Nie zajmujemy się nimi na co dzień i nie pamiętamy o nich w zimowe weekendy, śledząc zawody w narciarstwie biegowym. Czasem, podczas transmisji z zimowych igrzysk olimpijskich, realizator skupi się na dłuższą chwilę na jakimś egzotycznym outsiderze, który jako ostatni dociera do mety, wzbudzając aplauz publiczności. Taki zawodnik często jest bardzo zmęczony, plączą mu się nogi, ma widoczne problemy ze stylem, którym próbuje biec, ale zawsze jest ogromnie szczęśliwy – dlatego, że spełnił się jego olimpijski sen, że może reprezentować na igrzyskach swój kraj i dlatego że droga do tego miejsca był trudna, wyboista i wymagała pokonania wielu przeszkód.