Karkonoskie narciarstwo, po pionierskich początkach XIX wieku, obfitujących w zarówno w sukcesy jak i niepowodzenia, okrzepło i z roku na rok zbierało coraz większą grupę entuzjastów. Jak to się stało, że zamiast pozostać domeną wąskiego grona najbardziej wytrwałych amatorów, stało się tak popularne w Sudetach?
Część pierwsza tekstu znajduje się pod linkiem.
Mimo sporego zainteresowania, narciarstwo było wciąż dyscypliną młoda, o niepewnej przyszłości. Mogło przecież przeminąć, okazać się kilkusezonową modą, a nowi adepci mogli się przecież zniechęcić. Nauczycieli i trenerów nie było, a rzecz do łatwych nie należała. Ta historia mogła się potoczyć inaczej – dolnośląskie narciarstwo mogło pozostać domeną wąskiego grona najbardziej wytrwałych amatorów, a większy rozwój i większą popularnośc mogło zyskać w rejonach alpejskich.
Pierwsza publikacja w Niemczech
W 1891 roku w lokalnym periodyku „Wanderer im Riesengebirge” ukazały się pierwsze w Niemczech okazałe i wyczerpujące temat publikacje dotyczące narciarstwa. Karkonoskie narciarstwo stanęło więc w awangardzie narciarstwa niemieckiego, wyprzedzając dokonania i doświadczenia narciarstwa alpejskiego, którego złoty okres miał dopiero nadejść.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
W 1893 roku ukazuje się napisana przez Vorwerga książeczka zatytułowana „Das Schneeshuhlaufen”. „Narciarstwo biegowe”. Praca ta nosiła znamiona poradnika i przewodnika, a to już czyni z „Narciarstwa biegowego” jedną z pierwszych tego typu broszur w Europie. Rzecz dotyczyła zagadnień związanych z poruszaniem się na nartach, jednak zastanawiające jest, że akurat ten aspekt narciarskiej aktywności wysunął się na plan pierwszy i dał tytuł temu skromnemu wydawnictwu. Czy to się więc podoba czy nie, mamy do czynienia z udokumentowanym początkiem i próbami biegania na nartach, a Vorwerga można uznać za pierwszego sudeckiego narciarskiego biegacza.
W 1894 roku narty pojawiły się w Karpaczu i w Mirsku i zdobyto na nartach Stóg Izerski. Aktywność w dziedzinie narciarstwa przejawiała między innymi znana rodzina Adolphów, prowadząca schronisko na Hali Szrenickiej. Organizowano pierwsze kursy i planowano powołanie organizacji zrzeszającwj karkonoskich narciarzy.
Wszczęto pierwsze próby produkcji nart w miejscowych warsztatach, narty przypinały do butów również panie, a dyskusja czy używać w trakcie jazdy jednego długiego kija czy dwóch krótszych, toczyła się na całego.
Gerhard Hauptmann – słynny śląski noblista, piewca i miłośnik Karkonoszy i Śląska, który po wojnie pozostał w Karkonoszach – już polskich, również był prekursorem białego szaleństwa na tych terenach, wprawnym posiadaczem rakiet śnieżnych i amatorem niezwykle na Dolnym Śląsku popularnego saneczkarstwa. Pierwszy komplet narciarskiego sprzętu zamówił sobie oczywiście w Norwegii.
W 1900 roku powstał w Szklarskiej Porębie pierwszy karkonoski, a zarazem śląski klub narciarski, który zebrał w jedną zwartą grupę okolicznych zawodników. Klub organizował zawody i biegi narciarskie, które cieszyły się sporą popularnością, również wśród turystów i mieszkańców.
Oczywiście po czeskiej stronie gór narciarstwo także było obecne i również podejmowano pierwsze próby ujęcia go w ramy organizacyjne, a narciarze z obu stron granicy konkurowali ze sobą i wędrowali tymi samymi szlakami.
Nowa dyscyplina rozwijała się dynamicznie. Działalność eksploracyjna, krajoznawcza, pionierska i turystyczna wyczerpała swój potencjał, narciarze opanowali technikę narciarską w stopniu zadowalającym i u amatorów narciarstwa pojawił się głód czegoś więcej: wyczynu i sportowej rywalizacji. Podobnie jak wieki wcześniej w dalekiej Norwegii, Szwecji i Finlandii. I oto 22 stycznia 1897 roku urządzono pierwszy opisany karkonoski bieg narciarski w okolicy schroniska na Szrenicy. Historycznym zwycięzcą został Heinrich Adolph.
W 1904 roku powstał Niemiecki Związek Narciarski, a Międzynarodowa Komisja Narciarska w roku 1910. Dolnośląskie narciarstwo wyznaczało kierunek rozwoju narciarstwa w Niemczech i zdawało się trzymać rękę na niemieckim narciarskim pulsie. Pierwsze mistrzostwa Niemiec odbyły się już w 1900 roku. Jednocześnie pojawiają się w Europie próby normowania i ujednolicenia oddolnie organizowanych zawodów i imprez sportowych, często przy okazji różnego rodzaju festynów. Pojawiają się różnice w stylu jazdy, budowie nart i wiązań. Wydziela się samoistnie sprzęt i technika górska – alpejska i lilienfeldzka, której propagatorem był Mathias Zdarski. W 1924 roku powołano do życia FIS – Międzynarodową Federację Narciarską.
Narciarze śląscy hołdowali długo wzorom norweskim – i jeśli chodzi o technikę jazdy, o sprzęt, przeznaczenie nart oraz o swego rodzaju etykę – narty wciąż służyły do długich monotonnych wypraw, wycieczek, biegów i długich zjazdów. Tu również odnaleźć więc można podobieństwa do narciarstwa skandynawskiego, które rozwijało się i istniało zawsze nieco w opozycji do prężnie i błyskawicznie rozwijającego się narciarstwa alpejskiego. To również powodowało brak większej aktywności śląskich narciarzy na zawodach sportowych, w których dominować zaczęły zjazdy, slalom, a później również skoki narciarskie.
Nie tylko Karkonosze
Atrakcyjność karkonoskich stoków, a także tych znajdujących się w Kotlinie Kłodzkiej powodowała też, że nowe odmiany narciarstwa nie znajdowały tu podatnego gruntu i nie cieszyły się powodzeniem, a biegi narciarskie wciąż pozostawały nie tylko najbardziej popularną, ale również najbardziej dostępną formą narciarskich aktywności.
Przenieśmy się z Karkonoszy w Kotlinę Kłodzką i Sudety Wschodnie. Już w 1884 roku jeden z leśniczych z okolic Stronia Śląskiego sprawił sobie podobno parę norweskich nart, które pomagały mu nie tylko w pracy, ale i wędrówkach turystycznych. Na pewno czynił to już zimą 1887 i 1888 roku, a więc w tym samym czasie kiedy zaczynano poruszać się na nartach w innych częściach kraju. W tym samym czasie po drugiej stronie Śnieżnika leśniczy Goebel usilnie zajmował się propagowaniem sportów zimowych, również narciarstwa.
Na przełomie lat 80. i 90. XIX wieku narty pojawiły się również w Zieleńcu. Podobnie, niezależnie od tych epokowych w Sudetach wydarzeń, rzecz miała się w Górach Sowich, gdzie narty pojawiły się u jednego z mieszkańców Walimia. W rejonie Ludwikowic i Świerków pionierem narciarstwa był miejscowy proboszcz. Silnym ośrodkiem sportów zimowych stają się Duszniki-Zdrój. Kluby i zrzeszenia narciarskie powstają wszędzie, jedno po drugim, od Wrocławia, przez Wałbrzych i Kłodzko po Jelenią Górę. W górach wytycza się szlaki i buduje schroniska narciarskie.
Od połowy lat dwudziestych ubiegłego wieku rozgrywano w Dusznikach-Zdroju Bieg Militarny – zawody z udziałem żołnierzy. Wojskowe patrole narciarskie wprowadzono w Niemczech na szeroką skalę w roku 1902, więc powoli ten rodzaj narciarstwa ewoluował w stronę rywalizacji sportowej. Armia dość wcześnie przypięła narty i doceniła ich znaczenie. Stąd także potrzeba doskonalenia techniki, poprawy umiejętności oraz rywalizacji.
Często żołnierze startowali w mundurach i z bronią na plecach, ale dopiero na mistrzostwach Niemiec w Szklarskiej Porębie dodano do rywalizacji strzelanie do celu. Tak narodziła się dyscyplina znana potem jako bieg patrolowy, który przekształcił się w dzisiejszy biathlon. Oczywiście pierwsze zawody, które moglibyśmy uznać za prapoczątki biathlonu odbyły się w Norwegii w roku 1767. W każdym razie biathlon do programu igrzysk olimpijskich trafił w 1924 roku i miało to miejsce w Chamonix.
Tymczasem tuż po I wojnie światowej w górskich rejonach Niemiec sporą popularność zaczęły zyskiwać maratony narciarskie, a ich zwycięzcy słusznie zyskiwali miano bohaterów. Karkonoscy biegacze należeli do ścisłej krajowej i europejskiej czołówki, a dzięki współpracy i rywalizacji z czeskimi kolegami mogli brać udział w zawodach, które również dziś budzą podziw i niedowierzanie.
Taką imprezą był na pewno zorganizowany 18 lutego 1906 roku siłami transgranicznego zrzeszenia narciarzy „Riesengebirge” bieg narciarski na trasie Jested – Śnieżka na dystansie około 90 km.
Wyścigów na dystansie 50 km było wówczas sporo i organizowały je lokalne kluby i organizacje turystyczne i narciarskie. Tego typu długodystansowe zawody narciarskie organizowano również w Masywie Śnieżnika (Międzygórze), a także w Lądku i Dusznikach-Zdroju. Stale rozgrywano mistrzostwa Śląska na dystansie 50 km, które zawsze odbywały się w Szklarskiej Porębie. W tej miejscowości rozegrano również mistrzostwa Niemiec w biegach długodystansowych w 1941 roku.
Jeśli chodzi o mistrzostwa Śląska w narciarstwie klasycznym, to odbywały się one oczywiście w Karkonoszach (Szklarska Poręba, Karpacz), ale również w Świeradowie, Kamiennej Górze, Lądku, Dusznikach-Zdroju, a także Sokołowsku.
Natomiast największą imprezą sportową w dyscyplinach zimowych jaką rozegrano przed wojną na Dolnym Śląsku były Niemieckie Igrzyska Zimowe. Odbyły się one w Karpaczu w 1930 roku. Jako ważną ciekawostkę można też potraktować fakt, że Szklarska Poręba ubiegała się o rolę gospodarza Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku i rywalizację tę przegrała z Garmisch-Partenkirchen – miejscowością pokonaną przez Karpacz w roku 1930.
Początek końca
Koniec lat trzydziestych i lata II wojny światowej to okres militaryzacji wielu dziedzin niemieckiego i sudeckiego życia. Również sportu i wielu dyscyplin zimowych. Umiejętność sprawnego poruszania się na nartach w warunkach bojowych sprawiła, że dość szybko niemieckich narciarzy wcielano do armii, instruktorzy narciarscy szkolili specjalne jednostki przygotowane do walki w górach, a narciarstwo stało się aktywnością strategiczną o szczególnym znaczeniu.
Powoli też zanikało radosne i nieskrępowane zjawisko wędrowania na nartach, nie organizowano zawodów, a piekło rozpętane przez Hitlera w Europie, zaczęło pochłaniać również Niemcy. Doszło do tego, że zimą na przełomie 1941 i 42 roku zarządzono powszechną i obowiązkową zbiórkę sprzętu narciarskiego na potrzeby walczącego na froncie wschodnim Wehrmachtu.
Niemcy biedniały, otoczone przez Armię Czerwoną oraz aliantów i powoli zmierzały na skraj przepaści, drogą z której nie było już odwrotu. Ówczesny świat leżał już w gruzach zmieciony przez niemiecki nazim i za chwilę miał zostać raz jeszcze brutalnie przemeblowany przez radziecki komunizm. Czy ktoś wtedy przejmował się zakazem handlu nartami? Koniecznością ich oddania na potrzeby wojska? Czy ktoś miał siłę marzyć o narciarskiej wycieczce z świeżym głębokim puchu? O rywalizacji w narciarskim maratonie?
Kończyła się pewna epoka, a kolejna się zaczynała. Wkrótce sudeccy Niemcy i karkonoscy górale mieli opuścić swoje domy, a na Ziemie Odzyskane ciągnęli ze wszystkich stron Polacy szukający swojego nowego miejsca na ziemi. I po paru, może parunastu latach, któryś z nich znajdzie w piwnicy zakurzone drewniane narty, wyjdzie z nimi na śnieg i mróz i rozpocznie nowy rozdział tej historii. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść…
Podczas pisania tego tekstu korzystałem z książki Tomasza Przerwy „Między lękiem i zachwytem. Sporty zimowe w śląskich sudetach i ich znaczenie dla regionu (do 1945 r.) Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2012