Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Skibusem na biegówki, czyli czego jeszcze musimy się nauczyć

opublikowano: 11 kwietnia 2017 autor: Piotr Manowiecki

Skibusem na biegówki, czyli czego jeszcze musimy się nauczyć

Piotr Manowiecki / Biegówki pod Tatrami
Jednym z wyznaczników jakości regionu narciarskiego jest sprawnie zorganizowany system transportu zbiorowego. Daje on narciarzom, turystom i mieszkańcom szereg korzyści.

Kiedy z Łucją, autorką artykułów z portalu Nabiegowkach.pl, wybieramy miejsce na wyjazd narciarski, jedną z pierwszych rzeczy, którą sprawdzamy jest to, czy w danym regionie funkcjonuje transport publiczny. I prawdę powiedziawszy nie jest to specjalnie trudne zadanie, bo transport zbiorowy mniej lub lepiej funkcjonuje właściwie wszędzie. Z wyjątkiem Polski, gdzie władze rządowe i samorządowe, wiedzione bredniami o niewidzialnej ręce rynku, po 1989 r. doprowadziły do likwidacji rozbudowanego systemu połączeń autobusowych, pozwalając by zastąpiły go busy.

Las Bawarski – wzór do naśladowania

Spośród wszystkich miejsc, najlepiej zorganizowany system transportowy zastaliśmy w Lesie Bawarskim, paśmie górskim we wschodniej Bawarii, znanym z korzystnego dla narciarzy mikroklimatu. Tamtejsze trasy opisaliśmy rok temu w artykule.

Meldując się w hotelu, otrzymujemy bezpłatny bilet GUTI - Gästeservice Umwelt-Ticket, co można przetłumaczyć jako Bilet na ekologiczną usługę dla turystów. Upoważnia on do korzystania z sieci 1000 km linii autobusowych i 144 km kolejowych. W systemie GUTI uczestniczy 22 samorządów, 1800 kwaterodawców, 7 przewoźników autobusowych oraz 1 kolejowy. Pomysł jest bardzo prosty: za każdy nocleg pobierane są 33 centy, które zasilają budżet biura koordynacyjnego ds. transportu. Biuro odpowiada za komunikację z partnerami, promocję systemu transportowego oraz przede wszystkim za rozliczenia z przewoźnikami. Od wprowadzenia kilkanaście lat temu biletu GUTI liczba pasażerów transportu zbiorowego wzrosła o 50%, a na niektórych liniach się podwoiła. Jak podają przedstawiciele powiatu Regen, prawie 100% badanych pasażerów jest zadowolonych z systemu transportowego, a 63% turystów podczas pobytu przynajmniej raz skorzystało z bezpłatnej podróży. Zadowolone są też hotele uczestniczące w programie GUTI – obłożenie jest większe, bo GUTI uprawnia do zniżek np. na bilety do muzeum narciarstwa w Bayerisch Eisenstein.

Bilet GUTI to jasne przesłanie dla turysty: „możesz jeździć samochodem, ale kiedy wybierzesz autobus lub pociąg, nie zapłacisz nic". Ponadto brak konieczności każdorazowego kupowania biletów sprawia, że podróżowanie autobusem jest wygodniejsze. Jak twierdzi Andreas Stadler z ośrodka narciarstwa zjazdowego Arber, usługa bezpłatnego transportu jest coraz bardziej powszechna w różnych niemieckich regionach turystycznych. Ich władze muszą go wprowadzać, bo takie są oczekiwania gości.

DSCF0062

Rozkłady jazdy

Rozkład jazdy zaprojektowano tak, żeby był jak najłatwiejszy do zapamiętania. Z najważniejszej miejscowości turystycznej regionu – Bodenmais, na położone kilkanaście kilometrów dalej trasy biegowe autobusy kursują dokładnie co pół godziny - o pełnej godzinie i trzydzieści minut po. Z taką samą częstotliwością wyruszają w drogę powrotną. I być może taka częstotliwość jest decydującym powodem, dlaczego prawie nikt z Bodenmais nie jeździ na trasy biegowe samochodem. Biegacz wie, że nie będzie musiał czekać zbyt długo, jeżeli zechce wrócić wcześniej do domu.

Kolejnym powodem sukcesu jest dostępność informacji o rozkładach jazdy. Doskonale zaprojektowane książeczki z rozkładami linii autobusowych i kolejowych znajdziemy w każdym hotelu, informacji turystycznej, pociągu. Ale również z tablicy umieszczonej przy wejściu na trasy biegowe dowiemy się, o której godzinie odjeżdżają ostatnie autobus z miejsc, do których można dobiec na nartach. Dzięki tej informacji zdecydowaliśmy się pobiec do oddalonej o 30 km wioski Eck. Kiedy jechaliśmy z Eck, okazało się, że autobus po drodze zgarnął narciarzy dowiezionych na punkt przesiadkowy przez inny autobus, z innej wioski.

DSCF0286

Wygoda pasażera

Kiedy dojeżdżamy na punkt początkowy tras w Bretterschachten, nie musimy się troszczyć, co zrobić z ubraniami czy plecakiem, ponieważ zbudowano specjalną, ogrzewaną przebieralnię, gdzie można zostawić plecak i narty, zarówno w otwartych przegródkach, jak i w zamykanej skrzynce, po opłaceniu 1 lub 2 euro. Budynek jest wygodnie zaprojektowany, wygląda jak mini dworzec autobusowy; są w nim toalety, bar, a nawet pomieszczenie, gdzie samodzielnie można nasmarować narty.

Ale największe wrażenie robiła na nas troska o to, żeby w autobusach nie było ścisku. W godzinach, kiedy było najwięcej pasażerów, organizatorzy puszczali jednocześnie... dwa autobusy. Dzięki temu nigdy nie musieliśmy stać, choć na przystanku często nam się wydawało, że czeka tak dużo ludzi, że ktoś na pewno nie zmieści się.

Ciekawie też wytyczono trasę. Autobus ruszał spod dworca kolejowego w Bodenmais, nie jechał jednak najkrótszą trasą do Bretterschachten, ale najpierw okrążał centrum wsi, zgarniając po drodze licznych pasażerów, a tylko nieznacznie wydłużając czas przejazdu. Co ciekawe, tzw. bis (czyli drugi autobus jadący o tej samej godzinie) kierował się na trasy biegowe krótszą drogą, zatrzymując się jedynie przy przystankach, gdzie czekało najwięcej ludzi. I tak samo w drodze powrotnej – w godzinach „biegówkowego szczytu", wracały do Bodenmais jednocześnie dwa skibusy.

Oprócz doskonałej oferty transportu zbiorowego, w Lesie Bawarskim stosowane są różne metody ograniczania popytu na podróże samochodem. Parking przy trasach Bretterschachten mieści tylko kilkadziesiąt samochodów, nieporównywalnie mniej niż parkingi w Jakuszycach. I jest dodatkowo płatny – bilet całodniowy kosztuje 6 euro, mniej zapłacą jedynie mieszkańcy Lasu Bawarskiego.

Rezultatem tych wszystkich działań jest bardzo mały ruch samochodowy. Kiedy do Bodenmais dotarliśmy w niedzielę wieczorem, koło naszego hotelu przez godzinę przejechało nie więcej niż 10 samochodów. Nieco więcej jeździło w dni robocze, ale było to wciąż nieporównywalnie mniej, niż w naszych polskich miejscowościach wypoczynkowych, gdzie olbrzymi ruch samochodowy, hałas i zanieczyszczone powietrze zdają się być nieodłącznym towarzyszem wypoczynku. Z udogodnień korzystają też kierowcy poprzez brak konieczności codziennej walki o miejsce parkingowe oraz możliwość odpoczęcia na kilka dni od konieczności kierowania samochodem. A o tym, że wszystko działa bardzo dobrze, niech świadczy fakt, że nikt z naszej ponad 20 osobowej grupy nie pojechał przez tydzień ani razu samochodem na biegówki.

zaktualizowano poniedziałek, 10 kwietnia 2017 20:51
Oceń artykuł
(2 głosów)
Piotr Manowiecki

Piotr Manowiecki

Popularyzator narciarstwa backcountry. Po przeprowadzce do Poznania założył grupę Nartorolki Poznań. Wcześniej pracował w Urzędzie Miasta Zakopane. Był koordynatororem inicjatywy społecznej Pociąg-autobus-góry, zabiegającej o budowę linii kolejowej Podłęże-Piekiełko i o odbudowę systemu transportu publicznego na Podhalu. Działał w Podhalańskim Alarmie Smogowym, był też współzałożycielem (zamkniętego) bloga "Biegówki pod Tatrami".

Strona www: www.facebook.com/groups/nartorolki.poznan
Komentarze (0)
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • na tablicy

  • na forum

  • artykuły użytkowników

Więcej

lubią nas