Często zastanawiamy się w zimie, jak tu jest bez śniegu. Czy podbieg, na którym brakuje tchu i biegówki przestają trzymać, nie jest w lecie tylko niewielkim pagórkiem. Albo czy zjazd leśną przecinką na backcountry, przed którym Łucja pięć razy się przeżegna, bez śniegu nie okaże się zupełnie nieemocjonującą ścieżką. Zrobiliśmy zatem letnią fotodokumentację kilku tras biegowych i zjazdowych. Chcieliśmy też przekonać się, jak różne rodzaje tras ingerują w krajobraz.
Najtrudniej było z trasami biegowymi, bo… ciężko było je nieraz wypatrzeć. A to pasły się na nich owce, a to suszyło na ostrewkach siano, a to na strzelnicy biathlonowej hasały konie. Zdecydowanie łatwiej było z trasami zjazdowymi – podpory wyciągów i ramy krzesełek szybko rzucają się w oczy. Musimy przyznać, że bardziej podobają się nam nartostrady, które w lecie są wielką falującą łąką niż nartostrady równe jak stół, ogołocone z wszelkiej roślinności, ściśle oplecione urządzeniami do sztucznego śnieżenia. Rozumiemy narciarzy zjazdowych, którzy zachwycają się całą infrastrukturą umożliwiającą dośnieżanie. Ale trzeba pamiętać, że te wszystkie podpory, siatki i zbiorniki retencyjne zostają, gdy śnieg znika i już nie jest tak bajkowo, jak w zimie. Nie przeszkadza to aż tak bardzo w niższych górach, ale Tatry – naszym zdaniem – są na to zbyt piękne.
Zresztą sami zobaczcie naszą zdjęciową relację na Flickrze.