Biegówki to nie tylko sport, ale też forma rekreacji i turystyki, którą chcemy uprawiać całymi rodzinami, także z najmłodszymi. Co zrobić gdy maluch nie może jeszcze towarzyszyć nam z nartami na nogach? Zabrać go do przyczepki. Publikujemy test najwyższego modelu szwedzkiej marki Thule, który może służyć nie tylko jako wózek, czy przyczepka rowerowa, ale po wzbogaceniu o zestaw na narty, także jako przyczepka do ciągnięcia dziecka na biegówkach.
Tuż przed wyjazdem na zimowisko z dziećmi dostałem możliwość przetestowania przyczepki Thule Sport 1. Kilka lat temu mieliśmy przyczepkę rowerową, w której dwójka naszych starszych dzieci spędziła mnóstwo czasu, używaliśmy jej jako wózka na co dzień i w podróży. Dlatego byłem ciekawy, jak zmieniły się przyczepki przez ten czas i co oferuje topowy model Thule, tym razem z zestawem umożliwiającym jazdę na nartach biegowych. Razem ze mną przyczepkę testował mój najmłodszy syn, trzyletni Wojtek.
Unboxing, czyli co my tu mamy…
Przyczepka opakowana jest w solidny karton, który zapewnia bezpieczny transport. Znajdziemy w nim, oprócz przyczepki, kółka do funkcji spacerowej, dyszel do roweru, chorągiewkę. Złożona przyczepka bez problemu mieści się do bagażnika samochodu (pod warunkiem, że jest to duże kombi – przyp.red.).
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Producent zadbał o łatwość obsługi przyczepki, więc złożenie i przygotowanie jej jest błyskawiczne i intuicyjne, to duży plus. Umożliwiają to rozwiązania Thule takie jak VersaWing – czyli system szybkiej zmiany kółek i akcesoriów. Wystarczą dwa ruchy i przyczepkę możemy zamienić w spacerówkę czy wózek biegowy. Łatwo i szybko.
Po rozłożeniu przyczepka prezentuje się super. Duże wrażenie robią przemyślane funkcje: system rozkładania siedziska do pozycji półleżącej, wskaźniki blokady rozłożenia przyczepki, hamulec postojowy.
Przyczepka Sport to najwyższy model marki Thule, więc znajdziemy tu wyposażenie, którego nie ma w innych wersjach np. hamulec tarczowy, regulowaną amortyzację w zależności od ciężaru dziecka oraz całkowicie odpinane okna, które w ciepłe dni zapewnią doskonałą wentylację.
Zestaw narciarski Thule składa się z nart, uprzęży i drążków teleskopowych, za pomocą których możemy ciągnąć przyczepkę. Uprzęż wyposażona jest w szeroki i miękki pas biodrowy, zapinany na dużą plastikową klamrę. Producent zadbał też o szczegóły i w pasie znajdziemy miejsce na bidon. Drążki wykonane z aluminiowych rurek są lekkie, a dzięki wspomnianemu wcześniej systemowi VersaWing, ich montaż do przyczepki zajmuje kilka chwil i już można szusować.
Wrażenia z jazdy
W przypadku jazdy na rowerze wiele osób zaskoczonych jest, jak łatwo jedzie się z przyczepką. I tak samo z jest z nartami. Przyczepka prowadzi się bardzo lekko, od razu możemy w pełni cieszyć się narciarstwem biegowym razem z dziećmi. Pas biodrowy jest bardzo wygodny, uprząż sztywna i zapewniająca bezproblemową kontrolę nad przyczepką. Dobre wyważenie sprawia, że bez problemu możemy poruszać się różnymi krokami narciarskimi. Zjazdy nie sprawiają problemów, a na podbiegach mamy dodatkową motywację w postaci jadącego za nami małego kibica.
Byłem zaskoczony wygodą jazdy z przyczepką, nawet dosyć dynamiczny bieg nie powodował protestów pasażera. Oczywiście nie jest to sprzęt na zawody i treningi, ale jeśli chcemy pobiegać, a nie tylko pospacerować na nartach z naszą pociechą, to ten model umożliwia to bezproblemowo.
Nie samymi nartami dziecko żyje…
Przyczepka towarzyszyła nam przez tydzień, wiec oprócz wypadów na biegówki mogliśmy ją też testować w innych sytuacjach. Świetnie sprawdza się również jako spacerówka. Wojtek spędzał w niej całe dnie na stoku, gdy jego starsze rodzeństwo uczyło się jeździć na nartach. Dzięki rozkładanemu siedzisku, bardzo dobrej osłonie przeciwsłonecznej i przeciwwiatrowej mógł bezpiecznie i w cieple zdrzemnąć się, czy pobawić. Sprowadzenie przyczepki z ośnieżonej góry było bajecznie łatwe dzięki hamulcowi tarczowemu. Byłem bardzo zaskoczony jego skutecznością. Przyczepkę nawet ze stromej górki można było sprowadzić dosłownie jedną ręką – rewelacja.
Podsumowanie
Chariot Sport to najwyższy model przyczepki Thule. Jest to jedna z droższych przyczepek na rynku, jednak ta cena ma swoje uzasadnienie w jakości wykonania i funkcjonalności. Sport ma kilka funkcji, których nie znajdziemy ani w innych modelach Thule, ani w innych przyczepkach. Przyczepka rowerowa z funkcją spacerówki wg producenta kosztuje 5499 zł w sezonie 2018/19, zestaw narciarski to dodatkowy wydatek 1459 zł.
Przyczepka bardzo mi się podobała. Byłem zaskoczony jakością wykonania, przemyślanymi rozwiązaniami takimi jak łatwe rozkładanie siedziska dziecka, świetny hamulec tarczowy, regulowana i odpinana osłona słoneczna. Wg mnie przyczepka może bez problemu zastąpić wózek spacerowy dla dziecka, pod warunkiem że potrafi ono już pewnie siedzieć. Trzyletni Wojtek spędził w niej bezpiecznie kilka, także mroźnych dni, a największym problemem było wytłumaczenie mu, że przyczepka nie zostaje z nami na dłużej…
Plusy
Bezpieczeństwo dziecka – rozkładane siedzisko wyposażone w pasy bezpieczeństwa.
Estetyka i jakość wykonania – wszystkie elementy przyczepki wykonane z aluminium i wysokiej jakości plastiku robią bardzo dobre wrażenie.
Łatwość obsługi – składania i rozkładanie przyczepki zabiera chwilę. System VersaWing umożliwiający łatwą zmianę funkcjonalności przyczepki.
Zaskakująca łatwość prowadzenia na nartach.
Wygodny pas biodrowy z uchwytem na bidon.
Skuteczny hamulec tarczowy.
Odpinane okna i osłona przeciwsłoneczna.
Minusy
Mały bagażnik – w podobnych przyczepkach możemy znaleźć znacznie większe bagażniki.
Cena – przyczepka + zestaw narciarski to wydatek 6958 zł.
Przeczytaj więcej o przyczepce Thule Chariot Sport na stronie producenta. Dziekujemy firmie Thule za wypożyczenie sprzętu do testów.