nabiegowkach.pl > Z życia > Od zera do La Sgambeda, czyli jak to się robi po włosku

Od zera do La Sgambeda, czyli jak to się robi po włosku

Od zera do La Sgambeda, czyli jak to się robi po włosku

W pierwszych dniach grudnia 2015 pastwiska w dolinie Livigno zamieniły się w wielki plac budowy. Armatki śnieżne pracują całą noc, ciężarówki i ratraki jeżdżą cały dzień. Wszystko po to, żeby mimo braku opadów śniegu, przygotować trasę na bieg La Sgambeda, który od 1990 roku odbywa się w Lombardii.

Maraton La Sgambeda tradycyjnie od 25 lat otwiera sezon długodystansowych biegów narciarskich w Europie. Zwykle w grudniu warunki śniegowe w Livigno są bardzo dobre, ale już w 2011 roku zdarzyło się, że imprezę odwołano z powodu braku śniegu.

002

Choć najstarsi pasterze livigniońscy nie pamiętają tak ciepłej i suchej jesieni, Włosi robią wszystko, by sytuacja sprzed czterech lat się nie powtórzyła. Od kilku tygodni pola w Livigno, małym miasteczku położonym na wysokości 1800 metrów n.p.m., są naśnieżane. W listopadzie było wiele ciepłych dni i wyprodukowany śnieg znikał szybko. Jednak od kiedy temperatury w nocy spadły poniżej zera, wznowiono prace. Pod koniec listopada pętla miała około 1,5 km i z każdym dniem się wydłużała.

Bieg, niegdyś rozgrywany obiema technikami, odkąd włączono go do cyklu Ski Classics odbywa się techniką klasyczną na dystansie 35 km, z czego pierwsze 20 km stanowi wspinaczkę na przełęcz Grassi degli agnelli (2100 m n.p.m.). Niestety w tym roku trasa La Sgambedy zostanie pozbawiona tej atrakcji i będzie wiodła wyłącznie po Livigno. W dodatku grudzień rozpoczął się tutaj opadami deszczu i dodatnią temperaturą, naśnieżanie wstrzymano na jeden dzień i podjęto decyzję o ostatecznym skróceniu trasy do 24 km (4 pętle po 6 km).

003

Organizatorzy się nie poddają. Całe noce pracują maszyny produkujące śnieg. Od rana koparki ładują go do ciężarówek, te rozwożą go po trasie, gdzie ratraki ubijają, równają, frezują i wyciskają tory. Do Livigno zjechały setki biegaczy z całej Europy i codziennie odnajdują kolejne fragmenty równej pokrywy śnieżnej, znakomicie przygotowanej do biegania. Choć można się poczuć tu jak na placu budowy, obługa trasy i narciarze wcale sobie nie przeszkadzają, wszyscy robią swoje w atmosferze wzajemnego zrozumienia.

W ciągu czterech dni, w północnej części miasteczka, na zielonym pastwisku powstała dodatkowa szeroka pętla długości 1600 metrów, która łączy się z głównymi trasami przejazdami zaprojektowanymi pod ulicą. Tym samym największa pętla ma już 6 km, a jeśli dodać do tego mniejsze „kółka” i „agrafki” z podbiegami i zjazdami, naprawdę można tutaj cieszyć się biegówkami i wykonać profesjonalny trening.

004

Patrząc na liczbę pracujących przy produkcji śniegu maszyn, pojazdów oraz obsługujących ich ludzi, nietrudno domyslić się, że przygotowanie narciarskich tras ze sztucznego śniegu kosztuje w Livigno krocie. O ile naśnieżane stoki zjazdowe zarabiają na siebie, o tyle za wejście na trasy biegowe nikt nie płaci. I mimo tego, opłaca się je przygotowywać. Narciarze biegowi zostawiają przecież pieniądze w licznych restauracjach, hotelach i sklepach. I wracają co sezon mając pewność, że zastaną tu znakomite trasy, często o tej porze roku, w tej części Europy, jedyne.

Możemy pozazdrościć Włochom infrastruktury, która uniezależnia ich od kapryśnej pani zimy, środków przeznaczonych na organizację takiego ośrodka narciarskiego oraz przekonania, że warto ściągać do siebie narciarzy z wielu krajów, udostępniając im doskonale przygotowane trasy za darmo. Chciałoby się wierzyć, że doczekamy się kiedyś podobnego systemu choćby w jednym miejscu w Polsce.

005

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl