Choć karierę rozpoczął w grudniu, w lutym wziął udział w Mistrzostwach Świata. Zachęcony niemałym zainteresowaniem zapowiedział start na Igrzyskach w Soczi. Oto opowieść o pierwszym Togijczyku na nartach – Akpedje-Viossi Madjy.
Podłużny kraj między Ghaną a Beninem zamieszkuje niespełna 6 milionów ludzi. Stosunkowo ubogie, rolnicze państwo śnieg widziało ostatnio (o ile w ogóle) pewnie kilkaset lat temu. Mont Agou, a więc najwyższy szczyt republiki wznosi się zaledwie na 986 m n.p.m. Średnie roczne temperatury wahają się w granicach 28 stopni Celcjusza. Co w takim razie na narciarskich Mistrzostwach Świata robi reprezentant tego kraju? W tym odcinku schematy zostaną złamane i nie będa ważne medale czy wyróżnienia. Nieistotne są też puchary i statuetki. Oto niezwykła historia Akpedje-Viossi Madjy – jednego z pierwszych czarnoskórych narciarzy.
W osiem tygodni do Val di Fiemme
Od kiedy Madja stał się gwiazdą, opowieści o nim i jego wyczynie krążą we wszystkich językach świata. Zapytany o początki swojej przygody z narciarstwem, odpowiedział: – Mój kolega wysłał mi pewnego razu smsa, w którym napisał, że „Togo chce być w Soczi”. Zdziwiłem się, uznałem, że to żart i poszedłem spać.
Toni Hiltmair (nadawca wiadomości) wiedział jednak, że to nie koniec i skutecznie namówił Akpedję do treningu. To było w grudniu. Od tamtej pory zajmujący się na co dzień programowaniem Viossi zakochał się w narciarstwie. – Nigdy mnie to specjalnie nie interesowało, lecz 20 grudnia wszystko się zmieniło (…) Czułem się na początku jak idiota. Raz po raz lądowałem na twarzy – cytuje zawodnika portal Sport.pl.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Po wytężonym i momentami zabawnie wyglądającym treningu nadszedł czas wielkiej rywalizacji. Dzięki szkoleniom pod okiem profesjonalnych trenerów Gervacio (jak nazywany jest Madja w Niemczech) pojął sztukę biegania na tyle, aby 10 lutego 2013 stanąć do walki na 10 km w zawodach FIS. Start w niemieckim Zwiesel był mu potrzebny nie tyle do „przetarcia”, co do uzyskania niezbędnych punktów rankingowych. Co prawda togijski zawodnik finiszował po prawie 1,5 godz. od startu (przedostatni narciarz zrobił to o godzinę szybciej), to zrealizował swoje założenie.
Ostatni będą pierwszymi
Wielki dzień nastał szybciej, niż się tego spodziewał Madja. W końcu czym są dwa miesiące treningu dla profesjonalnego narciarza! 21 lutego 2013 roku w Dolinie Ognia stanął na linii startu do swojego najważniejszego wyścigu w życiu – kwalifikacji sprintu. Jeszcze zanim zapiął narty i włożył czapkę, wokół jego osoby pojawiło się kilkunastu dziennikarzy i fotografów. Uśmiechnięty, lecz skupiony „JayJay” zapewniał wówczas, że da z siebie wszystko.
Jego rezultat nie był niespodzianką. Na metę wpadł po upłynięciu 7 minut i 19 sekund – zwycięski w kwalifikacjach Nikita Kriukow półtorakilometrową pętlę pokonał niemal dwa razy szybciej!
https://www.youtube.com/watch?v=kqfpuEWT08Y
Kiedy oddech wrócił do normy, podszedł do dziennikarzy i podziękował licznie zgromadzonym kibicom: – Fani byli wspaniali. Naprawdę ich doping niósł mnie na wzniesieniu – zapewniał. Czy był to ostatni taki występ? Nie. Ten był jednym z pierwszych. Madja próbował swoich sił także w biegu łączonym, ale prawdziwą „formę” szykuje na…
Soczi
To jest właśnie magia olimpizmu – w krajach, gdzie tradycje zimowe praktycznie nie istnieją, łatwo dostać się do olimpijskiej reprezentacji. Nawet wtedy, gdy od razu jest się skazanym na pożarcie konkurencji, komitety nierzadko dają okazję to promocji państwa właśnie poprzez egzotyczny sport. Sam Madja przyznaje, że nie marzy o medalu, a na pokonanie Northuga potrzebuje jeszcze dwudziestu lat i wielkiego szczęścia.
Akpedje dołączył do inicjatywy „Team Togo”, która za cel obiera sobie utworzenie reprezentacji olimpijskiej. Oczywiście jej członkami nie będą przyszli mistrzowie, ale ludzie, którzy pokażą, iż bardziej od umiejętności liczy się chęć do działania. Team Togo planuje wystawić reprezentanta w biegach, zjazdach, a nawet… skicrossie! Powstała nawet OFICJALNA STRONA INTERNETOWA REPREZENTACJI.
Togijczyk niemczyzną władający
W tej historii – co nie powinno dziwić – jest oczywiście ziarnko manipulacji. Podobnie jak pierwszy grecki skoczek Nico Polychronidis, mający w chwili debiutu 27 lat narciarz mieszka na co dzień w Niemczech. Choć urodził się w Togo, to w wieku dziesięciu lat wyemigrował z rodziną do Francji. Stamtąd trafił do Monachium.
Można uznać więc, że jest tzw. „farbowanym lisem”. Można, ale nie trzeba. Choć mieszka w Bawarii, jego drogi nigdy nie skrzyżowały się z nartami biegowymi. W kwalifikacjach pamiętnego sprintu nie był też jedynym egzotycznym zawodnikiem w stawce. Na mecie musiał uznać wyższość Wenezuelczyka, Brazylijczyka, Irlandczyka, a nawet reprezentantów Gruzji czy Kirgistanu.
Ludzie tacy jak Akpedje-Viossi Madja dobitnie pokazują, że droga do sławy nie musi wieść tylko poprzez utarte ścieżki, medale i puchary. Swoim charakterem i chęcią działania udowodnił wszystkim (a w szczególności rodakom, którzy uważają go za gwiazdę), że w życiu możliwe jest absolutnie wszystko. Czy uda się zrealizować marzenia? A może śladem jamajskich bobsleistów Togijczyk otrze się o jakiś medal?
Wystarczy chcieć.