nabiegowkach.pl > Z życia > Biegówki – związek na całe życie

Biegówki – związek na całe życie

Biegówki – związek na całe życie

Nasza czytelniczka nie lubiła zimy i śniegu. Gdy wiele lat temu zaraziła się bakcylem narciarskim, biegówki i śladówki stały się ważne dla całej rodziny. I zarazem pasją na całe życie. Swój związek z nartami opisała w krótkim tekście.

Krynica Górska wiele lat temu. Jedziemy w lutym aby odpocząć, no i lepiej się poznać. Pogoda piękna mnóstwo śniegu, słońce i góry. Mieszkamy u ratownika górskiego. Codzienne spacery super, ale ile razy można chodzić alejkami i uliczkami, tam i z powrotem. Wszędzie śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg.

Po dwóch dniach zimnych nóg i rąk, litrach wypitej wody źródlanej, wieczorna rozmowa z naszym gospodarzem zdziwionym, że my tak bez nart w góry. Ja na to, że nie zjeżdżam, bo mam lęk wysokości i trochę mi nudno tak w górę i w dół, poza tym marznę jak nie wiem, nie lubię zimy, no i w Warszawie nie ma gór. Nasz gospodarz mówi, że ma dla nas coś specjalnego. Idziemy za nim i co nam pokazuje? – narty śladowe, na których porusza się wszędzie, po górach i dolinach.

Pod koniec lutego wracamy do domu. Ja urzeczona opowieściami i zachętą gospodarza biegam po Warszawie i szukam nart. Wszyscy zdziwieni: co za wariatka, koniec zimy, wiosna tuż tuż, a ona kupuje taki sprzęt. Mój upór został nagrodzony, wreszcie przy Placu Teatralnym w sklepie sportowym dostaję swoje narty – piękne ciemno niebieskie Polsporty. Są nawet wiązania, ale butów brak. Na Grójeckiej w Polsporcie (teraz sklep Podróżnika) w społecznej kolejce z listą i sprawdzaniem obecności kupuję bielutkie, piękne, wymarzone Polsporty dla męża. Moje szczęście dosięga zenitu, gdy w czerwcu zdobywam, tak właśnie zdobywam, buty – brązowe, skórzane buty do śladów.

narty biegowe sklep

Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.

I tak moja przygoda z narciarstwem biegowym trwa nieprzerwanie od prawie 35 lat. Narty biegowe prowadzą nas po drogach i bezdrożach Puszczy Kampinoskiej, Lasu Kabackiego, Beskidu Wyspowego – gdzie nawet byliśmy „bohaterami” miejscowej gazetki, gdy przez uroczy, zaśnieżony rynek gęsiego wyruszaliśmy na podbój Łopienia. Zdjęcie w gazetceTakże Gorców, gdzie prawie co roku penetrujemy Dolinę Kamienicy i niestrudzenie zdobywamy Przełęcz Borek. Cudnie jest też przebrnąć przez zaludniony narciarzami Tobołów i zaraz za stokiem rozkoszować się ciszą i spokojem Starych Wierchów, a potem przy zachodzie słońca zjeżdżać stokówką do Koninek.

W Tatrach też mamy „swoje” trasy z Gubałówki do Chochołowa czy Doliną Suchej Wody, która jest jedną z tych mocno związanych z pierwszymi wyprawami i pięknymi, a czasem śmiesznymi rodzinnymi wspomnieniami. Jest to trasa którą biegliśmy w 1982 roku razem z naszym starszym synem, nie wiedząc jeszcze, że on już jest z nami. Tutaj też jakieś czternaście lat później młodszy syn zatrzymał łazik GOPR-u prosząc panów, żeby uważali, bo tam dalej leży jego mama w czerwonym kombinezonie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zatrzymał się przy mnie samochód, a w nim roześmiani panowie pytający się, czy nie trzeba pomóc „upadłej” kobiecie, bo syn się bardzo martwi.

Wiele jest takich tras, o których warto pamiętać, tras dostępnych nie tylko dla wytrawnych biegaczy, które zapadły nam w pamięci. Do takich należą szlaki ze Stożka na Kubalonkę, na Śnieżnicę czy z Przełęczy Rydza Śmigłego na Mogielicę.

Obydwaj nasi synowie też jeżdżą na śladach i biegówkach. „Ślady” otworzyły przed nami tajniki zakątków miejskich i górskich niedostępnych w zimie „na butach.” Dzięki nartom możemy cieszyć się pięknem, ciszą i samotnością we dwoje w ostępach Gorczańskich czy Tatrzańskich. Zdarza się przy zjazdach, że ktoś zawoła „Pozor jedzie! O! Padła!”, ale to nic, bo wspomnienia wycieczek są tak piękne, że nie zamieniłabym ich na żadne inne i co roku z niecierpliwością czekam na zimę i śnieg.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl