nabiegowkach.pl > Ludzie > Petter Northug: Niepokorny idol Norwegów

Petter Northug: Niepokorny idol Norwegów

Petter Northug: Niepokorny idol Norwegów

Młody, niepokorny, utalentowany – tak w trzech słowach można opisać gwiazdora norweskich biegów. Wywoływanie kontrowersji przychodzi mu niemal tak łatwo, jak zwyciężanie. W naszym cyklu czas na Pettera Northuga – wielkiego narciarza, czy nieokiełznanego celebrytę?

Ikony Narciarstwa BiegowegoArtykuł opublikowany w cyklu nabiegowkach.pl – Ikony Narciarstwa Biegowego

Jeżeli można w jakiś sposób porównać popularność Northuga z którymkolwiek polskim sportowcem, to na pewno nie byłby to byle kto. Być może za Norwegiem nie jeżdżą do dalekiej Japonii, a pod jego dom nie podjeżdżają dziesiątki pielgrzymów, jak bywało w przypadku polskich zawodników. Jego obecność w mediach i skandale, których jest prowodyrem kierują mój tok myślenia na nieco inny tor – to nie jest konkretny polski zawodnik… to ich mała mieszanka. Kogo? To pytanie rzeka, ponieważ jeśli wziąć pod lupę parę cech szczególnych, byłyby to na pewno:

a) popularność – Adam Małysz – Tak, tak. Northug od lat wspólnie z innymi biegaczami bije rekordy popularności zarówno telewizyjnej, jak i komercyjnej – w mediach jest wszędzie, a jego twarz rozpoznawana jest nawet przez seniorów. Cała Norwegia zna też aktualne, szczegółowe wyniki innych norweskich zawodników.

b) niepokorność – Artur Szpilka – Czterokrotny medalista olimpijski wie, jak zwrócić na siebie uwagę. Przeglądając jego bloga zauważyłem, iż niemalże w każdym poście w niewybredny sposób opisuje rzeczywistość, rywali lub swoich największych „wrogów” – Szwedów. Obrywało się już Karolowi Gustawowi (król Szwecji), koleżance Marit Bjoergen, czy naszej Justynie Kowalczyk.

narty biegowe sklep

Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.

c) utytułowanie – Irena Szewińska – Trochę nieaktualne, ale dlaczego prawdziwe. Northug co prawda – w przeciwieństwie do Polki – nie ma zbyt wielu krążków olimpijskich, jednakże nadrabia to tytułami ze światowych czempionatów. Ma ich aż dziewięć, co stawia go wśród największych w historii.

Marzył o skakaniu – wybiegał Puchar Świata

Ciężko jest napisać cokolwiek o sportowcu, kiedy świat – bardziej niż wynikami – interesuje się jego życiem pozasportowym. Northug jako narciarz osiągnął już wszystko. Być może nie pobił spektakularnych rekordów, na pewno nie jest „gościem z innej planety” dla reszty zawodników. Nie, jak najbardziej jest do ogrania. Świadczy o tym choćby liczba wygranych zawodów Pucharu Świata – na przestrzeni ośmiu lat kariery (debiutował 9 marca 2005 w Drammen) tylko 18. razy odsłuchał swojego hymnu. Oczywiście do tego dochodzą mistrzostwa świata, Igrzyska Olimpijskie, zwycięstwa w biegach etapowych. Dwa razy sięgnął po Kryształową Kulę, a po złotą śnieżynkę FIS – aż dziewięciokrotnie. Wielokrotny mistrz kraju, wielokrotny mistrz świata juniorów. Człowiek orkiestra.

Jeden z najpopularniejszych biegaczy w pucharowej stawce od początku związał swoje życie z nartami. Na początku wybrał te szersze i dłuższe – do skoków, które trenował jako nastolatek. Kiedy zasmakował biegania, zwykle robił to z karabinem. Dopiero po upływie czasu zrezygnował z tego balastu. Od początku Northug uważany był za jeden z największych młodych talentów, co potwierdził już w 2005 roku w fińskim Rovaniemi. W lapońskiej miejscowości, tuż obok domu św. Mikołaja, sięgnął po dwa złota najważniejszej juniorskiej imprezy globu, co powtórzył rok później ze zdwojoną siłą (4 złota) w słoweńskim Kranju.

Już wtedy chciał być gwiazdą, czemu nie zaprzecza w jednym z wywiadów dla portalu FasterSkier.com. Mówi w nim, że od najmłodszych lat motywował sie tylko tym, aby być w centrum uwagi. Wyniki, które osiągał mu to zapewniały. Od czasów juniorskich jego kariera potoczyła się bardzo szybko – już w następnym sezonie (2005/2006) stanął pierwszy raz na podium. Było to pod koniec sezonu w szwedzkim Falun, gdzie jako pierwszy minął linię mety biegu łączonego.

Rok później Petter pierwszy raz wystartował w Tour de Ski.Northug przyzwyczaił się do obecności na podium Tam o 17 sekund przegrał podium, lecz niepowodzenie powetował sobie podczas Mistrzostw Świata w Sapporo, gdzie jako członek sztafety sięgnął po najwyższy laur. Na mistrzostwach świata w Libercu w 2009 roku zdobył już trzy złote medale: w biegu na 50 km techniką dowolną, biegu łączonym na 30 km, a wraz z Eldarem Rønningiem, Odd-Bjørnem Hjelmesetem i Tore Ruudem Hofstadem wygrał także w sztafecie.

Kolejny rok był dla Northuga jeszcze lepszy – po raz pierwszy odebrał Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej. Co ciekawe, w sezonie 2009/2010 wziął udział tylko w 20 z 30 zaplanowanych startów. Sezon olimpijski, o którym mowa, Norweg przypieczętował aż czterema medalami w Vancouver. Dwa złota (w tym jedno na królewskiej 50-tce), srebro i brąz były w tym czasie wisienką na torcie. Rok po świetnym sezonie, zawodnik zdobył aż pięć medali w rozgrywanych w ojczyźnie mistrzostwach świata. Wraz z Bjoergen uznani zostali najlepszymi zawodnikami całego wydarzenia.

Okres między Oslo 2011, a Fiemme 2013 nie był dla Pettera najlepszy, co pokazać może wynik z krajowego podwórka. Mimo kilku zwycięstw i miejsc na podium – jak sam przyznał – meczył się i obrażał na narty. Po Tour de Ski, na mistrzostwach Norwegii, w biegu na 15km łyżwą zajął aż 40 (!) lokatę. Doświadczenie wzięło górę i „geniusz nart”, jak nazwał go norweski dziennik VG, przeanalizował wszystkie błędy. To zaprocentowało – na zakończonych niedawno mistrzostwach, Northug ponownie poprowadził sztafetę do triumfu nad znienawidzonymi Szwedami dokładając do tego dwa indywidualne krążki. Sezon ponownie zakończył na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej, co stawia go na pewno w gronie największych faworytów w przyszłorocznych Igrzyskach w Soczi.

Szwed Northugowi wilkiem

To na świecie dość typowe – sąsiedzkie złośliwości, żarty i stereotypy. Amerykanin nie lubi Meksykanina, Kanadyjczyk Amerykanina, Czech nie przepada za Polakiem, a Polak za Niemcem lub Rosjaninem. Czy Norweg nie lubi Szweda? Raczej nie, chociaż jest w Kraju Wikingów taki mieszkaniec, po którego zachowaniu można to bez problemu uznać za prawdę. To Northug.

Najgorszy kraj? Szwecja! Największy rywal? Szwed! Mowa o Marcusie Hellnerze – zawodniku, który prywatnie przyjaźni się z Northugiem. Grają razem w pokera, jeżdżą na rowerze – czemu na trasie tak skaczą sobie do gardeł? Obaj zapytani o to w wywiadzie telewizyjnym przyznali, że bardzo ich to nakręca i mobilizuje.

– Bo to nie jest tak, że ja nie lubię Szwedów – po prostu zwykłem mówić, co myślę – z przekąsem mówił niegdyś Petter. To raczej tylko uprzejmość – zachowanie zawodnika każe myśleć coś innego. Jedna z najbardziej spektakularnych „akcji” miała miejsce w mekce narciarstwa klasycznego – Holmenkollen. Na finiszu sztafety Northug uciekł Hellnerowi na tyle, aby lekceważąco minąć linię mety… bokiem. Zatrzymał się przed nią i w ostatnim momencie przeskoczył. Potem w euforii wykrzykiwał do kamery: „Karolu Gustawie, popatrz, jak się wygrywa!”

Sztafety są dla Pettera znakomitą okazją do zagrania na nosie rywalom – w Sjusjoen biegł bez kijków strzepując z ramion kurz, w Val di Fiemme założył je za plecy, a w szwedzkim Gaellivare wymachiwał żółto-niebieską flagą. Oczywiście ironicznie. Stojąc na podium obok zwycięskiego Marcusa Hellnera rzucił do niego niewinnie: „Nie wiedziałem, że macie swój hymn„.

Po wspomnianej aferze w biegu sztafetowym w Oslo, jedna ze szwedzkich gazet opublikowała na okładce świnię ze złotym medalem na szyi. Co ciekawe, świnią nazwał go wcześniej komentator szwedzkiej telewizji, a sam Petter pytany o to na konferencji prasowej nie myślał długo i wypalił: „Jego żona tak o mnie nie mówi” – podawał jeden z internetowych portali.

Król Szwecji – mimo wielokrotnych prowokacji ze strony Val di Fiemmebiegacza – zawsze zachowuje spokój i klasę. Jak jedną z sytuacji opisuje „Przegląd Sportowy”, obecny na trybunach w Davos Karol XVI pytany o formę Norwega powiedział, że ten „wyglądał na zmęczonego”. Northug szybko odpowiedział, że „to szwedzki król sprawia wrażenie bardziej zmęczonego niż ja”. Na drugi dzień Norweg poprawił swoją dyspozycję i odebrał od Gustawa gratulacje.

„La Gazzeta dello Sport”: Norweski Balotelli

Postać to niezwykła, na pewno fascynująca, ale budzi także negatywne emocje. Northug to po prostu skandalista. Ciekawego porównania użył we włoskiej prasie dziennikarz sportowy Stefano Arcobelli, nazywając go „norweskim Balotellim”. Redaktor porównał zdobywcę Pucharu Świata do niepokornego piłkarza AC Milan, który – mimo ogromnego talentu – wciąż zdaje się nie schodzić z okładek plotkarskich wydawnictw.

Jest niegrzecznym chłopcem. Czasem zachowuje się jak małe dziecko, ale dzięki niemu biegi są bardziej atrakcyjne. Northug jest kim jest i nie powinien się zmieniać – argumentuje autor w swoim tekście. Czy na pewno nie powinien? Jego – nazwijmy to ładnie – „nietuzinkowe” zachowanie skupia na urodzonym w Mosvik biegaczu uwagę mediów i zainteresowanie publiczności, ale raczej nie przysparza mu nowych znajomości. – Jest dość arogancki – uciął w jednym z telewizyjnych wywiadów Szwed Johan Olsson, który nie jest wcale wyjątkiem w wygłaszaniu tego typu opinii.

Jeśli jednak zagłębić się w sprawie od drugiej strony, należy zadać sobie ważne pytanie: Czy Northug jest taki na co dzień, czy to tylko gra pod publiczkę? Z jednej strony każdy człowiek twierdzi, iż „zawsze jest taki sam”, ale w tym wypadku pewnym osobom i niektórym kręgom niewątpliwie zależy na tym, aby było o Petterze jak najgłośniej. Po pierwsze: działacze sportowi, były dyrektor Pucharu Świata Petter podczas konferencji prasowejJoerg Capol i reszta FIS-u zacierała ręce, że to właśnie osoba związana z nartami jest popularna. To napędza oglądalność, a więc i reklamodawców, sponsorów… No właśnie – po drugie: sponsorzy i reklamodawcy. Czy jeśli inwestowaliby np. w nieciekawego bułgarskiego pingpongistę, to ich działalności miałyby wystarczającą reklamę? Northug będąc na okładkach, w telewizji lub na zdjęciach zawsze nosi na sobie emblematy lub loga poszczególnych firm – biznesmeni zacierają ręce podpowiadając tylko kolejne strategie marketingowe.

Nic nie bierze się przypadkiem – można powiedzieć, że trafił swój na swego. Odpowiedni ludzie wydobyli odpowiednie cechy z odpowiedniego człowieka, podsuwając mu odpowiednie pomysły. Gdyby zawodnik nie miał z tego żadnych korzyści, a ludzie nie śledziliby każdego jego ruchu – nigdy nie zapędzałby się tak daleko. Ta maska chama to prawdopodobnie tylko prosty mechanizm – woda na młyn.

Nie taki diabeł straszny

Można się na Northuga gniewać. Można też go nienawidzić, co – jak przypuszczam – jest naturalne dla większości obywateli spod znaku Trzech Koron. Można go kochać i wielbić, jak czynią to Norwegowie. Kim tak właściwie jest Petter Northug? Jest utalentowanym biegaczem, to powie każdy niezależnie od paszportu. Ale czy rzeczywiście jest złośliwym gnojkiem z niewyparzonym językiem? Tutaj tak daleko bym nie brnął. Być może jest, być może tylko takiego udaje – dla ludzi, którzy napędzają narciarstwo biegowe jest czymś jeszcze innym. Petter Northug jest po prostu genialnym produktem reklamowym.

Już za tydzień przedstawimy człowieka, który wygrał wszystko: pod lupą znajdzie się legendarny Bjørn Dæhlie

Michał Chmielewski

Michał Chmielewski

Dziennikarz sportowy specjalizujący się w narciarstwie klasycznym. Niestety nie udało mu się być najlepszym na polu sportowym - wiele lat spędzonych przy skoku o tyczce nie przyniosło upragnionego medalu Mistrzostw Polski. Wieloletni narciarz i zjazdowiec nawrócony na biegówki. Współtwórca cyklu "Polska biega na biegówkach" w Gazecie Wyborczej. Ze spikerskim i radiowym doświadczeniem stara się nieść najlepsze informacje i opinie.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl