Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Poznajmy się: Kasia Witek zdradza tajemnicę swoich sukcesów

opublikowano: 28 stycznia 2020 autor: Monika Ciesłowska

Na mecie Biegu Piastów na dystansie 9 km w 2019 roku

Na mecie Biegu Piastów na dystansie 9 km w 2019 roku Michał Rolski
Przedstawiamy rozmowę z Kasią Witek, medalistką niezliczonych biegów narciarskich w Polsce i za granicą. Od kilku lat przez wielu uznawana jest za najlepszą w Polsce biegaczkę wśród kobiet amatorsko uprawiających narciarstwo biegowe. Zawodniczka teamu nabiegowkach.pl i liderka oraz twarz większości ważnych inicjatyw związanych z biegówkami i nartorolkami w stolicy. Poza pracą naukowo-dydaktyczną na AWF w Warszawie, pełni rolę Prezes Towarzystwa Narciarskiego Biegówki. To jedna z nielicznych w Polsce organizacji popularyzujących narciarstwo biegowe. Kasia jest też społecznie zaangażowaną trenerką oraz promotorką biegów na nartorolkach i biegówkach.

KASIA WITEK

data i miejsce urodzenia
05.05.1987, Warszawa Wesoła
miejsce zamieszkania
Warszawa Wesoła
miejsce pracy
Akademia Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego, Warszawa
na biegówkach od
2010 r.
sukcesy sportowe:
• Mistrzostwa Świata Juniorów w Wioślarstwie, V miejsce, Brandenburg, 2005 r.
• Salomon Nordic Sunday, cykl zawodów, I miejsce, łyżwa 15 km, Jakuszyce, 2011 r.
• Bieg Piastów, I miejsce open, klasyk 25 km, Jakuszyce, 2016 r.
• Ultrabiel, I miejsce, klasyk 60 km, Bielice, 2016 r.
• Biela Stopa, III miejsce, klasyk 30 km, Kremnica, Słowacja, 2018 r.
• Vexa Skiroll Tour, cykl biegów na nartorolkach, I miejsce, Przehyba 2018 r.
• 46 Tartu Marathon, VI miejsce w kategorii wiekowej, XIII miejsce K, 263 miejsce O (3246 zawodników), klasyk 63 km, Tartumaa, Estonia, 2019 r.
ulubione trasy narciarskie
najbardziej lubię miejsca oferujące zarówno infrastrukturę turystyczną, jak i wyczynową, np. Nové Město na Moravě, czy Lillehammer
miejsca, które chce poznać
Ptaszkowa, Paprsek, Szwecja

W 2019 r. w Biegu Piastów na dystansie 9 km zajęłaś drugie miejsce, oddając tylko o sekundy laur zwycięstwa zawodowej zawodniczce z Republiki Czeskiej - Klarze Moravcovej. Czy żałujesz, że nie weszłaś na drogę sportu zawodowego?
Przez wiele lat trenowałam wioślarstwo, byłam w Kadrze Narodowej. W osiągnięciu celu (tego dalekiego), jakim był medal Igrzysk Olimpijskich, przeszkodziła mi kontuzja przedramienia. Operacja mogła być ryzykowna. Obawiałam się komplikacji i zostawiłam wioślarstwo. Od 2015 r. trenuję narciarstwo biegowe. Odpowiada mi jego ogólnodostępność i możliwość trenowania praktycznie wszędzie. Żałuję, że moja przygoda z biegówkami rozpoczęła się dopiero w dorosłym życiu. Kto wie może zdecydowałabym się zostać zawodniczką, ale taką prawdziwą nie tylko na papierku i za opłatą 20 zł.

Lubisz wygrywać?
Nie mam ambicji walki o miejsca, z drugiej strony nie jestem w stanie biegać na pół gwizdka. Po to się startuje, żeby dać z siebie wszystko i pokonywać swoje słabości. Dla mnie celem na zawodach jest to, żeby pobiec dobrze taktycznie i technicznie, dać z siebie wszystko, dobiec do mety kolokwialnie mówiąc „wyjechana". Ale trzeba też umieć odpuścić. Były sytuacje, kiedy musiałam się wycofać.

Masz swój ulubiony dystans?
Nie mam takiego. Inne są wrażenia i nakład pracy przy różnych dystansach. Każdy dystans jest wymagający i trzeba się do niegoinaczej przygotować. Czym krótszy dystans, tym każdy drobny błąd boli mocniej niż na długich biegach. Raz w roku lubię wystartować w długim biegu i lubię się do niego dobrze przygotować. W ubiegłym roku wzięłam udział w 46 Tartu Marathon w Estonii klasykiem, na 63 km. Zajęłam VI miejsce w swojej kategorii wiekowej i XIII miejsce wśród kobiet, ale startowałam dopiero z czwartego sektora. Przez prawie 2 kilometry szłam – tylu było uczestników. Warunki były trudne, trasa łatwa ale ciekawa, były liczne i krótkie podbiegi. Zdecydowałam się te 63 km pokonać bezkrokiem. Fajna zabawa jak biegniesz i mijasz panów, którzy zwykle kibicują, współpracują, a na mecie dopytują, chcąc rozwiać swoje wątpliwości – „czy ty cały dystans pchałaś?". Mój wyczyn to pikuś w porównaniu do tego, co zrobiła Patrycja Szwed, która wyprzedziła jakieś 1,5 tysiąca osób, bo startowała z ostatniego sektora, ona to dopiero musiała wykazać się sprytem i dużymi umiejętnościami technicznymi.

Czy to dzięki swojej wiedzy akademickiej osiągasz super wyniki?
Teoria to połowa sukcesu, ale to nie wszystko, wiedzą trzeba też umieć zarządzać. Teraz, kiedy każdy trening to dla mnie relaks psychiczny, często wsłuchuję się w swój organizm. Nie zawsze słucham, bo jak każdy człowiek mam chwile słabości i wtedy choć mi się nie chce, to jednak ruszam na trening a tuż po nim czuje się szczęśliwa i dumna. Wiedza, intuicja, doświadczenie - to wszystko się nieustająco przenika. Trenując narciarstwo biegowe nie zapominam o tych jednostkach treningowych, dzięki którym pracują mięśnie antagonistyczne oraz ważne w każdym sporcie mięśnie głębokie. Wiosną dużą uwagę poświęcam na inne ogólnorozwojowe dyscypliny sportu, a ponieważ jestem miejskim dzieckiem lasu to uwielbiam ćwiczyć na łonie natury. Teraz, kiedy nic nie muszę, a mogę - i póki mogę, to korzystam i bawię się sportem. Żaden ze mnie zawodnik, żaden ścigacz, jestem amatorem z dobrym przygotowaniem motorycznym i dlatego jakoś dobrze mi wychodzą wyścigi. Jestem uzależniona od aktywności fizycznej.

Czy trzymasz reżim w diecie niczym zawodowiec?
Kiedyś wszystko rozpisywałam i ważyłam, bo trenując wioślarstwo musiałam trzymać odpowiednią masę ciała niemalże co do grama. Gdy ten reżim się skończył, odetchnęłam z ulgą, ale dobre nawyki pozostały. Lubię szpinak i buraki, lubię jeść systematycznie. Jem dużo warzyw, pieczonych ryb, z mięs – najchętniej indyka. Słodkości staram się wypiekać sama. Nie ważę już tego, co zjadam, ale na szczęście niezdrowego jedzenia nie lubię. Nie przepadam za słonymi i bardzo słodkimi potrawami. Mój Paweł jest szefem kuchni i to raczej pytanie do niego.

Jako zawodniczka z ogromnymi sukcesami jesteś wzorem dla innych. A kto inspiruje Ciebie?
Inspiruje mnie wiele osób. Zarówno tych, z którymi pracuję, jak i tych, z którymi trenuję i dla których jestem trenerem. Od każdego czerpię coś dobrego. A takim wzorem i idolem jest dla mnie Czeszka - Kateřina Smutná. To jedna z najlepszych na świecie maratonek narciarskich. Cenię ją nie tylko za wyniki, ale też za otwartość i życzliwość. Miałam okazję ją spotkać i porozmawiać – stałyśmy razem na podium na zawodach na nartorolkach na dystansie 30km. Mam też narty, na których jeździła. Narty od Katki Smutnej dla Kasi z Wesołej – przypadek?

Niewiele Polek, nawet uprawiających wyczynowo biegi narciarskie, miało możliwość stać na jednym podium z Kateřiną Smutną.

Jak czujesz się w teamie nabiegowkach.pl?
Bardzo swobodnie. Jak w dużej rodzinie braci i sióstr. W teamie jest zdrowa rywalizacja, mobilizacja. Na wyjazdach część treningowa jest zawsze weselsza, ciekawsza, trzeba się mocno skoncentrować żeby kogoś dogonić. Nasz trener - Józef Michałek – jest nie tylko ojcem sukcesów teamu, ale i sam trenuje. Jest mocny i naprawdę trzeba się nieźle namachać żeby z nim choć przez chwilę pobiec. Niejeden chciałby go dogonić. Rdzeniem moich treningów jest plan Józefa.

Doskonale radzisz sobie na górskich trasach. Można więc zostać świetną górską biegaczką, żyjąc i trenując w wielkim mieście?
Można. Choć w górach byłoby łatwiej, na przykład żyć sobie w Istebnej, trenować na Kubalonce... Kiedyś rozważałam przeprowadzkę w góry. Mam trochę góralskiej krwi, moja babcia pochodzi z okolicy Nowego Sącza. Mam wrażenie, że ludzie, którzy żyją w górach, niekoniecznie to doceniają, cierpią na „przesyt gór". Ale nie ma co pozostawać w strefie marzeń, bo są nartorolki więc mieszczuchy nie mają usprawiedliwienia. Można trenować cały rok. Choć pewne elementy techniki można udoskonalić tylko na górskich trasach. Na szczęście z Warszawy do Jakuszyc jedzie się zaledwie 5 godzin.

Czy Kasia Witek ma swoje słabostki?
Uczę się asertywności, ale jestem na początku drogi. Bywam upierdliwa w stawianiu na swoim i dopinaniu spraw według mojej wizji, ale nie oznacza to, że nie zmieniam zdania lub nie idę na kompromis. Jestem perfekcjonistką, ale nie w każdej sytuacji. Mam też mnóstwo pomysłów, równocześnie realizuję wiele projektów. Sport w wieku dziecięcym nauczył mnie systematyczności, ale w wieku dorosłym zadań przybywa. Działania powodują problemy, bo jest dużo elementów do poskładania, zanim doprowadzi się coś do końca. Mój partner mówi, że „biorę za dużo na siebie". Próbuję więc bardziej rozważnie podchodzić do pomysłów.


Kasi Witek często trudno znaleźć rywalki, z którymi mogłaby rywalizować w biegach powszechnych. Chętnie współzawodniczy więc z mężczyznami wciąż będąc niedoścignioną dla większości z nich.

A na czym polega Twoja praca na Wydziale Wychowania Fizycznego warszawskiej AWF?
Realizuję się w projektach naukowych, głównie zajmuje się badaniami wydolnościowymi. Jestem kierownikiem wyszkolenia dwóch dyscyplin sportowych: narciarstwa biegowego i kajakarstwa, prowadzę też obozy wędrowne, zajęcia z przedmiotu: Elementy dyscyplin sportu w treningu oraz przygotowuję studentów do prowadzenia treningu sensomotorycznego.

Nad czym obecnie pracujesz?
Jestem w trakcie pisania pracy doktorskiej „Efekty zorganizowanej aktywności fizycznej w kształtowaniu sprawności funkcjonalnej układu krążeniowo – oddechowego, wskaźników somatycznych i biochemicznych u mężczyzn powyżej 50 roku życia". Przewód otwarty, badania wykonane, ale jeszcze dużo przede mną. Jeden z tych projektów, którego elementy muszę poskładać i sfinalizować.


Tym razem w roli organizatorki jedynego biegu na nartorolkach w Warszawie - Rolkowiska.

Gdybyś mogła prowadzić dwa życia równolegle, czym wypełniłabyś to drugie, „nie sportowe"?
Nigdy nie miałam takich myśli. Kiedyś udzielałam się artystycznie, np. w dzieciństwie tańczyłam w zespole ludowym „Varsovia". Na tę chwilę, to w czym się realizuję, jest moją właściwą drogą.

Dziękujemy za rozmowę! Życzymy kolejnych medali i - sfinalizowania doktoratu!

Przepytywała Monika Ciesłowska.

zaktualizowano poniedziałek, 27 stycznia 2020 16:14
Oceń artykuł
(8 głosów)
Monika Ciesłowska

Monika Ciesłowska

Mieszkanka Ziemi Kłodzkiej, przewodnik sudecki, rowerzystka Strońskiej Grupy Rowerowej, w latach 2012-2019 zaangażowana w rozwój narciarstwa biegowego w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika.

Komentarze (0)
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • artykuły użytkowników

lubią nas