Po Świetlikach mogę powiedzieć, że pomysłowość ludzka nie zna granic. Największą popularnością cieszyły się opaski rowerowe z diodami i lampki choinkowe na baterie. Ludzie mocowali je do czapek, do ubrania, czego się dało. Był człowiek obwieszony światełkami od stóp do głów, do tego miał pęk balonów, były anioły, diabły, mikołaje, parę choinek - w końcu idą Święta. Były też rurki luminescencyjne i nie wiem, jak to się nazywa, ani gdzie kupić, czasem w miejscowościach turystycznych na widywałam, takie świecące kółka i różne kształty. Światełka były kolorowe, migające, ale też stałe, białe i zmiennobarwne. Sporo było też odblasków, nie tylko tych wbudowanych w ubranie. Zdjęć nie robiłam, ale na stronie biegu jest galeria. Wyglądało to wszystko bardzo fajnie, zwłaszcza jak te ok. 1000 ludzi zasuwało po Bulwarach, obie strony Wisły były malowniczo oświetlone. I fajnie jest, jak innych zawodników można rozpoznawać po układzie świateł.
I niechby wreszcie spadł śnieg, bo ja już bym chciała narty przypiąć, a nie z samymi kijami tak ciągle chodzić! Michał, co ze śniegiem, załatwiłeś coś na nasz obóz?