Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Rajalta rajalle hiihto 2019 czyli Finlandia w poprzek na biegówkach

opublikowano: 25 marca 2019 autor: Stanisław Grabowski
Jak myślicie, ile czasu zajmie przebiegnięcie na nartach Finlandii od granicy rosyjskiej do szwedzkiej? Autor tej relacji zrobił to w tydzień. Razem z grupą podobnych zapaleńców z 15 krajów świata. Czy było warto? Koniecznie przeczytajcie!

Ostatni kilometr. Już widzę jakiś budynek, transparent rozwieszony nad trasą biegową, dzieci rzucają śnieżkami i jest napis MAALI, znaczy po fińsku meta! Koniec... Udało się pokonać na biegówkach całą trasę 400 km w 7 dni! Od granicy rosyjskiej do szwedzkiej: przez pola, lasy, pagórki, niziny, zamarznięte jeziora i rzeki, nieliczne zabudowania, także przez białe drogi gdzie tylko czasami pojawi się jakiś pojazd. Wszystko w głębokiej zimowej scenerii.

Jak do tego doszło? W marcu 2018 roku wybrałem się pod koniec tygodnia na Turbacz ulubioną trasą z Obidowej. W schronisku tylko paru turystów czy narciarzy; jakaś para rozmawia o głuszcu, który podobno pilnuje fragmentu tej trasy, bo uważa go za swój. Wtrącam się, że mam jego zdjęcia sprzed 2 lat, pokazuję i tak rozmawiamy trochę. Pani chwali się, że właśnie wróciła z Finlandii i nie może wytrzymać teraz bez biegówek. Dostaję namiary tej imprezy i... zapalam się. A głuszec zostaje pierwszym bohaterem mojej decyzji.

Pod koniec ubiegłego roku przepytuję kilkunastu potencjalnych narciarzy biegowych czy byliby zainteresowani. Idzie ciężko, bo to długo, bo koszty, bo urlop... Przychodzi informacja od znajomego małżeństwa, że mają chętną narciarkę, która zna inną znajomą, potencjalną narciarkę i tak nie musiałbym jechać sam. A znajome małżeństwo poznałem dzięki portalowi nabiegowkach.pl. Czyli portal ten zostaje drugim bohaterem mojej decyzji.

Impreza Rajalta rajalle odbywa się corocznie w marcu od 36 lat. Ostatnio oferuje cztery terminy rozpoczęcia tego rajdu, dzień po dniu, czyli cztery grupy, do których organizatorzy mogą przyjąć maksymalnie po 100 osób. Szukam najlepszych połączeń komunikacyjnych i decyduję się na czwartą turę, która trwa od 10 do 16 marca.

Wymagany jest własny kompletny sprzęt narciarski, śpiwór, ręcznik i oczywiście przygotowanie do wielogodzinnego biegania na nartach przez 7 dni. W ramach wpisowego otrzymuje się osiem noclegów, wyżywienie - także na trasach, całą trasę przygotowaną skuterem lub ratrakiem, dojazdy autobusem, który będzie także dostępny jeden raz na trasie w każdym dniu, czapeczkę, opiekę przewodnika i medal oraz niespodziankę na końcu.

Rajalta rajalle mapa

Dotarcie z Krakowa do Oivanki, ośrodka turystyczno-edukacyjnego niedaleko Kuusamo zajmuje całą dobę, ale podróż jest przyjemna, bo po locie liniami Norwegian, noc spędzamy w pociągu sypialnym Helsinki – Oulu, potem tylko 220 km autobusem. Wszystkie bilety można kupić z domu przez Internet. Nazajutrz na start pod pierwszą granicę podwożą uczestników dwa autobusy i zaczynamy przygodę około 30 km od koła podbiegunowego północnego.

Pierwszy dzień biegania jest najkrótszy, tylko 42 km, pogoda dopisuje, dużo słońca, chwilami popadał śnieg, przepiękne krajobrazy, robię zdjęcia, nie spieszę się... Zabrałem ze sobą dwie pary nart, a zaczynam na sprawdzonych Fischer Ultralight z łuską, które zaparafinowane na gorąco, jeszcze w domu jadą bardzo ładnie. Kijki mam Swix alulite – prędzej się skrzywią (można naprostować) niż złamią.

Drugiego dnia jest 11 kilometrów więcej niż pierwszego i decyduję się na narty Salomon classic zero (wylosowane szczęśliwie na Pucharze Kościeliska), jest pochmurno i pada śnieg przy niedużym mrozie. Mikołaj wita biegaczy na trasie, jest wesoło! Trzeciego dnia powraca słońce, a dystans znów dłuższy niż drugiego.

Na jednym z punktów odżywczych, na lince rozpiętej między drzewami wiszą flagi państw uczestników rajdu. Patrzę, patrzę, szukam i mówię do organizatorów: "Gdzie jest flaga polska? Nie ma! Jest nas przecież czworo Polaków." Konsternacja, mały skandal narciarsko - polityczny. Jest nawet flaga... Laponii, krainy północnej Skandynawii. Ktoś zawija kawałek flagi czeskiej i patrzy na mnie. A ja wcinam specjalność Rajalta rajalle, czyli czekoladę razem z kiszonym ogórkiem; smakuje mniam, mniam!

To wszystko było przygrywką do czwartego etapu, najdłuższego, bo liczącego 88 km. Startujemy ok. godz. 7:40 w silnym mrozie; mówią, że jest -30 st. C. Zakładam najcieplejsze rękawiczki jednopalcowe i potem to procentuje niezmarznięciem. Smaruję twarz wazeliną i zakładam na nią buufa, który szybko zaparowuje od oddychania, ale następnie na zjazdach (Polar namierzył największą prędkość 37 km/godz.) jeszcze szybciej zamienia się w lód. Na dłuższych, łagodnych podbiegach w słońcu można się rozgrzać. Doskonale spisuje się wierzchnia odzież Odlo, plus bielizna termoaktywna; na górę włożyłem w sumie trzy warstwy w tym jeden rękaw krótki. Bez problemu utrzymuję lepsze tempo, by dobiec na metę za dnia, choć docieram tam po zachodzie słońca... Czas to niecałe 11 godzin łącznie z sześcioma posiłkami i odpoczynkiem na trasie. To mój drugi najdłuższy w życiu bieg na nartach, po Biegu Wazów w 1995 roku!

Potem od organizatora dowiaduję się, że wszystkie etapy w całości kończy około połowa z 75 uczestników naszej tury przybyłych z 15 krajów . Zapewne to 88 km jest największym wyzwaniem. Badam czasami grubość pokrywy śnieżnej, kijek wszędzie lekko wchodzi do około 100 cm. Ostanie trzy etapy pochmurne i raczej płaskie, ponad 50 km codziennie nie robi już wrażenia.

Natomiast inne wrażenia są po dwukrotnych noclegach w salach wieloosobowych na materacach – przydają się w końcu śpiwory. Poprzednio noclegi były w różnych hotelach, w tym w dwóch luksusowych. Można się zastanowić co komu bardziej pasuje, ha ha ha.

Podczas całego rajdu wyzwaniem są nie tylko kilometry ale codzienne pakowanie i rozpakowywanie bagażu, suszenie odzieży i butów (ja wziąłem dwie pary, niektórzy mieli grzałki do butów), smarowanie nart, szybka sauna, posiłki, spotkanie info, pilnowanie godziny odjazdów autobusów z bagażami. Trzeba wiedzieć, że każdy nocleg jest gdzie indziej, a początek i koniec trasy biegowej nie zawsze pokrywał się z miejscem do spania.

Na zakończeniu imprezy Fin koordynator spytał mnie czy przyjadę za rok. "Nie, ponieważ koszty są dla mnie za duże... Ale będę polecał Rajalta rajalle w Polsce, bo warto się szarpnąć, jestem happy, kasy nie warto żałować" - odpowiadam. Znajomość angielskiego jest prawie konieczna, chyba wszyscy komunikują się w tym języku. Jedynie między sobą rozmawiają w języku ojczystym.

Był pierwszy i drugi bohater, ale najpierwszym bohaterem jest moja małżonka, która znając mojego bzika na punkcie biegówek zachęcała mnie, żeby jechać i nie odpuścić najdłuższego dystansu! Oczywiście sam bzik nie wystarczyłby do pokonania tych 400 km, doświadczenie kazało mi się przygotować do startu i dlatego tej zimy zrobiłem wcześniej 700 km na biegówkach, więc teraz bez zmęczenia i kontuzji piszę tę relację i jem czekoladę, ale bez kiszonych ogórków, hi hi hi.

Do zobaczenia!

Stanisław Grabowski, Eskadra Kraków

Foto: autor, Beata Kuliberda, Jarmo Vainio

Strona wydarzenia rajaltarajallehiihto.fi

zaktualizowano wtorek, 26 marca 2019 22:02
Oceń artykuł
(0 głosów)
Komentarze (2)
michau
michau Ciekawa relacja. W ogóle nie wiedziałem o tym rajdzie. Czy można go zaliczyć stylem łyżwowym?
26.03.2019, 19:26
Głosy: +0
Redakcja
Redakcja Autor relacji przekazał, że "wskazany był styl klasyczny bo większość trasy była robiona skuterem i 1 ślad. Dopiero ostatni odcinek w całości wyratrakowany i oficjalnie o łyżwie powiadomili." Czyli wygląda na to, że niektóre odcinki były przygotowane tylko pod technikę klasyczną i mogły być za wąskie na bieganie techniką łyżwową.
26.03.2019, 20:05
Głosy: +0
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas