Po świetnych wiadomościach, jakie napłynęły z kongresu FIS w Dubrowniku, emocje nieco opadają. Opadają i odsłaniają pewną bolączkę albo – ładniej ujmując – problem urodzaju. Kibic narciarstwa nie rozdwoi się, więc musi wybrać między biegami a skokami.
Coroczne wiosenne spotkanie głów międzynarodowej federecji ma na celu zatwierdzenie wszelkich kalendarzy zawodów pod egidą FIS. W tym roku do chorwackiego kurortu Polacy przyjeżdżali z dwiema konkretnymi misjami. Pełni obaw mieli wywalczyć skoki dla Wisły i zatwierdzić bieganie w Szklarskiej Porębie. Co zaskakujące, oba założenia zostały zrealizowane! O ile oczywiście Szklarska nie była jako tako zagrożona (w projekcie kalendarza ujawniono, że wątpliwości dotyczyły produkcji telewizyjnej), to beskidzkie konkursy latania napotkały na wysoki mur ze strony Waltera Hofera, szefa cyklu skoków.
W ciągu kilku przedolimpijskich dni Polska będzie absolutnym centrum narciarstwa klasycznego. Oto harmonogram:
- 16.01.2014 – Indywidualny konkurs skoków w Wiśle
- 18.01.2014 – Sprint FT w Szklarskiej Porębie
- 18.01.2014 – Konkurs Drużynowy skoków w Zakopanem
- 19.01.2014 – bieg na 10 km CT i 15 km CT w Szklarskiej Porębie
- 19.01.2014 – Indywidualny konkurs w Zakopanem
Jak widzimy, w przeciągu czterech dni odbędzie się aż pięć różnych konkursów. Nie byłoby w tym absolutnie nic złego, gdyby nie fakt, że odbywają się one w trzech różnych województwach.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Lepiej tak, niż w ogóle
Parafrazując reklamę jednej z sieci spożywczych, chciałoby się napisać: „My Polacy tak mamy – lubimy narzekać!”. Nie wiadomo tylko w jakim celu. Jeszcze nigdy w jednym sezonie zimowym nie było w Polsce tylu wydarzeń Pucharu Świata. Jeszcze nigdy pozycja kraju w FIS nie była tak silna. Jeszcze nigdy… nie staliśmy przed wyborem skoki – biegi. Tu się zgodzę – jako kibic obydwu dyscyplin też mam sporą zagwozdkę. Z jednej strony legendarna już magia zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, z drugiej zaś stale rosnący prestiż Polany Jakuszyckiej. Co na to Tajner?
– Działacze FIS powiedzieli jasno: ten termin, albo żaden. Jacek Jaśkowiak z podkomisji FIS próbował zamienić się z Novym Mestem, ale Czesi nie chcieli o tym słyszeć. Zostaliśmy z tym, co mamy. Liczę, że trybuny wypełnią się do ostatniego miejsca – tłumaczył Gazecie Wyborczej Prezes PZN.
Polo ma rację
Nie sądziłem, że kiedykolwiek tak napiszę, ale stało się. Apoloniusz Tajner ma słuszność zakładając, że lepiej mieć ból urodzaju niż problem niedostatku. Kiedy bestialsko wyjęto nam z kalendarza wiślańskie zawody, w mediach zawrzało. Dlaczego! Jakim prawem! Przecież było dobrze! – No tak, to jeśli było dobrze i udało się przekonać do tego FIS, to dlaczego teraz kręcimy nosem?
Serce każdego kibica doskonale wie, dla której dyscypliny bije bardziej. Do tego dojdzie oczywiście forma zawodników i ich szanse na zwycięstwo – posłuchać polskiego hymnu na swojej ziemi to z pewnością ogromna pokusa. Oczywiście z sytuacji jest całkiem sensowne wyjście…
Dwie pieczenie na jednym ogniu
Oto krótki przepis na upieczenie na jednym ogniu dwóch pieczeni. Potrzebujemy do tego kilku dni urlopu, samochodu, pieniędzy na paliwo i biletów oraz wielu chęci. Po czwartkowym Pucharze w Wiśle wsiadamy do samochodu tak, aby w piątek wieczorem znaleźć się w dolnośląskim kurorcie narciarskim. W ten prosty sposób przeżyjemy emocje związane z występami podopiecznych Łukasza Kruczka, a także będziemy świadkami zaciętej rywalizacji pomiędzy Justyną i Marit.
Spójrzmy na ten fakt z jeszcze innej strony – dostajemy cały weekend zawodów na trzy tygodnie przed Igrzyskami w Soczi. Jeżeli organizacyjnie wypadniemy dobrze, nasze szanse na ugoszczenie światowego czempionatu w 2021 roku (wspólny projekt Szklarskiej Poręby i Harrachova) gwałtownie wzrosną. Jeśli impreza trafi do nas, to Drogi Kibicu, zapewniam – dopiero będziesz miał problem urodzaju.