Redakcja portalu nabiegowkach.pl dostała do przetestowania aktualne wcielenie plecaka narciarskiego Thule Upslope20. Choć marka ta może kojarzyć się przede wszystkim z bagażnikami do przewożenia nart, rowerów czy kajaków, to produkuje również wysokiej jakości walizki, torby, a nawet pokrowce na laptopy i wiele innych rzeczy.
Upslope20 to produkt wysokiej jakości. Ma wiele przydatnych dla narciarzy rozwiązań, jak choćby zmyślne paski umożliwiające przypięcie i wygodne przenoszenie nart różnej wielkości a nawet snowboardu. Świetnym rozwiązaniem jest również umieszczenie dziury w górnej części tak, by przez prawą szelkę można było przeprowadzić rurę do znajdującego się w środku bukłaka z napojem.
Główna komora jest podzielona na trzy czytelne i bardzo pojemne części, w których z powodzeniem zmieszczą się termos, foki, mała karimatka, mapy, dodatkowe ubranie i inne wyposażenie konieczne podczas wędrówek. Niewątpliwą zaletą jest dostęp do przestrzeni ładownej z aż trzech stron: od góry; po otwarciu zamka w dolnej części (pamiętacie zasadę, że to czego akurat szukacie, na pewno znajduje się na samym dole plecaka?); a także poprzez otwarcie zamka wzdłuż całego boku.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Producent znakomicie rozwiązał zmorę narciarzy – przemakalność. Plecak nie przecieka od zewnątrz, ale również wewnętrzne przegrody są znakomicie od siebie odizolowane, dzięki czemu np. po włożeniu mokrych fok, pozostałe dwie części wciąż pozostają suche.
Zaleta, która jest jednocześnie wadą
Test Thule Upsole 20l z 2016 roku
Przeczytaj też test poprzedniej wersji plecaka z 2016 roku, który ukazał się na naszym portalu.
Ponoć plecak jest produkowany z myślą o narciarzach zjazdowych, snowboardzistach i skiturowcach. Testerzy zwracali uwagę na znakomitą jego stabilność na plecach, co potwierdzam. Z moich analiz wynika, że ma on sprawdzać się przede wszystkim podczas zjazdów w bardzo głębokim puchu. Osiąga się to dzięki opływowym kształtom, ale kosztem braku otwartych i łatwo dostępnych klap zewnętrznych. I paradoksalnie to, co jest jego największą zaletą, jest jednocześnie wadą z punktu widzenia narciarza backcountry czy poruszajacego się na śladówkach. Narciarz taki nie jest freeriderem wyszukującym zjazdów w bardzo głębokim puchu. Nie potrzebuje więc aż tak doskonale zaizolowanego plecaka.
Kiedy narciarz-turysta chce napić się herbaty z termosu, wyciągnąć przekąskę czy mapę, musi za każdym razem otworzyć komorę główną, zajrzeć do jednej z przegródek i mocować się z innymi rzeczami, które znajdują się w środku i które wzajemnie na siebie napierają. Każde wyjęcie czapki, schowanie rękawiczek itd. wymaga czasochłonnego otwierania plecaka i następnie jego zamykania. Na szczęście drobne rzeczy można schować do zamykanej zamkiem błyskawicznym kieszeni na prawym biodrze. Szczególnie przeszkadza mi brak małej górnej zamykanej kieszeni (była jeszcze w modelu opisywanym w poprzedniej recenzji), w której można byłoby schować okulary, portfel czy telefon i mieć do nich łatwy dostęp w każdej chwili. Brakuje mi też szpary wzdłuż pleców, którą mam w innym plecaku, a w której przenoszę małą karimatkę, ogrzewacze do rąk i nóg czy folię NRC.
Jasny żółto-zielony kolor testowanego przeze mnie egzemplarza szybko się brudzi. Kupując ten model, wybierajcie więc inne kolory. Brakuje mi w nim odblasków, czego doświadczyłem wracając z wycieczki narciarskiej wzdłuż ruchliwej drogi, choć nie wykluczam, że w innych kolorach one są.
Thule Upslope20 to znakomity produkt. Posiada jednak rozwiązania, których nie będę potrzebował podczas wędrówek na nartach backountry czy śladówkach. Nie wspominając już o bieganiu na biegówkach, na których – moim zdaniem – nie powinno się biegać z plecakiem.
Więcej informacji o produkcie znajdziesz na stronie producenta. Autorką zdjęć, na których występuje autor z testowanym plecakiem jest Ania Filipczak.