Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Piesi na trasach biegowych - czy faktycznie chcemy uregulować status polskich tras?

opublikowano: 19 stycznia 2019 autor: Michał Rolski
Biegówki w Polsce z każdym sezonem stają się popularniejsze. Co może stanąć na przeszkodzie w dalszym rozwoju powszechnego narciarstwa? Moim zdaniem jedną z większych przeszkód jest społeczny brak zrozumienia, że narciarskie trasy biegowe powinny być dostępne tylko dla narciarzy i chronione przed innymi użytkownikami, którzy je niszczą i powodują zagrożenie. Ale czy faktycznie, jako społeczność, tego chcemy?

Obserwując liczbę narciarzy przyjeżdżających w każdy śnieżny weekend na biegowe trasy, można nabrać pewności, że narciarstwo biegowe jest w Polsce w rozkwicie. Powszechne zainteresowanie biegówkami w dużej mierze wzięło się z rosnącej w naszym społeczeństwie świadomości potrzeby ruchu i aktywności na powietrzu. Te czynniki przyciągają w góry nie tylko narciarzy, ale także turystów pieszych, całe rodziny z dziećmi, które wolny czas - weekendy i ferie - chcą spędzić na śniegu, niekoniecznie na nartach.

Biegówki wciąż dla wielu w Polsce są nowością. Jeszcze 10-15 lat temu w celach rekreacji i turystyki biegi narciarskie uprawiała dosłownie garstka zapaleńców. Musimy sobie powiedzieć wprost, że nie mamy w kraju tradycji powszechnego narciarstwa biegowego, nie ma regulacji prawnych, ani nawet dobrych praktyk, nie ma też w narodzie ogólnej świadomości o tym, czym są biegówki. Mam także wrażenie, a nawet pewność, że w naszym środowisku nie ma też jeszcze wystarczającej determinacji, by cokolwiek zmienić i nie myśle tu o pojedynczych osobach, ale ogóle.

Ubite maszynowo trasy biegowe traktowane są przez turystów jako dobro wspólne, z którego skorzystać ma prawo kto tylko zechce, piesi na wycieczce, saneczkarze, rodziny z dziećmi i luźno biegającymi psami, kierowcy skuterów śnieżnych, quadów i samochodów terenowych, a nawet kuligi konne. A narciarze? Przecież też mogą, nikt ich nie wygania.

Jak tu jednak mieć pretensję do innych, skoro także środowisko biegających na nartach nie jest bez winy? Na porządku dziennym jest poruszanie się lewą stroną trasy, wchodzenie pod prąd na jednokierunkowe odcinki, wprowadzanie psów tam, gdzie jest to zabronione, a co więcej puszczanie ich luzem, wprowadzenie pieszych na trasę narciarską - rodziny i znajomych - "oni są ze mną, ja jestem na nartach, więc mi wolno więcej". Spotkałem się z sytuacją, gdy narciarze kończący poranną aktywność na nartach, po obiedzie wychodzili na te same trasy z dzieckiem na sanki.

Warto uświadomić sobie, że przed nami - całym środowiskiem narciarskim - jeszcze długa droga i wiele lat pracy, zanim trasy narciarskie niczym stoki zjazdowe zaistnieją w polskiej świadomości narodowej. Większość turystów przyjeżdżających do zimowego kurortu intuicyjnie czuje, że na stoku nie uprawia się saneczkarstwa i nie spaceruje środkiem trasy zjazdowej. A jeśli tego nie wiedzą, szybko uświadomią to im znaki, gospodarz terenu lub choćby narciarze korzystający z tej trasy.

Chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby polskie społeczeństwo - to biegające i nie - zaczęło kojarzyć trasy biegowe z miejscem przeznaczonym wyłącznie dla korzystających z nich na nartach. Żeby wszyscy, zarówno narciarze, jak też pozostali, mieli świadomość, że powstają one dzięki cudzej pracy, zaangażowaniu, ogromnym pieniądzom włożonym w sprzęt i jego eksploatację. Szanujmy to miejsce, przestrzegajmy panujących tam reguł, wymagajmy tego od innych i siebie.

Czy to jest w ogóle możliwe, by na trasach biegowych zapanował porządek? Z pewnością tak, choć odczuwalne efekty moim zdaniem zauważymy dopiero za 5-10 lat. Pamiętam jak po przemianach ustrojowych w Polsce, gdy pojawiła się możliwość sprowadzania samochodów z zagranicy, na polskich drogach, w miastach, nagle wzrosła liczba pojazdów i zapanowały korki. Wówczas szczytem ambicji zdecydowanej większości kierowców było "wepchnąć się" przed inny samochód, nie wpuścić nikogo z ulicy podporządkowanej, na wszystkich trąbić i pukać się w czoło. W dyskusjach pojawiały się często opinie, że u nas nie da się jeździć po drogach, za to w Niemczech... tam to jest kultura jazdy.

Minęło trochę czasu, a w Polsce jeździ się równie przyjemnie, jak w krajach zachodnich. Po prostu potrzebowaliśmy kilku - kilkunastu lat, by się tego nauczyć. Wciąż są piraci drogowi i złośliwi kierowcy, ale już w zdecydowanej mniejszości. Jestem pewien, że jeśli o to wspólnie zadbamy, już za kilka lat po bieganiu na nartach na polskich trasach będziemy wracać do domu równie zrelaksowani, jak Austriak, Włoch, czy Norweg. To zależy tylko od nas.

No właśnie i tu się pojawia pytanie, czy faktycznie tego chcemy? Już w poprzednim sezonie portal nabiegowkach.pl próbował zainicjować taką dyskusję i znaleźć metody uchronienia polskich tras biegowych przed niszczeniem. Zwróciliśmy się wówczas na facebooku do biegającej społeczności, by podzielili się z nami informacjami o wypadkach, które spotkały ich na trasie w związku ze spacerującymi pieszymi, luźno biegającymi psami, czy innymi "przeszkodami". Nikt się nie odezwał. Co więcej poprosiliśmy personalnie dwóch instruktorów, o których wypadkach słyszeliśmy (złamane żebro, wybity bark). Nie znaleźli czasu, by opisać krótko te wydarzenia.

Wysłałem także zapytanie do znanych mi osobiście pięciu biegających na nartach prawników, by choć ogólnie przyjrzeli się sytuacji prawnej, przedstawili krótką diagnozę, zaproponowali jakieś kroki. Czterech wolało udawać, że mój e-mail do nich nie dotarł. Piąta osoba miała się zająć tematem, do tej pory nie otrzymałem żadnych konkretów, a minął rok.

Tej zimy zwróciłem się z pytaniem do gospodarzy popularnych tras, czy mają problemy z pojazdami i pieszymi oraz jak sobie z tym radzą. Na 10 wysłanych zapytań otrzymaliśmy tylko 3 odpowiedzi - z Jakuszyc, Stronia Śląskiego i Nowego Targu. Czyżby w innych miejscach problem nie występował? A może nie ma chęci, by się zajmować takimi sprawami?

Pomimo, że uważam, iż nie ma w naszym środowisku jeszcze wystarczającej determinacji do wypracowania zmian, chciałbym rozpocząć społeczną dyskusję o przyszłości polskich tras biegowych. Ze strony portalu spróbujemy poruszyć instytucje, ale nie wykonamy całej pracy sami za całe środowisko, potrzebujemy także Waszej pomocy!

Jak możesz pomóc? Opisz swoje dotychczasowe doświadczenia, jeśli odniosłeś uszczerbek na zdrowiu czy w sprzęcie, napisz do nas krótko. Instytucje nie interesują się naszym komfortem na trasach, ale kwestie bezpieczeństwa i konkretne przykłady zdarzeń będą lepszym argumentem przetargowym.

Jeśli masz pomysły, w którym kierunku powinny iść nasze (środowiska) działania, napisz. Wiesz jak to rozwiązali w innych krajach, podziel się tą informacją. Znasz się na przepisach prawnych, przyjrzyj się bieżącej sytuacji i przedstaw swoją diagnozę. Masz koncepcję konkretnych rozwiązań, czekamy na Twój głos. Pisz na adres Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. z tytułem "Trasy biegowe dla narciarzy". Pamiętaj, że Twoja wypowiedź może być wykorzystana w naszych materiałach, podpisz się więc imieniem i nazwiskiem. Jeśli do nas napiszesz, przyjmujemy, że zgadzasz się na upowszechnienie Twojej historii.

Przypominam, tę batalię możemy wygrać tylko razem, portal nabiegowkach.pl ze swoją skromną redakcją może zainicjować działania, występować w imieniu społeczności, koordynować działania, ale nie wykona pracy za całe narciarskie środowisko. Nie zrobią tego też jednostki odpowiedzialne za przygotowanie tras. Często muszą lawirować się wśród sprzecznych przepisów prawnych lub trudnych do zrozumienia decyzji faktycznych właścicieli, czy zarządców terenu, np. Lasów Państwowych.

W kolejnych odcinkach napiszemy m.in. czego mimo wszystko udało nam się dotąd dowiedzieć od gospodarzy tras, dlaczego czeka nas długa batalia, dlaczego tak trudno wykorzystać istniejące przepisy do uregulowania statusu tras narciarskich oraz dlaczego moim zdaniem możemy liczyć tylko na siebie - czyli biegających na nartach. Tymczasem czekamy na Wasze głosy.

zaktualizowano piątek, 18 stycznia 2019 18:34
Oceń artykuł
(2 głosów)
Komentarze (2)
ziaro
ziaro Wydaje mi się że większość ludzi wychodzi z założenia że teren wokół tras biegowych takich jak np parki i inne tereny zielone należą do wszystkich i każdy może robić co chce. Mimo zakazów psa puścić by biegał, dziecko niech sobie biega bo wtedy aż tak rodzica nie absorbuje swoją osobą. Myślę że dużo sytuacji niszczenia torów wychodzi z patrzenia na swój interes, tak by tej osobie było dobrze a nie koniecznie innym.
19.01.2019, 10:06
Głosy: +1
kowal90
kowal90 Bez przesady. Niech chodzą. A tereny wokół tras - lasy, parki -- naprawdę należą do wszystkich (nawet, jeśli ktoś napisał złe prawo).
20.01.2019, 08:58
Głosy: +1
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas