nabiegowkach.pl > Trening i technika > Technika poruszania się na nartach backcountry

Technika poruszania się na nartach backcountry

Technika poruszania się na nartach backcountry

Narty BC to bliskie kuzynostwo biegówek. Służą do chodzenia i zjeżdżania po nieprzygotowanych trasach, a nie do biegania. To odmienne przeznaczenie determinuje różnice w technice ruchu.

O zastosowaniu nart backcountry pisaliśmy już kilkakrotnie, ostatnio w tekście Backcountry – kto pokocha narciarstwo przełajowe? Narciarz biegowy nie będzie miał większego problemu z przesiadką na narty BC. Z powodzeniem wykorzysta znane mu, lecz nieco zmodyfikowane kroki. Przydatne będzie też doświadczenie z nart zjazdowych.

Podstawowe kroki

Przygodę z narciarstwem backcountry należy rozpocząć od opanowania chodu narciarskiego, podstawowego kroku na nartach BC, ale też podczas pozatrasowych wycieczek na śladówkach. Chód narciarski to odpowiednik biegówkowego kroku naprzemianstronnego, od którego różni się tym, że jest dwupodporowy, czyli narta przez cały czas pozostaje „przyklejona” do śniegu.

narty biegowe sklep

Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.

Suwając nartę starajmy się wydłużać krok i „wypychać” do przodu nartę zakroczną (czyli tę, która została z tyłu). Osiąga się to za pomocą charakterystycznego wypadu, powodującego obniżenie pozycji ciała. Należy pamiętać, by zachować pionową postawę tułowia (nie należy się przechylać do przodu), a pracę polegającą na obniżaniu pozycji mają wykonywać wyłącznie nogi. Starajmy się jak najdłużej „wozić się” na narcie przy każdym kroku. W miarę coraz lepszego opanowywania techniki, nasz krok staje się dłuższy i szybszy.

Chód narciarski stosujemy na łagodnych i umiarkowanych podejściach, w terenie płaskim oraz w umiarkowanie opadającym, w przypadku zalegania wolnych śniegów. Jest to niezwykle efektywny, a w rezultacie i szybki sposób poruszania się w po bezdrożach.

Można oczywiście modyfikować chód narciarski, podnosząc nartę (przede wszystkim na podejściach) czy próbować biec krokiem naprzemianstronnym. Jest to możliwe kiedy używamy prostych i stosunkowo wąskich nart BC i kiedy trasa naszej wycieczki biegnie przez założone ślady narciarskie. Poza nimi próba biegu krokiem „biegówkowym” jest nieefektywna.

W terenie opadającym, podczas zjazdów oraz na bardzo szybkim śniegu używamy bezkroku (pchania), który nie różni się znacząco od bezkroku z nart biegowych. Warto wypróbować kilka pozycji wbijania kijków – im bardziej miękki lub wolny śnieg, tym mocniej nachylamy się i wbijamy kijki bardziej z przodu, robiąc zamach niczym dawni narciarze biegowi. Im twardsze i szybsze warunki, tym kijki wbijamy bliżej ciała, ograniczając obniżanie pozycji tułowia.

Bezkrok przydatny jest na zjazdach – na opadających stokówkach lub odcinkach nartostrad czy szlaków narciarskich – np. w Tatrach przy zjeździe z Doliny Kondratowej lub Goryczkowej do Kuźnic. Ale również w bardziej płaskim terenie, w przypadku występowania szybkiego, zmrożonego śniegu np. zjeżdżając w Dolinie Chochołowskiej lub Kościeliskiej. Techniki tej nie da się zastosować w świeżym, głębokim puchu.

Narciarz „jakuszycki” będzie zaskoczony niską przydatnością jednokroku (jedno symetryczne wbicie kijków na każdy ruch nogi). Podczas wielu lat uprawiania tej formy narciarstwa nie zastosowałem jednokroku na dłuższym odcinku niż kilkanaście metrów. Warto natomiast poznać zapomniane kroki narciarskie, takie jak dwukrok i czterokrok.

Dwukrok został całkowicie zapomniany w świecie nart biegowych, choć przed nastaniem ratraków należał do podstawowych umiejętności narciarza. W książce „Narciarstwo nizinne” czytamy: Jest to zespół ruchów, w którym na dwa kroki z poślizgiem przypada jedno obustronne odepchnięcie kijkami.

Świetnie sprawdza się na płaskim terenie w szybkim śniegu oraz na łagodnych spadkach. Zapewnia dużą prędkość i stabilność – idealnie sprawdza się na równej nawierzchni, gdzie chcemy osiągać możliwie duże prędkości. W narciarstwie backcountry jest tym, czym jednokrok w biegówkach. Co ciekawe, ma też swoją podejściową wersję, o której piszę poniżej. Z tego powodu dwukrok proponuję podzielić na „szybki” i „podejściowy”.

Narciarz backcountry powinien koniecznie poznać inny zapomniany krok – czterokrok, który w następujący sposób został zdefiniowany przez autorów książki „Narciarstwo nizinne”:

Jest to bieg, w którym równoczesne odepchnięcie się kijkami przypada (…) na czwarty krok. A więc (…) lewa-prawa-lewa-prawa + odepchnięcie. Przy zastosowaniu kroków z symetryczną pracą ramion obowiązuje w terenie zasada: Im lepszy poślizg, tym mniej kroków, czyli przy dobrym poślizgu używamy jednokroku, przy małonośnym śniegu – czterokroku.
Czterokrok jest w pewnym sensie krokiem wypoczynkowym dla ramion, ponieważ główną pracę wykonują nogi. Ten zespół ruchów ma zastosowanie przy częstej zmianie tempa, w terenie zarośniętym, silnie pofałdowanym, na każdym śniegu z wyjątkiem szreni. Czterokrok dzieli się na złożony – z naprzemienną pracą ramion i nóg oraz zwykły – z symetryczną pracą ramion.

Obok dwukroku, jest to najszybszy krok ze wszystkich kroków w narciarstwie backcountry, umożliwiający przebiegnięcie krótkich odcinków. Świetnie spisuje się w płaskim terenie przy szybkim śniegu oraz na lekkich zjazdach. Idealnie zastąpi chód narciarski czy próby biegu krokiem naprzemianstronnym wszędzie tam, gdzie wysokie bandy śniegu utrudniają wbijanie kijków lub kiedy podłoże, po którym idziemy, jest nierówne. Ma zastosowanie kiedy ręce ze względu na warunki terenowe nie nadążają wykonywać kroku naprzemianstronnego w stosunku do rytmu nóg.

Stromo w górę

Narty backcountry mają znacznie dłuższą i lepiej trzymającą łuskę niż biegówki, przez co w wielu górskich wędrówkach są mniej męczącym i bezpieczniejszym wyborem. Przy podchodzeniu najpierw staramy się iść chodem narciarskim, skracając krok i mocniej podpierając się na rękach. Kiedy narty są już na granicy trzymania i zaczynają ujeżdżać, wtedy przydatną techniką jest nakładanie. Nartę zakroczną (tylną) przenosimy do przodu, następnie mocno stajemy na niej, jakbyśmy chcieli ją z dużą siłą przykleić do śniegu. Jeszcze lepsze trzymanie zapewni połączenie nakładania z dwukrokiem „podejściowym” – na każde dwa kroki nart, mocno wbijamy oba kijki, zapewniając sobie silne podparcie i minimalizując ryzyko cofania narty. Kiedy powyższe wysiłki przestają działać – podchodzimy jodełką, czyli ustawiając narty w pozycji V i wbijając się w śnieg wewnętrznymi krawędziami nart. Robimy to identycznie, jak na stromych podejściach na biegówkach. Bardzo krótkie i strome fragmenty pokonujemy za pomocą schodkowania – czyli pochodzenia bokiem, z wbijaniem w śnieg bocznych krawędzi.

Foki (moherowe lub syntetyczne pasy przyklejane do ślizgu) zakładamy albo przy stromych odcinkach, albo kiedy narty przestały trzymać i czeka nas długie podchodzenie, wymagające dużego wysiłku. Co ciekawe, w mocno zlodzonych warunkach zdarza się używać ich nawet w płaskim terenie – raz je przypiąłem… w Dolinie Strążyskiej.

Kiedy wiemy, że podejście jest strome, ale krótkie, warto rozważyć zdjęcie nart i podejście na nogach (o ile oczywiście warunki śniegowe to umożliwiają). Taki sposób podejścia jest często mniej męczący niż walka z cofającą się nartą. Dla takich sytuacji warto nosić ze sobą raczki.

Stromo w dół

Podczas zjeżdżania wykorzystamy cały arsenał technik zjazdowych. Ponieważ narty są szersze i masywniejsze od biegówek i mają oprócz tego stalową krawędź, zapewniają nieporównywalnie większy komfort i bezpieczeństwo zjazdu.

Absolutną podstawą jest nauczenie się zjazdu pługiem. Technika ta była wielokrotnie przedstawiana w wielu miejscach, więc nie będę jej tutaj opisywał. Gorąco namawiam początkujących narciarzy do wzięcia kilku lekcji na stoku i wyćwiczenia tej techniki. Bez jej doskonałego opanowania nie należy wychodzić w góry.

Podczas zjazdów należy liczyć się z tym, że będziemy jeździć po zróżnicowanym śniegu. Często przy dużej prędkości, nagle wjeżdżamy w wolny śnieg. Z tego powodu bardzo przydatne jest przyjęcie niskiej pozycji (biegówkowe „jajo”) – na szeroko rozstawionych nogach uginamy lekko kolana i wychylamy tułów do przodu. Pozycja ta zapewnia dużą stabilność i jest stosunkowo bezpieczna w razie upadku (jesteśmy blisko śniegu). Podczas zjazdu wysuwamy do przodu jedną z nart – w przypadku najechania na hamujący śnieg, wysunięta do przodu narta sprawi, że nie przewrócimy się.

Kolejną techniką z narciarstwa biegowego jest „przekładanka” – czyli podnoszenie i przekładanie narty w kierunku, w którym chcemy zjeżdżać. Technika ta przydaje się szczególnie w mocno zapadającym się śniegu.

Bardziej doświadczeni narciarze będą mogli zastosować techniki zjazdowe. Np. technika alpejska z równoległym prowadzeniem nart dobrze się sprawdza przy wyciągach narciarskich, szczególnie w twardszych warunkach. W zróżnicowanym terenie, w głębokim śniegu lub po świeżych opadach efektowną i przydatną techniką jest telemark. Wymaga on jednak wielu godzin treningu i należy pamiętać, że na lekkim sprzęcie BC jest on znacznie trudniejszy do wykonania, niż na typowym, twardym i szerokim sprzęcie telemarkowym.

Pewnym problemem w wielu miejscach jest duże nachylenie połączone z wąską drogą. Wtedy po świeżych opadach śniegu przydatne jest korzystanie z miękkich band śniegu i wjeżdżanie w nie jedną nartą przy jednoczesnym hamowaniu półpługiem drugą. Kiedy śnieg jest mocno zmrożony i zachowanie kontroli jest już bardzo trudne, wtedy nie bójmy się zdjąć nart. Ale wybierając się w góry, nośmy ze sobą raczki.

Piotr Manowiecki

Piotr Manowiecki

Popularyzator narciarstwa backcountry. Po przeprowadzce do Poznania założył grupę Nartorolki Poznań. Wcześniej pracował w Urzędzie Miasta Zakopane. Był koordynatororem inicjatywy społecznej Pociąg-autobus-góry, zabiegającej o budowę linii kolejowej Podłęże-Piekiełko i o odbudowę systemu transportu publicznego na Podhalu. Działał w Podhalańskim Alarmie Smogowym, był też współzałożycielem (zamkniętego) bloga "Biegówki pod Tatrami".

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl