nabiegowkach.pl > Imprezy > Bieg wszech czasów?

Bieg wszech czasów?

Bieg wszech czasów?

Nie jest łatwo wybrać jeden bieg, który zasługuje na to miano. Mimo to nie brak kibiców, zwłaszcza norweskich, którzy bez wahania wskażą swój typ… [fragment książki „Droga do Justyny Kowalczyk – Historia biegów narciarskich]

Okładka książki "Droga do Justyny Kowalczyk"Artykuł jest fragmentem książki „Droga do Justyny Kowalczyk – Historia biegów narciarskich” autorstwa Daniela Ludwińskiego wydanej w 2014 roku przez wydawnictwo SQN (Sine Qua Non). Fragment publikowany za zgodą wydawnictwa.

Mowa o sztafecie mężczyzn 4 × 10 kilometrów z mistrzostw świata w Oslo w 1982 roku. Zwyciężyć mieli gospodarze, czyli Lars-Erik Eriksen, Ove Aunli, Pål Gunnar Mikkelsplass i Oddvar Brå. Z wyjątkiem Mikkelsplassa (wówczas zaledwie dwudziestoletniego, za to bardzo utalentowanego) – same sławy i postaci ze ścisłej światowej czołówki. I właśnie za sprawą debiutanta nastąpił pierwszy naprawdę dramatyczny moment. Prowadzący na trzeciej zmianie Mikkelsplass niepewnie zjeżdżał z jednego ze wzniesień i gdy wydawało się, że najtrudniejsze już za nim, stracił równowagę i upadł. Wtedy, ku rozpaczy tłumu kibiców, dogonił go – jeszcze przed strefą zmian – Jurij Burłakow, który już wcześniej był szybszy od młodego Norwega i kilku innych rywali, i przekazał symboliczną pałeczkę Aleksandrowi Zawiałowowi. Chwilę później na ostatnią zmianę wyruszył Oddvar Brå i szybko dołączył do przeciwnika. Gdy razem pokonywali kolejne kilometry, łatwo można było przewidzieć, że żaden z nich nie da się zgubić rywalowi i że o wszystkim zdecyduje walka na finiszu.

Przed stadionem, gdy do mety pozostawał niecały kilometr, prowadził Zawiałow. Przy ogłuszającym dopingu widowni Brå zaatakował go na niewielkim podbiegu, wykorzystując wolny odcinek po lewej stronie radzieckiego biegacza. Tempo Norwega było na tyle mocne, że momentalnie zrównał się z Rosjaninem. W tym momencie, już niemalże na szczycie wzniesienia, pozornie nieistotnego, Zawiałow stracił równowagę. Upadając, zahaczył o kijek Norwega i sprzęt w tym momencie się złamał. Kilku członków norweskiej ekipy natychmiast zaczęło w pośpiechu szukać nowego kijka, jednak Brå i tak przez kilkadziesiąt metrów musiał biec, odpychając się tylko jednym. Trener, który stał tuż obok, w panice sam stracił równowagę i runął na śnieg, i dopiero jego kolega, który popisał się biegiem w tempie iście sprinterskim, zdołał wreszcie dać swojemu podopiecznemu nowy kijek. W tym czasie Zawiałow zdążył się pozbierać i odrobił stratę. Chwilę później obaj wpadli na stadion, jednak na czele wciąż plasował się Norweg. Na ostatniej prostej Rosjanin był tuż za nim, aż wreszcie zmienił tor i finałowe metry pokonali, biegnąc obok siebie. Gdy przekroczyli linię mety, Brå padł na śnieg, Zawiałow zaś uniósł ręce w geście zwycięstwa. Ale bieg nadal był nierozstrzygnięty, gdyż dwaj wielcy rywale finiszowali w tym samym momencie. Sędziowie skrupulatnie analizowali zapis ostatnich sekund biegu, jednak w niczym to nie pomogło. Brå i Zawiałow ukończyli bieg dosłownie jednocześnie i w żaden sposób nie dało się ocenić, który z nich był lepszy. Wreszcie, po wielu minutach niepewności, zapadła mądra decyzja, niekrzywdząca żadnej ze stron – sędziowie przyznali dwa komplety złotych medali, jeden dla Norwegii i jeden dla ZSRR.

Nieco w cieniu tego pojedynku toczyła się walka o trzecie miejsce, o której także i dziś rzadko się wspomina, a która była przecież równie pasjonująca. Scenariusz wyglądał podobnie, choć akurat tu nikt kijka nie złamał. Fiński olbrzym Juha Mieto walczył na finiszu do ostatnich metrów z mniej znanym biegaczem z NRD, Frankiem Schröderem. Werdykt sędziów był identyczny: przyznano dwa brązowe medale. Gwoli ścisłości trzeba jednak zaznaczyć, że tu sprawa była prostsza w ocenie. Początkowo trzecie miejsce przyznano bowiem tylko Finom. Oglądany dziś zapis wideo nie pozostawia wątpliwości – Mieto był o czubek buta lepszy od Schrödera. Jedenaście lat później, na mistrzostwach świata w Falun, praktycznie taka sama różnica dzieliła Bjørna Dæhliego i Władimira Smirnowa w biegu łączonym i sędziowie bez żadnych skrupułów zdecydowali, że złoto trafi do Norwega. Obecnie tego typu sytuacje również w Pucharze Świata zawsze są rozstrzygane. W Oslo sędziowie początkowo uznali wyższość Mieto, jednak gdy Niemcy złożyli odwołanie, decyzja została zmieniona, więc i oni mogli się cieszyć z medali, mimo że Schröder był od fińskiego rywala minimalnie gorszy. Uznano po prostu, że skoro przyznano dwie pierwsze lokaty, to tak samo można zrobić z trzecim miejscem, i to niezależnie od tego, że niewielką różnicę dało się dostrzec nawet gołym okiem!

narty biegowe sklep

Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.

Sztafeta z Oslo na stałe wpisała się do historii biegów narciarskich. W Norwegii to coś więcej niż tylko zwykłe wydarzenie sportowe – traktuje się je podobnie jak w Polsce zwycięski remis piłkarzy na Wembley w 1973 roku czy złoty medal Wojciecha Fortuny na igrzyskach w Sapporo. Słowem, jako moment absolutnie wyjątkowy i niezwykły. Kult tego biegu Norwegowie podtrzymują w rozmaity sposób do dzisiaj. Pytanie Hvor var du da Oddvar Brå brakk staven?, czyli „Gdzie byłeś, gdy Oddvar Brå złamał kijek?”, słyszał pewnie każdy kibic biegów narciarskich w tym kraju, gdyż weszło do swoistego kanonu popularnych powiedzeń. Wszyscy szanujący się fani narciarstwa z Norwegii odpowiadają na nie bez trudu, gdyż doskonale pamiętają, czy oglądali bieg na żywo na wzgórzu Holmenkollen, czy w telewizji, czy też o przypadku Brå dowiedzieli się w jakiś inny sposób. Gdy James Lambert, brytyjski skoczek amator, został dopuszczony do kolejnych mistrzostw świata w Oslo rozegranych w 2011 roku, norwescy dziennikarze na wieść, że Anglik na co dzień mieszka w ich kraju, od razu zadali mu to właśnie pytanie. Lambert tego egzaminu jednak nie zdał – historii legendarnego kijka jeszcze bowiem nie poznał.

Bieg odtworzono w pierwszym programie telewizji publicznej NRK przy okazji ostatnich mistrzostw w Oslo. Z kolei największy norweski dziennik „Verdens Gang” opublikował wtedy długi artykuł, dostępny także na stronie internetowej gazety, przedstawiający historię zdjęcia wykonanego przez jednego z reporterów, który akurat zdołał uchwycić moment, gdy kijek Brå ulegał złamaniu. W tle widać było kibiców, których dziennikarze postanowili odszukać w nadziei, że ci podzielą się swoimi emocjami z tamtych chwil. Fani mają zresztą własne pomysły – w internecie nie brak filmików, w których wcielają się w role Brå oraz Zawiałowa i albo na poważnie, albo na wesoło odtwarzają pamiętną rywalizację z Oslo. Czy jest więc drugi bieg, którego historia jest przypominana i celebrowana w taki sposób?

Udostępnij:

Komentarz do “Bieg wszech czasów?

  1. Mamy tę książkę i bardzo ją polecamy entuzjastom biegówek. Jest w niej mnóstwo o wszystkim – głównie o ludziach biegówkowej rzeczywistości. Opisana tutaj historia to kropla w morzu innych, zupełnie czasem nieprawdopodobnych opowieści. Duże uznanie dla autora za cały zebrany materiał i świetną formę przekazu. Typowa pozycja z serii “Przeczytaj i podaj dalej”. Szczerze zachęcamy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl