Sobotę 3 lutego 2018 r. zapamiętam do końca życia. Tego dnia spełniłem marzenie, które prześladowało mnie od ponad 2 lat: zdobyłem Kasprowy Wierch i zjechałem z niego telemarkiem na nartach backcountry.
Na wycieczkę wybrałem się z Jackiem Bodurką, kolegą z kursów telemarkowych. Jacek wybrał tradycyjny sprzęt z plastikowymi butami i wiązaniami telemarkowymi, ja pozostałem wierny swoim dość szerokim, jak na sprzęt BC, Madshusom Epoch. Oraz oczywiście butom Alpina Alaska, które są obuwiem idealnym… do turystyki narciarskiej w umiarkowanie nachylonym terenie.
Jacek pokazał mi co zrobić, by na stromym podejściu – przerzucając nartę o 180 stopni – nie zaryć czubkiem narty o śnieg. Podczas jej przenoszenia, należy wykonać ruch podobny do kopnięcia piłki – narta sama nabiera wtedy odpowiedniego kierunku. Wydawać by się to mogło drobnostką, ale w kopnym śniegu i przy dużej stromiźnie może to dać się mocno we znaki. Przekonali się o tym pewni początkujący skiturowcy, którzy na Padakach (przedwojennej trasie zjazdowej z Hali Goryczkowej) odpinali narty, gdy ich mijaliśmy.
Narty backcountry są lekkie, ale nawet na nich podejście na Kasprowy bywa znacznym wysiłkiem.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Jedną z charakterystycznych różnic w stosunku do nart skiturowych jest możliwość zrobienia długiego kroku na stromym podejściu. Dzięki temu w wielu miejscach podchodzimy szybciej.
Kasprowy przywitał nas takimi „widokami”. W tle majaczący dzwon na szczycie.
Budynek obserwatorium w mgle.
Mgła początkowo sprawiała mi duże problemy. Był to mój pierwszy zjazd telemarkiem w tak stromym terenie i nie będę ukrywał, że technika wyglądała znacznie bardziej pokracznie, niż na tym zdjęciu.
Za to Jacek doskonale radził sobie w każdych warunkach.
Po kilkunastu minutach zjazdu oswoiłem się jednak ze stromizną i zacząłem zjeżdżać stylowo. Duże znacznie miała też mniejsza mgła w niższych partiach.
Zjazd ten był rezultatem prawie dwóch sezonów nauki telemarku. Paradoksalnie pomogła mi fatalna zima, jaką mieliśmy w styczniu – zamiast chodzić na biegówki czy na wycieczki narciarskie, piłowałem technikę na stokach zjazdowych (odkrywając prawdziwy cud – wyciąg na Kalatówkach). Teraz już wiem, że na nartach BC można z powodzeniem stosować tę piękną technikę. Trzeba ją jednak opanować znacznie lepiej, niż na typowym twardym i szerokim sprzęcie, który wybacza znacznie więcej niedociągnięć. Zjazd na lekkich nartach nie jest może najbardziej racjonalnym wyborem, ale dostarcza wiele satysfakcji.
***
10 lutego powtórzyłem wycieczkę. Kolega pracuje nad filmikiem, premiera niebawem. Tymczasem możecie zobaczyć fotorelację z obu wycieczek.
Piotr Manowiecki