nabiegowkach.pl > Ludzie > Poznajmy się: Andrzej Nowiński – uczeń beskidzkich mistrzów nie odda biegówek za rower

Poznajmy się: Andrzej Nowiński – uczeń beskidzkich mistrzów nie odda biegówek za rower

Poznajmy się: Andrzej Nowiński – uczeń beskidzkich mistrzów nie odda biegówek za rower

Andrzej Nowiński mówi, że ma szczęście żyć w Ustroniu. A my uważamy, że to Ustroń ma szczęście, mając wśród swoich mieszkańców Andrzeja. W ilu miastach w Polsce działa bowiem społecznie prowadzona szkoła narciarstwa biegowego? W bardzo niewielu.

ANDRZEJ NOWIŃSKI

data i miejsce urodzenia
21.12.1956, Bielsko-Biała
miejsce zamieszkania
Ustroń, Beskid Śląski
miejsce pracy
PPH HARO, Prezes Zarządu
na biegówkach od
2000 r.
sukcesy sportowe:
• od lat w maratonach kolarskich MTB i w narciarstwie biegowym melduje się w pierwszej piątce w swojej kategorii wiekowej
• Mistrzostwa Polski Amatorów MTB, cykl maratonów, 4 miejsce w kategorii wiekowej, Polanica Zdrój, 2009 r.
• Bieg Piastów, styl FR, 10 km, 40 miejsce open, Jakuszyce, 2007 r.
• Dolomiten Lauf Obertiliach, styl CL, 25 km, 57 miejsce open, Obertiliach, 2012 r.
ulubiony dystans na zawodach
25 km klasykiem
ulubione trasy narciarskie
Toblach, Bad Mitterndorf, Paprsek
miejsca, które chce poznać
Lillehammer, Lahti

Beskidy to kolebka narciarstwa biegowego w Polsce. To właśnie beskidzcy zawodnicy 30-40 lat temu jako pierwsi w Polsce odnosili największe sukcesy w narciarstwie biegowym. Po latach stagnacji, powoli odradza się tu narciarstwo biegowe. Jednym z jego promotorów jest Andrzej Nowiński z Ustronia, absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach, Prezes Stowarzyszenia Promocji i Rozwoju Ustronia, przy którym działa Ustrońska Szkoła Narciarstwa Biegowego (USNB). Andrzej Nowiński – wieloletni organizator Międzynarodowego Cyklu Wyścigów UPHILL MTB Beskidy oraz Beskidzkiego Triathlonu Górskiego (bieg, rower, nartorolki), zapalony kolarz, który na rowerze poznał większość gór Europy – nie zamieniłby biegówek na rower. Dlaczego?

Twoja kondycja, energia i entuzjazm dowodzą, że jesteś bardzo młodym sześćdziesięciolatkiem. Czy należy więc nazywać Cię seniorem?

Nie, nie czuję się tak. Wiek to kwestia umowna. Napędza mnie praca z ludźmi i dla ludzi. Lubię współpracę i szał przygotowań, aby osiągnąć cel. W tej chwili kończymy z przyjaciółmi z Czech przygotowania do pierwszego polsko-czeskiego maratonu MTB, zaplanowanego na 8 sierpnia 2020. To są ludzie mieszkający po drugiej strony granicy. Ustroń leży w dolinie Wisły w Beskidzie Śląskim, a po drugiej stronie Czantorii, w miejscowościach Trzyniec, Jabłonków, Wędrynia mieszkają nasi przyjaciele Czesi. Wspólnie spędzamy czas, organizujemy zawody.

Gdzie dziś w Beskidach można pojeździć po ratrakowanych trasach?

Na Kubalonce i na Magurce. To niewiele, jak na region o ogromnym potencjale i wspaniałych tradycjach. Jako Stowarzyszenie, przez wiele lat przygotowywaliśmy trasy w Ustroniu na bulwarach nadwiślanych. Mamy własny sprzęt (walec, sanie), a dzięki pomocy Kolei Linowej trasy przygotowywaliśmy ratrakiem. Od trzech sezonów brak śniegu w dolinie uniemożliwia nam działalność w Ustroniu.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z biegówkami?

Jakieś 20 lat temu „wirusem” zaraził mnie kuzyn mieszkający w Czechach. Biegaliśmy tam po trasach w okolicy Trzyńca, pomiędzy górą Jaworowy a Slavicem. Czesi utrzymują tam kilkanaście kilometrów tras, położonych na wysokości ok. 1000 m n. p. m. Tam popularność narciarstwa biegowego zawsze była i wciąż jest nieporównywalnie większa niż u nas. Mogłem w pełni korzystać z wiedzy i umiejętności kuzyna, co oczywiście przełożyło się na to, że narciarstwo biegowe szybko stało się moją życiową pasją.

Jaki postęp udało Ci się zrobić, od kiedy rozpocząłeś przygodę z narciarstwem biegowym?

Kiedy w 2006 r. nasze Stowarzyszenie zaczęło prowadzić Ustrońską Szkołę Narciarstwa Biegowego, byłem jej uczniem, a teraz jestem nauczycielem. Postęp robi się wtedy, kiedy trenuje się z osobami, które potrafią przekazać wiedzę i technikę. W kadrze instruktorskiej Szkoły byli, między innymi – Paweł Gorzołka, Piotr Śliwka (od lat pracuje z kadrą narodową kombinacji alpejskiej), Mariusz Zawada, Vlasta Ślonc, Mateusz Wantulok, Józef Michałek i Mariusz Michałek. Obecnie coraz większym wyzwaniem jest zorganizowanie na zajęciach pełnej obsługi szkolącej. Instruktorów i trenerów jest po prostu bardzo mało. Jest to liczba nieporównywalnie mniejsza od liczby instruktorów narciarstwa zjazdowego. Rola instruktorów i trenerów w procesie szkolenia początkowego, czy w trakcie treningów przed biegami masowymi jest nie do przecenienia. Przygotowanie się do startu w masowych biegach wymaga, oprócz kondycji, również zdobycia wiedzy taktycznej i dotyczącej właściwej diety. Kwestia odżywiania się przed i po wyścigu jest bardzo ważna. Jeśli się nie realizuje tego tak, jak trzeba, można sobie zepsuć całą przyjemność biegania.

Gdzie i kiedy zdobyłeś uprawnienia instruktora sportu o specjalności – narciarstwo biegowe? Jak je wykorzystujesz?

Uprawnienia zdobyłem ok. 10 lat temu, na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Kurs dał mi uprawnienia państwowe. Prowadził go Janusz Krężelok, wielokrotny mistrz Polski, doktorant na katowickim AWF, ówczesny trener kadry narodowej. Odkąd zdobyłem uprawnienia realizuję się w USNB jako instruktor, głównie na terenie Beskidów.

Lubisz rywalizację? Jaka jest Twoja ulubiona technika?

Lubię obydwie techniki: klasyczną i dowolną. Lubiłem rywalizować. Kiedyś dużo startowałem w maratonach kolarskich i narciarskich. Teraz większą frajdę sprawia mi bycie trenerem oraz poznawanie nowych miejsc do uprawiania tych dyscyplin.

Twoja pasja do kolarstwa i podróży sprawiła, że na rowerze poznałeś większość gór Europy. Gdzie udało Ci się dotrzeć?

Tak, na rowerze odbyłem wiele wspaniałych wypraw po Europie. Jeździłem po południowych Morawach, wielu pasmach górskich w Czechach, po Górach Bukowych i górach Mátra na Węgrzech, na Słowacji po Małej i Wielkiej Fatrze, w Chorwacji – po Półwyspie Istria, po pograniczu słoweńsko – włosko – austriackim, w Austrii poznałem Karyntię i Styrię, byłem w Alpach, w Szwajcarii – Masyw Mont Blanc, pogranicze szwajcarsko-francuskie, a w samej Francji – przedgórze alpejskie, Prowansję, Szampanię i Masyw Centralny. Dwa razy zdobyłem górę Mont Ventoux, „świętą górę” kolarzy w Tour de France – to 21 km podjazdu i 1600 m przewyższenia. Warto to przeżyć – to jedno z niewielu miejsc, z których zobaczyć można jednocześnie Morze Śródziemne oraz najwyższe szczyty Alp i Pirenejów.

A jak zapatrujesz się na narciarstwo przełajowe? Masz za sobą jakaś narciarską przełajową przygodę? A może przed sobą?

Przyjaciele próbują mnie wciągnąć w narciarstwo przełajowe. Wspaniale nadają się do takich wypraw Beskidy Śląsko-Morawskie i cały rejon Beskidów od czeskiej strony. Nie wykluczam, że w końcu spróbuję. Trochę brak czasu. Kiedy mam mało czasu, a chcę potrenować, to 100-200 m od domu mam las i góry, niedaleko też do bulwarów nad rzeką. Mam szczęście żyć w Ustroniu i korzystam z tego.

Jakie inne aktywności, poza jazdą na rowerze i nartach, najchętniej podejmujesz?

Moje dwa psy rasy flat retriever potrzebują dużo ruchu i motywują mnie do częstych wędrówek po najbliższej okolicy. Lubię chodzić po górach. Jeżdżę na nartorolkach. Uwielbiam kajaki, jeszcze w czasach studiów zdobyłem uprawnienia przewodnika kajakowego. Często pływałem po Pojezierzu Augustowskim i Drawskim. Brakuje mi czasu żeby wrócić do starych pasji.

Czy Twoja praca zawodowa wiążę się w jakiś sposób ze sportem?

Zupełnie nie ma związku. Zarządzam małą firmą z branży informatycznej. W działalność na rzecz promocji Ustronia oraz popularyzacji sportu angażuję się społecznie. Latem, we współpracy z miastem, organizujemy cykliczne wycieczki rowerowe, nasze Stowarzyszenie prowadzi również Miejską Informację Turystyczną, promujemy Ustroń jako wspaniałe miejsce dla aktywnego wypoczynku, niezależnie od pory roku. Sporo ludzi do nas zagląda i pyta o możliwości spędzania czasu w okolicy. Społecznie, jako Stowarzyszenie, prowadzimy Ustrońską Szkołę Narciarstwa Biegowego – szkoła jest otwarta dla każdego, a zajęcia są bezpłatne.

Czy trzeba urodzić się „działaczem”, czy potrzeba bezinteresownego robienia czegoś dla innych pojawia się na pewnym etapie życia? Jak to było u Ciebie?

Praca społeczna to dla mnie bardziej zabawa i realizacja własnych pasji, niż praca. Swoje zaangażowanie traktuję jak realizowanie siebie. Sam zacząłem biegać dzięki ludziom, którzy nie chcąc w zamian nic, też kiedyś poświęcali mi czas i przekazywali swoje umiejętności. Chcę się zrewanżować – przekazać innym to, co ja kiedyś otrzymałem.

Ponoć społecznicy to często samotnicy. Czy czujesz się osamotniony w swoich działaniach na rzecz rozwoju narciarstwa biegowego w Beskidach?

Na pewno nie. W działania o których mówimy zaangażowanych jest wiele osób. Nie byłbym w stanie robić tego, co robię, bez grupy przyjaciół. Szkoła prowadzi zajęcia na biegówkach i na nartorolkach. Najtrudniejsza jest sfera finansowa. Na opłaty związane z przygotowaniem tras, wynagrodzeniem instruktorów, zakupy sprzętu i materiałów pozyskujemy środki z grantów oraz ze wsparcia partnerów – sponsorów. To dużo pracy. Początki działania Szkoły, gdy w zajęciach uczestniczyło zaledwie kilka osób, były bardzo trudne, ale determinacja i poczucie misji to niezawodny sposób na realizację marzeń. Myślę też, że gdy coś organizowane jest niekomercyjnie, to zachęca do włączenia się, wyzwala w ludziach szczególną energię i chęć integracji.

Często zdarza się, że osoby, które skorzystają z zajęć Szkoły czy brały udział w naszych seminariach, przyłączają się do naszej ekipy. Mniej więcej połowa działaczy i „uczniów” Szkoły pochodzi spoza Ustronia: z różnych miejscowości w Beskidach, ze Śląska, z Częstochowy, z Krakowa. Jestem szczęśliwy, że udało nam się zbudować grupę przyjaciół, która tworząc wszystkie kierunki działania Szkoły i pracując społecznie, realizuje równocześnie własne pasje. W zajęciach Szkoły uczestniczy średnio ok. 30 osób. Treningi odbywają się pod opieką instruktorów w grupach podzielonych według stopnia zaawansowania. Przy organizacji zajęć pracuje stale społecznie około pięć osób. Przy organizacji imprez zaangażowanych jest około 12 osób. Pierwsze Mistrzostwa Ustronia rozegraliśmy w 2007 roku. Odbywają się one w formule sprintów na nartach i na nartorolkach. W zawodach narciarskich startuje zwykle 50-100 osób, na nartorolkach 40-60 osób.

Byli z nami znakomici zawodnicy i trenerzy: Mariusz Michałek – biegacz narciarski, uczestnik Pucharu Świata i Mistrzostw Świata Juniorów, Piotr Śliwka Mistrz Polski (od lat pracuje z kadrą narodową w kombinacji alpejskiej), Mariusz Zawada Mistrz Polski, Vlasta Ślonc, Mateusz Wantulok Mistrz Polski i były trener kadry narodowej w kombinacji alpejskiej, Józef Michałek były trener kadry narodowej w biegach narciarskich, Janusz Krężelok Mistrz Polski trener kadry narodowej w biegach narciarskich.

Można poczytać o naszej działalności na www.nartki.org. Nie zamykamy się przed nikim, każdy może dołączyć.

Wiele osób podejmuje się aktywności fizycznej, ale nie każdy posiada rzetelną wiedzę na temat własnego organizmu, itp. W tym zakresie, USNB podjęła bardzo cenną inicjatywę. Opowiedz o niej.

Tak, jednym z bardzo istotnych aspektów naszej działalności jest organizowane od 6 lat seminarium „Sport i Zdrowie”. Jego celem jest zapewnienie szerokiej grupie sportowców amatorów kontaktu z autorytetami wspierającymi we właściwym podejściu do uprawianej dyscypliny. Na seminarium zapraszamy aktualnych i dawnych Mistrzów narciarstwa biegowego i kolarstwa, trenerów, lekarzy, fizjoterapeutów, specjalistów od badań wydolnościowych. Uczestnicy mają możliwość wykonania różnych testów i skorzystania z konsultacji.

Jak przekonujesz ludzi, którzy nigdy nie jeździli na nartach, ani łyżwach, aby spróbowali narciarstwa biegowego? Wielu osobom, zwłaszcza tym, które nie uprawiają żadnych sportów, narty kojarzą się z czymś trudnym i kontuzyjnym.

Narciarstwo biegowe jest jedną z najzdrowszych form ruchu: aktywizuje 90% mięśni ciała, jest łagodne dla stawów, stanowi idealny trening dla układu krążenia, wzmacnia mięśnie nóg, ramion, brzucha i tułowia, a to szczególnie istotne, gdy mamy problemy z bólami pleców lub chcemy im zapobiec. Jako USNB staramy się przełamać nieuzasadniony pogląd, że narty biegowe są równie niebezpieczne, co zjazdowe. Narciarstwo biegowe to przecież jedna z najbardziej prozdrowotnych i bezpiecznych dyscyplin sportowych. Kontuzje są skrajnie rzadkie. W USA, podczas masowego biegu Birkebeiner (Birkie), w którym każdego roku uczestniczy kilkanaście tysięcy osób, od lat prowadzone są badania i wielowymiarowe statystki, które potwierdzają, jak olbrzymia jest prozdrowotna rola narciarstwa biegowego. Wyniki tych badań są jednoznaczne. Znakomity, najbardziej utytułowany polski kolarz MTB, Marek Galiński, zawsze bardzo naciskał, aby polscy kolarze uprawiali narciarstwo biegowe.

W jakim kierunku powinno rozwijać się powszechne narciarstwo biegowe w naszym kraju?

Jestem absolutnie przekonany, że jedynym sensownym kierunkiem jest rozwój narciarstwa amatorskiego, a przede wszystkim jego popularyzacja wśród dzieci i młodzieży. Wiem z własnego doświadczenia, że w naszych wspólnych działaniach nad rozwojem narciarstwa amatorskiego, nie możemy absolutnie liczyć na pomoc organizacji de facto powołanej do tego – PZN. Sądzę, że wszelkie działania należy budować we współpracy z zainteresowanymi gminami i organizacjami pozarządowymi. Z cennych inicjatyw z zainteresowaniem obserwuję rozwój tras biegowych w rejonie Obidowej w Gorcach.

Jakieś prywatne biegówkowe plany na 2020 rok?

Na początku stycznia spędziłem tydzień w Paprsku w Czechach. Bardzo lubię ten ośrodek. Od kilku lat organizujemy tam również wyjazdowe zakończenie sezonu dla USNB. Chciałbym zaliczyć jeszcze w tym sezonie wyjazd do mojego ukochanego ośrodka biegowego w rejonie Bad Mitterndorf – Oeden See. To w Styrii w Austrii, w Niskich Taurach, jakieś 600 km od Ustronia, około 8 godzin jazdy. Można tam biegać kilometrami podziwiając góry, trasy biegną przez piękne lasy, dookoła bajecznie pięknych jeziorek. W Austrii obowiązuje tzw. „prawo śniegu”, co oznacza, że gospodarze, dla dobra ogółu, w okresie zimowym, otwierają ogrodzenia swoich prywatnych gruntów i udostępniają je dla narciarzy. Często na trasach, przy prywatnych posesjach urządzone są małe bary, gdzie można pogawędzić z gospodarzami, a także zjeść i wypić miejscowe specjały. Bardzo miłe doświadczenie. Były lata, że jeździłem tam co roku. To będzie chyba piętnasta wizyta.

Jesteś zapalonym kolarzem i narciarzem. Gdybyś musiał dokonać wyboru i przez kilka najbliższych lat poświęcić się tylko jednej z tych dyscyplin, którą byś wybrał?

Wybrałbym narty biegowe, bo biegówki i nartorolki są bardziej uniwersalne. Gdy jest śnieg – można jeździć na biegówkach, a w porze bez śniegu – na nartorolkach. Mimo wszystko mam większą frajdę z uprawiania tego sportu i większą radość z kontaktu z przyrodą.

Życzymy kolejnych powrotów do Bad Mitterndorf oraz wielu sukcesów dla Ustrońskiej Szkoły Narciarstwa Biegowego! Dziękujemy za rozmowę.

Zdjęcia z kolekcji Andrzeja Nowińskiego.

Monika Ciesłowska

Monika Ciesłowska

Mieszkanka Ziemi Kłodzkiej, przewodnik sudecki, rowerzystka Strońskiej Grupy Rowerowej, w latach 2012-2019 zaangażowana w rozwój narciarstwa biegowego w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl