Czy zapisy Ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich wprowadzą nowy ład na trasach biegowych? Czy może raczej spowodują, że miejsc do biegania będzie mniej?
Ustawa z 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich wprowadziła wiele zmian. Czy przepisy, których celem jest poprawa bezpieczeństwa w komercyjnych stacjach narciarstwa zjazdowego, nie spowodują, że będziemy mieć mniej tras biegowych niż dotychczas? Czy grozi nam, że podmioty organizujące trasy wprowadzą czasowe ograniczenia dostępności, a my wybierając się na wycieczkę narciarską, zastaniemy na miejscu tablicę „Trasa zamknięta”, tylko dlatego, że ośrodek nie podołał wymogom ustawy? Czy koszty finansowe, które w związku z nowymi obowiązkami poniosą ośrodki narciarstwa biegowego nie zmuszą ich do pobierania opłat za korzystanie z tras?
Wspomniana ustawa precyzyjnie określa różne aktywności narciarskie i rozróżnia narciarską trasę biegową, zjazdową, nartostradę, czy park narciarski, jednak w pewnym zakresie traktuje tak samo narciarzy zjazdowych i biegowych. Większość zapisów ustawy odpowiada na problemy dotyczące stoków narciarskich i nartostrad. Poprawa warunków bezpieczeństwa, obowiązki ratowników narciarskich, prowadzenie ewidencji wypadków, zakaz jeżdżenia na nartach w stanie nietrzeźwości, konieczność oświetlania terenu – o tym między innymi traktuje ta legislacja. Ujęto w niej także biegowe trasy narciarskie, choć ich problemem wcale nie są częste wypadki, czy brawura pijanych narciarzy.
Ustawa przede wszystkim nakłada nowe obowiązki podmiotom zarządzającym zorganizowanym terenem narciarskim, którym są także narciarskie trasy biegowe. Niektóre zapisy mające na celu zapewnienie warunków bezpieczeństwa, na pewno ucieszą biegaczy. Wśród nich znajduje się konieczność informowania o warunkach narciarskich i ich zmianach, czy tworzenie ułatwień dla osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
– To co jest pozytywne w ustawie, to informacja dla korzystających, bo szczerze mówiąc z tym nie było najlepiej, a tak zmuszeni jesteśmy do podawania wiecej informacji dla klienta – mówi Janusz Rajzer, kierownik działu sportu w Miejskim Ośrodku Kultury i Sportu w Dusznikach-Zdroju odpowiedzialny za trasy na Jamrozowej Polanie.
– W Jakuszycach zmienią sie mapy, powstanie nowy regulamin, trasy otrzymają trzystopniowe stopnie trudnosci, zachowamy ich dotychczasowe nazwy, ale ponumerujemy je od od nowa. – wyjaśnia Dariusz Serafin – Wicekomandor Biegu Piastów.
Jednak w ustawie są również zapisy, które znacząco utrudnią pracę osobom przygotowującym trasy, np. taki: „Podczas przygotowania zorganizowanych terenów narciarskich lub ich fragmentów maszynami śnieżnymi trasy te muszą być zamknięte dla ruchu narciarskiego i snowboardowego”. O ile ten warunek łatwo można spełnić na stoku, gdy na ten czas po prostu zatrzymuje się wyciąg, o tyle na dużym obszarze, takim jak okolice Jakuszyc jest to praktycznie niemożliwe. Turyści są na trasach przez cały dzień i wchodzą na nie w różnych miejscach.
– Trasa po przygotowaniu musi być przejechana przez ratowników, musi zostać spisany protokół i dopiero zostanie otwarta. – tłumaczy Dariusz Serafin i dodaje – Układ tras jest taki, że o 8.30 będzie część otwarta, a następne będziemy robić później, ale co z ludźmi, którzy mimo tabliczki „Trasa zamknięta” wejdą na szlak? Jak nie będzie opadów śniegu, będzie łatwiej przygotować trasy rano, ale jeśli będą stałe opady śniegu, to nie będziemy w stanie utrzymywać 60 km tras jednocześnie spełniając warunki ustawy.
Janusz Rajzer z Jamrozowej Polany przyznaje, że będzie stosować się do regulacji prawnych. – Oczywiście zgodnie z procedurą będziemy się starać, żeby trasy były robione wcześnie rano lub późno wieczorem, ale nie zawsze się tak da. Poza tym jak upilnować kogokolwiek, czy nie wejdzie na trasę w innym miejscu niż na Jamrozowej Polanie? I jak takiego turystę usunąć z trasy, prośbą czy groźbą? Zapis całkiem bez sensu, bo bez możliwości egzekwowania, za to będą koszty. Musimy doposażyć ratraki w sygnał dźwiękowy, skutery w sygnały i tzw. koguty. Będziemy przejeżdżać trasy dwa razy w ciągu dnia i pisać protokoły. Dobrze chociaż, że mamy trasy w miarę bliskiej odległości od siebie, wyjdzie taniej niż np. w Jakuszycach.
Ustawodawca zadbał również o to, żebyśmy mogli po zmroku biegać na oświetlonych trasach. „Zorganizowane tereny narciarskie udostępnione do użytkowania po zmroku oświetla się w sposób zapewniający możliwość oceny warunków narciarskich oraz czytelność oznakowania i zabezpieczeń.” Jak myślicie, czy narciarskie szlaki w górach zostaną oświetlone, czy raczej będą zamykane po zmierzchu? Wicekomandor Biegu Piastów odpowiada krótko – Ośrodek bedzie otwarty od 8.30 do 15.30. Na Jamrozowej Polanie jest co prawda zamontowane oświetlenie, ale na co dzień nie jest włączane, ze względu na koszty. – Planujemy oświetlać trasy trzy razy w tygodniu – wyjaśnia Janusz Rajzer.
Regulacja prawna wiele miejsca poświęca ratownictwu narciarskiemu. Każdy zorganizowany teren narciarski musi zatrudniać ratowników, bo GOPR nie może już spełniać tej funkcji w ramach swoich obowiązków. Na stokach, gdzie złamania kończyn, zderzenia i inne wypadki zdarzają się niemal codziennie, to konieczność. A na niekomercyjnych szlakach biegowych? – Narciarskie trasy biegowe o wysokim stopniu trudności, położone na terenach górskich z dużą liczbą narciarzy powinny zapewniać wysoki stopień bezpieczeństwa – podlegają one zapisom ustawy, w mojej ocenie bardzo słusznie – mówi Robert Mucha z zarządu Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki”, pomysłodawca i koordynator akcji „Zróbmy razem 1000 tras”.
Kinga Jaworek menadżer Biegu Piastów obawia się jednak, że na tak rozległym terenie, jakim są Jakuszyce nie jest to łatwe – Im większy obszar ośrodka, im więcej tras, tym większy zastęp ratowników narciarskich musimy zatrudnić. W praktyce będziemy przygotowywać wszystkie trasy, ale nie wszystkie będą codziennie otwarte. Zamiast 60 km, będzie codziennie tylko 10 km.
Dariusz Serafin dodaje – Zastosowano te same przepisy do tras biegowych, co do stoków. Czyli ratownicy narciarscy muszą przejść szkolenie w GOPR lub TOPR i posiadać umiejętność zwożenia rannego z toboganem. Po co to w Jakuszycach, przecież my jeździmy skuterami.
Dla Centrum Polskiego Biathlonu w Dusznikach-Zdroju zatrudnienie ratowników to przede wszystkim problem finansowy. – Staramy się wybrnąć w ten sposób, że wyszkolimy swoje osoby z kwalifikowanym kursem pierwszej pomocy. Takie szkolenie to koszt 700 zł od osoby i minimum trzy weekendy. Obawiam się, że po prostu dojdzie dodatkowe zadanie dla osób pracujących w ośrodku. Z doświadczenia dotychczasowego wiem, że na co dzień jest to zbędne. Nie pamiętam, żeby w trakcie normalnego użytkowania Jamrozowej Polany przez osoby niebędące zawodnikami wydarzył się jakikolwiek problem zdrowotny. Na zawodach co innego, bywają krótkie omdlenia, jakieś bóle spowodowane wysiłkiem, ale na zawodach i tak zawsze jest służba medyczna. Rejestr wypadków oczywiście założymy, bo taki jest obowiązek (Prawo nakłada obowiązek prowadzenia rejestru wypadków, zawierającego określone dane i przechowywanego przez 10 lat – przypis red.), ale będzie to raczej sztuka dla sztuki.
Wspomniany akt prawny zabrania uprawiania narciarstwa na zorganizowanym terenie narciarskim w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, przewiduje karę grzywny dla osób nie stosujących się do zakazu, a podmiotom zarządzającym umożliwia usunięcie takich osób z terenu. Na stoku wystarczy nie wpuścić na wyciąg, a w ośrodku narciarstwa biegowego? – Nie ma możliwości egzekwowania tego zapisu. Nawet totalnie pijany, jak wejdzie na trasy to co z nim zrobić? Można wezwać policję jedynie, a znając ich możliwości i pośpiech to można w tym czasie wytrzeźwieć – odpowiada Janusz Rajzer.
Już widzę stróżów prawa, jak stoją z alkomatem przed schroniskiem Orle i legitymują turystów, którzy zatrzymują się tam na Miodowego Ciechana. Pewnie będzie to kolejny martwy przepis, bo stworzono go przecież z myślą o rozrywkowych bywalcach stoków narciarskich, ale ponieważ nie zaznaczono tego w ustawie, więc formalnie obowiązuje na wszystkich zorganizowanych terenach narciarskich.
Czy zapisy ustawy nie zniechęcą do tworzenia małych, lokalnych tras biegowych? Robert Mucha z Towarzystwa Narciarskiego Biegówki do przepisów podchodzi ze spokojem. – W naszej interpretacji staramy się zachować zdrowy rozsądek, wierzymy, że intencją ustawodawcy jest głównie próba poprawy sytuacji na polskich stokach. Literalna interpretacja zapisów ustawy wskazuje, że nasze trasy nie zaliczają się do zorganizowanych terenów narciarskich. Zgodnie z artykułem 2 ustawy narciarska trasa biegowa to teren wyznaczony i odpowiednio oznakowany, przeznaczony do uprawiania narciarstwa biegowego o szerokości co najmniej 3 m. Trasy TN Biegówki są trasami rekreacyjnymi z maksymalnie dwoma śladami do stylu klasycznego, założonymi lekkim sprzętem, położne zwykle na terenach nizinnych z niewielkimi różnicami wysokości – wyjaśnia Mucha i dodaje – Organizatorzy tras narciarskich TN Biegówki będą stosować się do zapisów ustawy (oznakowanie, regulaminy korzystania, określanie stopnia trudności, ratownicy podczas imprez) adekwatnych do ryzyka i skali prowadzonej działalności.
Podsumowując, ustawodawca wykazał się dobrymi intencjami, ale wrzucenie biegówek i zjazdówek do jednego worka z napisem „Narty” znowu skutkuje praktycznymi trudnościami dla organizatorów tras biegowych i powstaniem kolejnych martwych przepisów. Jak mówi Janusz Rajzer – Chyba piszący ustawę nie mieli pojęcia o narciarstwie biegowym. Wystarczyło poprosić kilka ośrodków o uwagi i przepisy byłyby może mniej kosztowne dla nas. A Dariusz Serafin przyznaje – Dostosowanie się do wymogów ustawy to dla nas ogromne przedsięwzięcie logistyczne i organizacyjne.
Dwa lata temu pisałam o przepisach dotyczących stosowania kasków przez dzieci do 15 roku życia uprawiających narciarstwo. Ustawodawca nie rozróżnił wtedy narciarstwa zjazdowego i biegowego, więc teoretycznie przepis dotyczył także naszych dzieci. I nie był przestrzegany, bo czy ktoś widział młodego biegacza w kasku? Na szczęście kolejne akty prawne zmieniły stan rzeczy, a w nowej ustawie artykuł 45 jasno mówi, że chodzi wyłącznie o stoki narciarskie. Czyli ustawodawca w tej kwestii zmienił zdanie, a w zasadzie sprecyzował swoje intencje.
Można mieć nadzieję, że podobnie będzie z innymi kłopotliwymi, czy nawet absurdalnymi zapisami, o których pisałam wyżej. Tak, żeby przepisy prawa poprawiały bezpieczeństwo, ale jednocześnie nie utrudniały w praktyce dostępu do uprawiania naszej ulubionej dyscypiliny sportu. Niepokoimy się jednak, że zanim to się stanie, organizatorzy mniejszych ośrodków w obawie o własną odpowiedzialność lub z braku możliwości finansowych po prostu zrezygnują z utrzymywania tras albo obniżą ich standard tak, aby nie podlegać zapisom ustawy. Większe ośrodki z pewnością poszukają rekompensaty dodatkowych wydatków podnosząc opłaty za parkingi lub nawet wprowadzając opłaty za korzystanie z tras.
Skrupulatne przestrzeganie zapisów nowego prawa przez podmioty zarządzające szlakami narciarskimi skłoni narciarzy biegowych do własnej jego interpretacji oraz do pokusy obchodzenia zakazów. Na przykład wchodząc na szlak w Jakuszycach po godz. 15.30 i wiedząc, że tabliczka „Trasa zamknięta” nie oznacza trwania zawodów, czy pracy na trasie, a jedynie brak oświetlenia przewidzianego w ustawie, czy dyżurujących ratowników. I pewnie niejeden turysta na biegówkach zatrzyma się na małe piwo w schronisku, mając świadomość, że nie stanowi po nim zagrożenia na narciarskiej trasie biegowej.
Trudno się wypowiadać nie znając pełnej treści ustawy, ale polegam na zdaniu wypowiadających się.
Z niepokojem myślę o małych gminach, które już oznakowały trasy biegowe i liczyłam na to, że pobiega się tam czasem.
Ratownicy, oświetlenie- to absurd na trasach biegowych w takiej ilości jak na zjazdach.
Jak to się ma do oszczędzania energii.
15 30 to zbyt wcześnie, by zamykać trasy. Praktycznie eliminuje się ludzi pracy.
Zamykanie w Jakuszycach dłuższych tras sprawi wyeliminowanie amatorów.
Wokół polanki już jest tłok- częste zawody, ostre treningi.
Myślę, że redakcja „Na Biegówkach” powinna zebrać szerokie grono ludzi znających się na biegówkach i wspólnie wypracować
propozycję zmian ustawy. W dalszym ciągu zwrócić się o poparcie. Pierwsza się podpiszę.
Ratujcie idee sprortu amatorskiego!!…ludzie którzy biegaja nie zalegają w kolejkach do lekarzy specjalistów.
Pełna treść ustawy znajduje się w załączniku pod artykułem, można przeczytać i samemu dokonać interpretacji oraz wyciągnąć wnioski. Wiemy, że Burmistrz Szklarskiej Poręby wnioskował do Ministerstwa w sprawie zmian. Liczymy, że w Sejmie szybko się opamiętają, podobnie jak kiedyś z kaskami, co jest opisane w artykule.
Dobry pomysł sonell44! Michale co Ty na to – może zrobimy społeczną akcję w tej sprawie? O szczegółach pogadamy jeszcze dziś:)
Może ktoś ma w tym interes, aby zahamować rozwój narciarstwa biegowego w Jakuszycach ?
Kilka uwag
Po pierwsze. Ustawa nie nakłada obowiązku zatrudniania ratownika GOPR w celu odbioru trasy narciarskiej. Jest to uprawnienie zarządzającego zorganizowanym terenem narciarskim, a nie jego obowiązek. Jeśli zatem po przygotowaniu narciarskiej trasy biegowej zostanie sporządzony przez operatora ratraka wraz z zarządzającym protokół – nie jest sformalizowany, bo ustawa nie określa jego elementów – stwierdzający stan narciarskiej trasy biegowej, to w mojej ocenie, jest to wystarczające dla spełnienia wymogów ustawowych. Nie ma więc konieczności przejechania trasy przez ratownika na skuterze, a co za tym idzie zniszczenia podłoża pod styl dowolny, by zatwierdzić trasę do użytkowania. Obecność ratownika przy ocenie stanu przygotowania trasy to nie działania ratownicze.
Po drugie, jeśli ktoś będzie korzystał z tras zamkniętych lub po zmroku to jest to jego indywidualna decyzja, a za takowe zarządzający nie może ponosić ujemnych konsekwencji. Uważam, że w czasie przygotowania trasy biegowej wystarczająca jest informacja w formie oznakowania „trasa zamknięta”, „trasa w przygotowaniu” by spełnić wymóg ustawowy w tym zakresie. Nie sposób bowiem zamknąć trasy w całości, także tej zjazdowej, bo nawet i na zjazdowej znajdzie się miłośnik ski-tour i wyjdzie w środku trasy zjazdowej z lasu, w czasie pracy ratraka. Co wtedy?
Dlatego też, należy robić swoje, z zachowaniem rozsądku i ram ustawowych, o ile jest to możliwe i wykonalne, a przede wszystkim upraszczać, a nie utrudniać.
Dodam tylko, że na łamach lokalnej prasy jeleniogórskiej, kilka tygodni temu ukazał się artykuł dotyczący tras w Jakuszycach i padło tam stwierdzenie, że wg ustawy trasy biegowe winny być jednokierunkowe. Nic bardziej mylnego. Przepis w swej wszak wadliwej redakcji wskazuje na jednokierunkowość tras zjazdowych. Dalej przewiduje, że trasy biegowe są dla biegaczy, a nie np. spacerowiczów. Ot taki wytyk na koniec do tych, co dołki zostawiają chodząc środkiem tras, czy też brzegiem, ale po torach. Trasy biegowe – dwukierunkowe.
Pozdrawiam