nabiegowkach.pl > Imprezy > Co dalej ze szrenickim World Uphill Trophy?

Co dalej ze szrenickim World Uphill Trophy?

Co dalej ze szrenickim World Uphill Trophy?

Po dwóch edycjach odbywającego się w Szklarskiej Porębie morderczego wyścigu narciarskiego na szczyt Szrenicy organizatorzy nagle zarzucili swój pomysł. – Nasza impreza była tylko dodatkiem do Pucharu Świata – tłumaczy decyzję pracownik lokalnej Informacji Turystycznej. Czy to już definitywny koniec wielkiego przedsięwzięcia?

Narciarze biegowi, którzy w zakończonym już sezonie zapragnęli zmierzyć się ze sobą na trasach zjazdowych u stóp Szrenicy, musieli niestety obejść się smakiem. Po dwóch latach rozgrywania FIS World Uphill Trophy miasto Szklarska Poręba nie przystąpiło do przygotowania trzeciej edycji imprezy.

Łatwo przyszło, łatwo poszło

Pomysł przeprowadzenia zawodów na trasach zjazdowych start biegu w 2012 rokuSkiAreny Szrenica zrodził się w 2010 roku w głowie dyrektora biegowego Pucharu Świata, Joerga Capola. Wielu porównało wówczas ten pomysł do legendarnego, ostatniego etapu cyklu Tour de Ski na zboczu Alpe Cermis, jednakże polska wersja tych zawodów – oprócz morderczej wspinaczki – zawierała jeszcze niebezpieczny zjazd. Pomysł od początku budził kontrowersje. Kiedy grono osób odpowiedzialnych za Puchar w Szklarskiej Porębie ustalało z Capolem wszystkie szczegóły, w kuluarach słychać było głosy silnego sprzeciwu.

– Występ przed polską publicznością w Pucharze Świata jest moim marzeniem, ale nie zrobię niczego na siłę. Na żadne wspinaczki i karkołomne zjazdy się nie piszę – zapowiadała wówczas Justyna Kowalczyk na swojej stronie internetowej.

To nie jest bojkot zawodów w Polsce, bo ja bardzo chcę wystąpić. Dla mnie jednak ważne jest, by z jak najlepszej strony pokazać się swoim kibicom. Chcę walczyć o czołowe lokaty, a nie przybiec na trzydziestej czy czterdziestej pozycji, a tak by się skończył taki bieg – wyjaśniała nasza mistrzyni.

W podobnym tonie wypowiadał się Aleksander Wierietielny, podając przykłady słoweńskiej Rogli w przypadku Petry Majdić (sprint klasykiem) i francuskiego La Clusaz z Francuzem Vincentem Vittozem (bieg stylem dowolnym dla znakomitego łyżwiarza). Trener Polki podkreślił, że dla niego naturalnym jest, że konkurencje dopasowuje się pod swoje gwiazdy.

Mimo sprzeciwu ze strony sztabu Kowalczyk, 26 lutego 2011 roku na umiejscowionym przy nartostradzie „Puchatek” starcie zgromadziło się kilkudziesięciu śmiałków, aby zmierzyć się w debiutanckim „Pre World Uphill Trophy”. Trasa wyścigu prowadziła wspomnianym „Puchatkiem” i „Śnieżynką” – do Hali Szrenickiej i dalej w dół najdłuższą nartostradą w naszym kraju, Lolobrygidą. Z sukcesem – po zaledwie 28 minutach – na mecie pojawił się zwycięzca, Czech Radek Šretr.

Mapa rywalizacji

W międzyczasie spór na linii Kowalczyk – Szklarska Poręba sukcesywnie narastał. „Wojna polsko-polska” urosła do takich rozmiarów, że o zaistniałej sytuacji zaczęły informować media. Po kilku tygodniach gorączkowej wymiany zdań Miasto postanowiło odpuścić temat walki o punkty na Szrenicy. Oba dni Pucharowe zawodnicy spędzili na Polanie Jakuszyckiej, jednak w niedzielę, 19 lutego 2012 – jako oficjalny bieg towarzyszący – rozegrano drugą edycję nietuzinkowego wyścigu. Z zaproszenia skorzystało kilkunastu zawodników z pucharowej stawki. Na „Puchatku” stawili się m.in. japonka Masako Ishida, francuz Maurice Manificat czy reprezentantka Kazachstanu Anastazja Słonowa. Z symbolicznym numerem 1 metę przekroczył również pomysłodawca Joerg Capol.

Ten bieg pokazuje ekstremalną formę dyscypliny. 2012 FIS World Uphill TrophyŁączy trudną wspinaczkę ze zjazdem pokonywanym przy bardzo dużej prędkości. W FIS szukamy nowych wyzwań, biegów ciekawych dla widzów. Chcemy rozwijać ten bieg, nie wątpię, że ma on w sobie duży potencjał. To nowa idea. Początkowo planowaliśmy, że już w tym roku World Uphill Trophy będzie w kalendarzu Pucharu Świata, ale na to chyba było jeszcze nieco zbyt wcześnie. Nie mam jednak wątpliwości, że taki bieg powinien odbywać się co roku – zapewniał wówczas dyrektor PŚ na łamach portalu „SportoweFakty”.

Na planach się skończy?

Kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, w sezonie 2012/2013 zrezygnowano z przeprowadzenia zawodów na zboczu Szrenicy.

Dyrektor komitetu organizacyjnego Pucharu Świata w Polsce Jacek Jaśkowiak tłumaczy, że zawody zniknęły z kalendarza z kilku konkretnych przyczyn: Po konsultacjach z szefostwem Międzynarodowej Federacji doszliśmy do wniosku, że należy się raczej skoncentrować na planowanym na 2016 rok Nordic Weekendem. Impreza organizowana wspólnie z Harrachovem nie tylko przyciągnie do Szklarskiej Poręby tłumy kibiców, mediów i zawodników, ale wyrobi markę zarówno miastu, jak też PZN-owi. Zdecydowaliśmy się postawić na tradycyjną formę zawodów także ze względów finansowych i infrastrukturalnych. Nie ma co ukrywać – na dwie tak duże imprezy Polski po prostu tymczasowo nie stać. Oprócz zawodów w 2014 i 2016 roku mamy też na głowie rozbudowę Polany Jakuszyckiej… Z innej strony, proszę sobie wyobrazić, jakie trudności napotkają na swojej drodze realizatorzy telewizyjni, chcąc umieścić kamery na całej trasie naszego Uphill’a. To oczywiście jest możliwe, ale niestety wymaga nakładów finansowych.

Jestem orędownikiem i ogromnym na linii startusprzymierzeńcem nowej formy rozgrywania zawodów. Taki wyścig to szansa na kolosalną promocję – nie zarzucę tej idei zwłaszcza, że komunikaty FIS jasno potwierdzają, że narciarstwo biegowe szuka nowych wrażeń – zwłaszcza w latach „niemistrzowskich”, tzn. takich, w których nie odbywają się Mistrzostwa Świata czy Igrzyska Olimpijskie. To nasza szansa, której upatruję. Podkreślam, że gdyby nie pomysł morderczej rywalizacji na Szrenicy, najprawdopodobniej do tej pory walczylibyśmy o ten Puchar – dodaje Jaśkowiak.

Za inną z ważnych przyczyn, dla których czasowo zrezygnowano z biegania na Szrenicy, Jaśkowiak wskazuje troskę o spokój na lokalnym podwórku. – Nie od dziś wiadomo, że sztab Justyny Kowalczyk gorąco protestuje przeciwko takim „atrakcjom”. Niestety nie są w tym sprzeciwie sami – nosem kręci również część lokalnych środowisk. Kiedy opadnie kurz i wszyscy wspólnie zrozumiemy, jaka to szansa dla pozycji Polski w FIS-ie, wówczas Uphill najprawdopodobniej wróci do kalendarza – ucina dyrektor komitetu organizacyjnego.

Jak podsumować tę logikę? Na pewno z rozsądkiem – warto bowiem skupić się na priorytetach, a za taki na pewno należy uznać polsko-czeskie święto narciarstwa klasycznego. Z jednej strony Polska zyska na wzorcowej organizacji zawodów na Polanie, jednakże ewenement, jakim byłoby Uphill Trophy, zwróciłby na nasz kraj uwagę całego narciarskiego świata.

Czy organizowanie World Uphill Trophy to krok w dobrą stronę? A może warto czasowo połączyć go z marcowym Biegiem Piastów? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Michał Chmielewski

Michał Chmielewski

Dziennikarz sportowy specjalizujący się w narciarstwie klasycznym. Niestety nie udało mu się być najlepszym na polu sportowym - wiele lat spędzonych przy skoku o tyczce nie przyniosło upragnionego medalu Mistrzostw Polski. Wieloletni narciarz i zjazdowiec nawrócony na biegówki. Współtwórca cyklu "Polska biega na biegówkach" w Gazecie Wyborczej. Ze spikerskim i radiowym doświadczeniem stara się nieść najlepsze informacje i opinie.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl