju rządzonym przez ajatollahów kobiety nie tylko na co dzień muszą ubierać się zgodnie z określonymi nakazami i zakrywać włosy, ale nie mogą również oglądać zawodów sportowych. Nie mogą pójść na stadion by obejrzeć mecz pilkarski i nie mogą razem z mężczyznami dopingować irańskich siatkarzy.

Kobiety uprawiające sport nadal muszą dbać o pozory odpowiednio rygorystycznego ubioru i norm zachowania się. Na tym polu mają oczywiście bez porównania trudniej niż mężczyźni i tym większe uznanie należy im się za determinację i motywację do uprawiania sportu, często wbrew najbliższemu otoczeniu. Z naszego, europejskiego punktu widzenia, trudno sobie wyobrazić jakim problemem w takich warunkach może być choćby wyjście na zwykły trening.

farzaneh

Droga z przeciętnego irańskiego miasta, a nawet z aspirującego do rangi metropolii, wielomilionowego i nowoczesnego Teheranu na szwedzkie zawody w narciarstwie biegowym jest dla irańskiej dziewczyny podróżą trudną nie tylko ze względu na bariery sportowe, organizacyjne i geograficzne, ale przede wszystkim ze względu na kanon zakazów i nakazów oraz kulturowe i religijne uwarunkowania, z których trudno się wydostać i nie każdy ma taką szansę.

Dopingujmy więc naszych egzotycznych zawodników i zawodniczki na narciarskich trasach, bo często nie wiemy nawet ile trudu kosztowało ich to aby stanąć na starcie wymarzonego biegu.

zaktualizowano poniedziałek, 14 marca 2016 10:41
Oceń artykuł
(1 głos)
Komentarze (1)
Michał Rolski
Michał Rolski To tylko pokazuje, jakimi jesteśmy szczęściarzami żyjąc w Europie. Nawet jeśli w Polsce bywają problemy ze śniegiem i nie każdy ma go w okolicy domu, to i tak nasze problemy nikną w porównaniu z problemami biegaczy z egzotycznych krajów. Cieszmy się tym co mamy.
14.03.2016, 09:41
Głosy: +0
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas