„Cała filozofia używania soli zaczęła się podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 r. W konkurencjach zjazdowych sól wykorzystywana jest notorycznie od wielu lat, ale w biegach nie było takiej potrzeby" – mówi Zofia Kiełpińska, delegat techniczny FIS. Co prawda pierwsze próby solenia tras biegowych miały miejsce w 2001 r. w – nota bene – Salt Lake City, ale to właśnie w Soczi wysokie temperatury na plusie i duża wilgotność powietrza spowodowały, że FIS zdecydował się sięgnąć po tę dobrze znaną drogowcom białą broń. Tyle, że w zupełnie innym celu.
Żeby było fair
„Celem FIS oraz organizatorów mistrzostw i pucharów świata jest zapewnienie najlepszych możliwych warunków podczas zawodów. Jakość śniegu na trasie biegowej powinna zapewniać optymalne, uczciwe i bezpieczne warunki wszystkim startującym zawodnikom" – pisze John Aalberg w przygotowanym przez siebie poradniku. Chodzi m.in. o to, by zawodnicy, którzy startują jako pierwsi na jeszcze zmrożonym (a więc szybkim) śniegu, nie byli uprzywilejowani w stosunku do tych z późniejszymi numerami, którzy na trasę wyruszają, gdy słońce zamienia śnieg w wolną breję. Umiejętne posypanie takiej mokrej trasy solą sprawia, że śnieg znów twardnieje. Na koniec sezonu 2014/2015 FIS zapytał wszystkich zawodników startujących w pucharach świata, czy wolą, by trasy były sypane solą czy też jakość śniegu na trasie powinna zależeć wyłącznie od matki natury. Przeważająca większość (66%) odpowiedziała, że woli startować na twardej trasie, która wszystkim daje takie same szanse. Krótko po tym powstał wspomniany już poradnik, zbierający całą dotychczasową wiedzę o soleniu tras biegowych.
Co robi sól
Aby sól zadziałała w odpowiedni sposób, potrzebny jest mokry, a najlepiej bardzo mokry śnieg (zdarza się, że trasy są dodatkowo zraszane wodą). Choćby taki, jaki tworzy się, gdy przez kilka dni przez całą dobę temperatura otrzymuje się na plusie, w ciągu dnia w mocnym słońcu albo gdy pada tak nielubiany przez biegaczy deszcz. Ziarenko soli rozpuszcza się w wodzie zgromadzonej w śniegu, tworząc roztwór soli, który z kolei zaczyna roztapiać kryształki śniegu. Proces przechodzenia śniegu z formy stałej do płynnej wymaga energii (ciepła), która pobierana jest z otaczającego śniegu. W efekcie temperatura śniegu w głębszych warstwach spada i zaczyna on twardnieć. Po chwili (od kilkunastu do kilkudziesięciu minut), gdy roztwór soli wsiąka głębiej, kryształki na powierzchni zamarzają, tworząc twardą powierzchnię. W zależności od stopnia nasycenia śniegu wodą, na utwardzenie 1 m² szerokiej na 8 metrów trasy wystarczy od 5 do 10 g soli. „Jest wiele gatunków soli chemicznej, ale w Soczi najlepiej zadziałała zwykła sól kuchenna" – zdradza Zofia Kiełpińska. Trasy bywają też posypywane m.in. solą morską, himalajską, kamienną, a nawet... cukrem. Znaczenie ma również wielkość ziarenek, prognozowana pogoda (by nie zrobić na trasie lodowiska), sposób solenia i urządzenia wykorzystywane do przygotowania trasy.
Jeśli wierzyć twierdzeniom Norwegów z letniego centrum narciarskiego Sognefjellet, gdzie sól sypią na trasy już od 15 lat, wieloletnie używanie soli nie wpływa negatywnie na wegetację roślin. Jak wyglądały trasy w Soczi po igrzyskach – nie wiadomo.