Dzisiaj na obszarze Zakopanego zanieczyszczenie powietrza pyłem PM10 może przekroczyć poziom dopuszczalny. Nie należy przebywać na otwartym powietrzu zbyt długo. Dotyczy to zwłaszcza kobiet w ciąży, dzieci i osób starszych oraz chorych na astmę, choroby alergiczne skóry, oczu i choroby krążenia. E-mail z taką informacją dostaję każdego ranka mniej więcej od początku jesieni do końca lutego. Mam szczęście. W Zakopanem mieści się stacja pomiarowa, badająca stężenia zanieczyszczeń powietrza. Takich urządzeń nie ma w Szklarskiej Porębie, Karpaczu, Wiśle, Kościelisku ani w większości górskich miejscowości. Skoro nie ma, nie znaczy, że jest tam lepiej. Prawdopodobnie jest równie źle, jeśli nie znacznie gorzej.
Skąd się bierze smog
Najogólniej mówiąc, są dwa główne źródła: samochody, a przede wszystkim domy jednorodzinne, pensjonaty i hotele, które ogrzewane są złej jakości węglem, miałem i mułem węglowy, o plastiku nie wspominając. W dymie z kominów zawieszone są m.in. pyły (od wielkości cząsteczek zwane PM10 lub PM2,5), do których przyklejają się rakotwórcze substancje, jak np. benzo(a)piren. W opublikowanym ostatnio raporcie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska tylko w jednym mieście w Polsce średnioroczne stężenia benzo(a)pirenu mieszczą się w normie. W wielu norma przekraczana jest ponad tysiąckrotnie. Spaliny samochodowe w znacznie mniejszym stopniu odpowiadają za zanieczyszczenie powietrza. Jednak nagromadzenie w jednym czasie i miejscu wielu pojazdów, jak dzieje się co roku w czasie ferii w miejscowościach turystycznych, pogarsza sytuację. Substancje zawarte w spalinach też do zdrowych nie należą (przeczytajcie więcej o powietrzu spalinami pachnącym).
10 rad praktyka
- Wybierajcie trasę biegową położoną z daleka od zabudowań, najlepiej na wzgórzu czy biegnącą przez las.
- Rozejrzyjcie się w terenie. Jeśli trasa biegowa znajduje się w pobliżu domów, nie biegajcie rano (zazwyczaj między szóstą a dziewiątą) ani wieczorem. Wtedy właściciele domów palą w piecach, by zagrzać wodę i ogrzać wnętrza (najwięcej pyłów emitowanych jest podczas rozpalania). Nie ma niestety gwarancji, że w ciagu dnia nikt nie zasmrodzi. Po jednym dniu powinniście już mniej więcej zorientować się, które pory są najczystsze na wyjście na trasę.
- Nie każdy dym jest szkodliwy, dlatego koniec nosa i oczy niech służą za przewodnika. Biały dymek oznacza, że najprawdopodobniej dom ogrzewany jest gazem lub geotermią. Największe zagrożenie to żółty, brunatny lub czarny dym. Poczujcie też z pewnością dziwny, nieprzyjemny zapach. Pół biedy, jeśli jest to zapach węgla, ale w czasach ekogroszków (eko- od ekonomiczny, nie ekologiczny) i o to coraz trudniej. Gryzącego, dławiącego zapachu palonego plastiku nie sposób przeoczyć.
- Nie lekceważcie sygnałów, wysyłanych przez organizm. Mdłości, ból i zawroty głowy, drapanie w gardle, apatia, kłopoty z oddychaniem czy problem ze skupieniem wzroku. To typowe objawy zaczadzenia. Z reguły nie łączy się ich z powietrzem, którym oddychamy. Żyjąc w smogu, nauczyłam się niemal perfekcyjnie je rozpoznawać. Jeśli poczujecie się dziwnie na biegówkach, czym prędzej oddalcie się w czysty rejon trasy lub zrezygnujcie z biegania.
- Jeśli już nawdychacie się smogu, wybierzcie się na wycieczkę w miejsce, gdzie można pooddychać czystym powietrzem. Z reguły wystarczy wejść do lasu z dala od domów. Na Podhalu jako odtrutka świetnie sprawdzają się spacery, np. na nartach backcountry czy biegówkach tatrzańskimi dolinkami.
- Przed wyjściem na trasę, sprawdzajcie na ogólnodostępnych aplikacjach (np. SmokSmog) poziom stężenia pyłów PM10. Wybierzcie stację pomiarową najbliższą miejscowości, w której się znajdujecie. Można z powodzeniem założyć, że wartości będą podobne lub większe. Dobowa norma PM10 to 50 μg/m3. 9 stycznia o godzinie 21:10 aktualne stężenie pyłu w Zakopanem wynosiło 400,7 μg/m3.
- Rozwiązaniem na bieganie nawet w czasie największego smogu mogą być specjalne maski z filtrami powietrza. Osobiście jednak nie znalazłam jeszcze takiej, która byłaby wygodna w użyciu. (Jeśli komuś z was się udało - napiszcie o tym w komentarzu.)
- Obserwujcie pogodę. Są dni, gdy - mimo palenia w piecach największymi świństwami - powietrze jest w miarę czyste. Zdarza się to z reguły wtedy, gdy przez dłuższy czas mocno wieje wiatr. Gdy wieje słabo i ze złego kierunku, może kierować dym na trasę.
- Jeśli musicie jechać na biegówki samochodem, podczas przejazdu przez miejscowości włączajcie obieg zamknięty (dzięki niemu część szkodliwych pyłów z dymów oraz z rur wydechowych innych samochodów nie dostanie się do wnętrza pojazdu). Jeśli nie macie małych dzieci, nie wieziecie ze sobą 20 par nart i 5 kobyłek i macie możliwość dojechać na trasy transportem publicznym, np. pociągiem z Wrocławia do Jakuszyc, zostawiajcie samochód w domu, by nie dokładać cegiełki do i tak złego stanu powietrza.
- Na koniec dobra rada. Pod żadnym pozorem nie zostawiajcie na noc otwartego lub uchylonego okna. Jeśli w pobliżu wczesnym rankiem zapalą, nie budząc się, przez długi czas będziecie spokojnie i głęboko wdychać wszystkie szkodliwe substancje. Jak pył PM10 wpływa na marzenia senne jeszcze nie wiadomo.
Straszniejszy niż go malują
No dobrze, a co takiego złego smog ów robi? Tak od razu niewiele. A to rozdrażnienie, jakieś osłabienie, kaszel, ból głowy. Poważne problemy zaczynają się potem, tyle że nikt - często nawet lekarze - nie łączy ich z wpływem zanieczyszczonego powietrza. Cząsteczki pyłu zawieszonego PM10 są tak małe, że bez problemu przenikają do płuc, zaś jeszcze mniejsze cząsteczki PM2,5 przez kanaliki płucne dostają się do krwi i razem z nią wędrują do wszystkich narządów. Wraz z nimi do organizmu przenikają inne trujące i rakotwórcze substancje. Powietrze, którym oddychamy wpływa nie tylko na układ oddechowy, lecz także na nerwowy i krwionośny, powodując m.in. ich szybsze starzenie się. Wzrasta ryzyko wystąpienia astmy (czyżby w Norwegi też mieli problem z brudnym powietrzem?) i obturacyjnego zwężenia płuc, miażdżycy, nadciśnienia, zawału serca czy nagłego zatrzymania krążenia. Co więcej, dioksyny, które powstają podczas spalania tworzyw sztucznych w domowych piecach, odkładają się w organizmie średnio na 7 lat. Dochodzi do tego długotrwały ogólnoustrojowy stan zapalny, który - wracając na biegówkowe podwórko - utrudnia choćby szybkie wracanie do zdrowia po kontuzji. A to dopiero początek góry lodowej.
Przed biegówkowymi wyjazdami polecam jako lekturę obowiązkową świetnie napisaną książeczkę dla dzieci „Uwaga! Alarm! SmogoSmok!", którą można pobrać ze strony Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Autor wszystkich zdjęć w tekście: Piotr Manowiecki/Biegówki pod Tatrami