W niesamowitych warunkach przeprowadzone zostały debiutanckie zawody w Piszu. Narciarze dużą część trasy pokonali na… lodzie.
Trochę przypadkiem, trochę w wyniku pogody, ale fakt faktem jest: w Piszu ślizgali się po lodzie. I wcale nie o zmrożony śnieg tutaj chodzi, ale o taflę zamarzniętego jeziora. – Wioska Narciarska Wiartel usytuowana jest tak, że w pierwotnym wariancie trasa przebiega przez drogę. Wspólnie z jej opiekunami uznaliśmy, że korzystniej będzie poprowadzić pętlę wyścigu właśnie po jeziorze – tłumaczy Olga Kuczyńska z Hotelu Jabłoń. Niestety w ostatnich dniach na Mazurach rządził wiatr, który wymiótł z lodu cały puch.
W rozpoczętych o godz. 11. zawodach udział wzięło ok. 30 osób. Zdaniem Kuczyńskiej to – mimo małej ilości osób – dobry prognostyk przed kolejnymi edycjami. Do Pisza przyjechali m.in. przedstawiciele Biegu Jaćwingów, którzy przekazali gospodarzom wiele cennych uwag organizacyjnych.
Bieg stylem klasycznym odbywał się w czterech konkurencjach. Obie płci rywalizowały zarówno na 5 jak i na 10 kilometrów. Najlepszy rezultat na dłuższym dystansie zanotował Robert Sadowski, który o ponad minutę wyprzedził Dominika Skoromowskiego i Mariusza Krygiera. Wśród pań triumfowała jedyna w tej kategorii Irena Ciborowska. W konkurencji o połowę krótszej pierwsze miejsca padły łupem Huberta Ciborowskiego i Wisławy Romankiewicz.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Organizatorzy już dziś zapowiedzieli drugą edycję, której z pewnością będziemy patronowali. Przykład piskiego biegu pokazuje, że na nartach można ścigać się nie tylko w wielkich, sprofesjonalizowanych imprezach.