Za połączenie pasków od kijów z rękawiczkami dopasowanymi do dłoni systemem żyłek firma Leki w sezonie 2018 otrzymała nagrodę ISPO Award Gold Winner. Wyeliminowanie pośredników pomiędzy dłonią i uchwytem kijów ma skutkować doskonałym przenoszeniem siły na kija i podłoże.
Producenci kijów narciarskich od lat prześcigają się w pomysłach jak pominąć straty energii podczas odpychania się przez biegacza narciarskiego. Gdy zwiększanie sztywności trzonków kijów wraz z pomniejszaniem ich wagi już nie wystarcza, bo niemal wszyscy czołowi producenci wyposażają swoje wyczynowe kije w prawie idealnie sztywne karbonowe trzonki, czas na kolejne pomysły.
Jedną z takich koncepcji niemieckiej firmy Leki jest wyeliminowanie pasków kijów przez bezpośrednie połączenie rękawiczek z uchwytami. Pomysł już nie nowy ma na celu zredukowanie liczby elementów pośredniczących pomiędzy dłonią, a kijem. Podczas pracy kijami wszelkie przesunięcia rękawiczki względem dłoni, paska względem rękawiczki i rękawiczki na uchwycie, to straty. Ta energia tracona na tarcie mogłaby być wykorzystana do jeszcze efektywniejszego odpychania. Wyeliminowanie jednego z punktów styku – rękawiczki i paska kija – ma poprawić efektywność przekazywania sił.
Rękawiczki zintegrowane z paskami firma Leki miała już w swojej ofercie w przeszłości. Elementy paska kija, które stanowiły także część rękawiczki, należało po wsunięciu dłoni zacisnąć przy pomocy paska na rzep i rękawiczkę wpiąć bezpośrednio w uchwyt kija.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
A co, jeśli pasek z rzepem nie wystarcza? Jeśli w trakcie pracy kijem dłoń w rękawiczce przesuwa się, znów mamy straty. Nie mówiąc o możliwych otarciach i dyskomforcie. Producenci kijów narciarskich proponują rozwiązania, które mają na celu idealne dopasowanie rękawiczki lub paska kija do dłoni. Jednym z nich jest zaadaptowany przez Leki system Boa, który oplata dłoń żyłkami. Wystarczy zakręcić pokrętłem, by ściągnąć żyłki i dopasować pasek. Takie rozwiązanie stosuje m.in. szwedzka firma Skigo w swoich wyczynowych paskach od biegowych kijów narciarskich.
Nagrodzony podczas ostatnich targów ISPO w Monachium system Leki Nordic Tune Shark Boa umiejętnie łączy rękawiczki zintegrowane z paskami wraz z systemem oplatających dłoń żyłek dla dobrego dopasowania. Takie rękawiczko-paski wpinane są w uchwyty kijów w systemie o handlowej nazwie Shark. Mała pętelka wszyta pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym rękawiczki wpinana jest od góry w uchwyt przypominający głowę rekina.
Podczas targów ISPO 2018 miałem okazję przymierzyć nagrodzone rękawiczki. Po zaciśnięciu żyłek Boa całość przyjemnie opasała moją dłoń. Nie ma wątpliwości, że rękawiczki Leki Nordic Tune Shark Boa to produkt wysokiej klasy. Każdy element jest świetnie wykończony, wszystko idealnie dopracowane. Zaskoczyło mnie jednak, że podczas próby nacisku na kija moje dłonie przesuwały się wewnątrz. Być może przymierzany rozmiar był za duży, choć pierwsze wrażenie było takie, że rękawiczki pasują dobrze na moją dłoń. Trudno jednak orzekać o dopasowaniu po krótkiej próbie wykonanej na sucho podczas targów.
Nordic Tune Shark Boa został opracowany z myślą o wyczynowych i zaawansowanych biegaczach. Dlatego też rękawiczki oplatane żyłkami Boa oferowane są raczej w wersjach startowych, bez specjalnego ocieplenia. Mają kosztować w detalu około 100 EUR. Posiadacze kijów Leki Shark mogą korzystać także z tradycyjnych pasków zapinanych na rzepy. Do treningu, spacerów, czy rekreacji można używać normalnych rękawiczek, także innych marek.
Wielokrotnie podczas biegania na nartach, czy nartorolkach, odczuwałem dyskomfort spowodowany złym współdziałaniem rękawiczek z paskami kijów. Zwłaszcza jeśli produkty pochodziły od innych producentów, a rękawiczki miały paski zapinane na rzepy na mankietach. Wówczas, jeśli pasek kija zachodzi na taki pasek w rękawiczkach, często skutkuje to gnieceniem, dyskomfortem, a nawet bólem. Moim zdaniem integracja paska od kija z rękawiczkami to dla wielu użytkowników przede wszystkim gwarancja komfortu. A to biegacze narciarscy na pewno docenią bardziej, niż zyski w energii skutkujące ułamkami sekund na mecie.