Mało kto wie, że narciarskie biegi z przeszkodami – jak Red Bull Nordix czy polski Bieg Zbójników – nie są wymysłem naszych czasów. Już w dwudziestoleciu międzywojennym autor Szatana z siódmej klasy wymyślił niezwykle widowiskowe zawody.
Kornel Makuszyński, bo o nim mowa, umyślił to sobie tak. Śmiałkowie mają do pokonania dystans 4 km. Czekają na nich różne przeszkody: rowy z wodą, płoty czy przejazd przez lodowy tunel. Najtrudniejsza jest jednak drewniana brama o wysokości 160 cm. Wszystko dzieje się na zakopiańskich Lipkach. Zwycięzca dostaje ufundowany przez Makuszyńskiego XIX-wieczny kryształowy puchar. Przy okazji prowadzona jest zbiórka na sprzęt narciarski dla miejscowych dzieci.
Nietypowe zawody pod Giewontem były rozgrywane nie tylko na nartach. Na stadionie sportowym na Równi Krupowej (dziś w zimie przygotowywane są tam trasy biegowe), odbywały się turnieje samochodowe zwane z angielskiego gymkhana. Zabawa polegała m.in. na strzelaniu z samochodu do baloników czy przejechaniu przez pomost, trzymając w jednej ręce łyżeczkę z jajkiem. Z kolei na basenach w Jaszczurówce oddawano skoki do wody na nartach, bynajmniej nie wodnych.
Te i wiele innych ciekawostek można znaleźć w książce Sport w Zakopanem w okresie dwudziestolecia międzywojennego Macieja Baraniaka „Kubów”. Publikacja – oparta na rozprawie doktorskiej autora – jest kopalnią wiedzy dotyczącą wszelkich uprawianych pod Tatrami sportów: saneczkarstwa i bobslejów, łyżwiarstwa i hokeja, jeździectwa, lekkoatletyki, pływania, tenisa, sportów motorowych, szybownictwa czy lotów stratosferycznych. Najobszerniej zaprezentowane zostało oczywiście narciarstwo. Uważny czytelnik, oprócz rzetelnej, faktograficznej wiedzy, wyłowi takie ciekawostki, jak szczegółowe opisy przebiegu taras biegów, m.in. na 50 km podczas mistrzostw świata FIS w 1929 r. Dziś większość tych terenów jest tak szczelnie zabudowana, że trudno sobie wyobrazić, by można tam było przypiąć narty. Możemy współczuć też paniom, które na tych samych mistrzostwach startowały przy 27 stopniowym mrozie. Interesująca jest reprodukcja plakatu reklamowego wytwórni nart Stanisława Zubka, który – oprócz nart skokowych, biegowych i turystycznych – produkował wiązania i smary narciarskie, ponoć światowej klasy. Jest też fotografia z 1938 r., przedstawiająca antenata współczesnych ratraków: samochód ciężarowo-gąsienicowy marki Citroën, który służył do utrzymywania trasy zjazdowej na Gubałówce.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Choć lektura jest niezwykle ciekawa, wymogi rozprawy naukowej zdeterminowały układ i sposób prezentacji treści. Brakuje nieco lekkości popularnonaukowej narracji. Mimo to książkę czyta się dobrze. Będzie ona dobrą bazą dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o sporcie pod Tatrami w barwnych latach XX-tych zeszłego stulecia. Tym zaś, którzy interesują się historią narciarstwa, pozwoli uporządkować wiedzę i wzbogacić zasób anegdotek do opowiadania podczas wycieczek na dwóch deskach.