Budowa nowego kompleksu w Jakuszycach stanęła pod znakiem zapytania. – Nie ma szans z ukończeniem prac do 2016 roku – ubolewa burmistrz Szklarskiej Poręby Grzegorz Sokoliński. Postanowiliśmy dowiedzieć się, czy w Górach Izerskich w ogóle coś wybudują?
Za dwa lata miał być gotowy. Duży, piękny, przestronny, funkcjonalny, a co najważniejsze – opłacalny. Jak informowaliśmy kilka miesięcy temu, w Jakuszycach zaplanowano, że w miejsce obecnej infrastruktury, która w całości zostanie wyburzona, powstanie stadion narciarski i dwa duże budynki. Jeden o powierzchni 4800 m2, w którym przewidziano salki konferencyjne, pomieszczenia dla komentatorów i pokoje hotelowe (…). Drugi natomiast ma pomieścić szatnie i kilkadziesiąt kabin do smarowania nart.
Od początku projekt wywoływał kontrowersje. Głos podnieśli turyści, którzy bali się nowego „molocha”, a także członkowie Stowarzyszenia „Bieg Piastów”. Ci Polany zmieniać nie chcieli, co w „środowisku” nie było żadną tajemnicą. Nawet, gdy wciąż aprobowali kolejne etapy prac przygotowawczych, w nieoficjalnych rozmowach ich zdanie na temat rewolucji było bardzo wyraźne. Inne wizje burmistrza, i inne zarządu stowarzyszenia nasiliły konflikt, który zatrzymał wszelkie prace. Dziś wiadomo, że ośrodek na pewno duży nie będzie, wątpliwe są też kwestie opłacalności, a pierwszy termin oddania do użytku stał się nierealny do osiągnięcia.
– Stowarzyszenie „Bieg Piastów” miało ogromne zastrzeżenia do pomysłu przedstawionego przez miasto. Mieliśmy już wszystko umówione, a na każdym kroku napotykamy na problemy. Zarzuca się nam, że chcemy tam stawiać siedmiopiętrowy hotel. Kto w ogóle o czymś takim mówił, skoro wizualizacje, które krążą w internecie powstały tylko na potrzeby Międzynarodowej Federacji Biathlonowej (IBU). Nie ukrywam, że dobrze byłoby stworzyć na Polanie kompleksowy ośrodek, bo to zapewni pieniądze na jego utrzymanie. Inne wątpliwości pojawiły się przy kwestii dzielenia działki na mniejsze. Chodzą głosy, że ponoć miasto zamierza po cichu zająć tereny Stowarzyszenia. To nonsens – wyjaśnia problem burmistrz Szklarskiej Poręby Grzegorz Sokoliński, który jest wielkim entuzjastą rozwoju ośrodka w Izerach. Polityk martwi się jednak, że idąc drogą kłótni i nieporozumień inwestycja zupełnie nie dojdzie do skutku.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
– To jest klasyczne polskie piekiełko. Dlaczego nie można wyjść z kotła? Bo jak się próbuje, inni – zamiast wspierać – wciągają z powrotem na dół. Bo to nie jest poważne, jeśli gotowe dokumenty są kwestionowane i odsyłane z powrotem do ponownej analizy. Któregoś razu zgłosili się do nas Przewodnicy Sudeccy. Też im coś nie pasowało. To jeśli pójdziemy tym tropem, możemy w ogóle nic nie budować. Zawsze będzie źle – tłumaczy Sokoliński, który już teraz jest pewny, że budowa na sto procent nie ruszy w tym roku. Jest realistą. Po problemach, które należało rozwiązać, jasne stało się, że harmonogram prac jest już nieosiągalny do zrealizowania. Nawet gdy wszystkie dokumenty zostaną skompletowane, należy pamiętać, że sezon budowlany trwa w Izerach nie 9 miesięcy, ale niecałe pół roku. Jeśli jakimś cudem koparki pojawią się tam przed PŚ w 2016 roku, wyjadą dopiero po dwóch-trzech latach.
Spotkanie władz miasta z członkami Stowarzyszenia „Bieg Piastów” odbyło się miesiąc temu. Wypracowano porozumienie, które częściowo zadowala obie strony. Sokoliński stwierdza, że jeśli rzeczywiście ze strony „Piastów” nie będzie kolejnych wątpliwości, zrodzi się jakakolwiek możliwość ruszenia z projektem. – Bo to nie jest takie proste, by wszystko zaplanować, a później zwyczajnie zarzucić. Sama dokumentacja budowlana to koszt rzędu kilkuset tysięcy złotych. Nie mogę tak po prostu przepuścić tych środków. Nie stać nas na taką rozrzutność. Koszt budowy całego ośrodka szacuje się na około 50 mln złotych. W tej sumie zawarte są wszystkie wydatki, łącznie z wylaniem tras nartorolkowych i całą dokumentacją przygotowawczą. Do podobnego projektu przymierza się Kościelisko i wiem, że i tam mówi się właśnie o takiej kwocie – wyliczył burmistrz.
Wielkimi krokami zbliża się kongres FIS, który jest terminem nadsyłania projektów takich, jak Nordic Festiwal. Czesi mają wsparcie ze strony ekipy organizującej oraz polityków i sponsorów. Teraz czekają na ruch Polski. Sokoliński musi potwierdzić zabezpieczenia finansowe ze strony Ministerstwa Sportu i Turystyki. Jak słusznie stwierdza, nie jest samobójcą, by ciężar finansowy wziąć wyłącznie na barki kasy sześciotysięcznego miasta.
Bardzo ciekawe podejście do sprawy prezentuje zaangażowany w sprawę rozbudowy dolnośląski Urząd Marszałkowski. Dyrektor Wydziału Sportu i Rekreacji Marcin Przychodny wie, że Jakuszyce to potężny potencjał, choć jeszcze sporo jest w nim do uwydatnienia. – Ten ośrodek służyć ma właśnie temu, by maksymalnie wykorzystać szansę, jaką mamy – tłumaczy cel inwestycji Przychodny, jednak jemu samemu ciężko jest jednoznacznie opowiedzieć się za jednym z rozwiązań.
– To, że strony mają inne punkty widzenia, nie jest złe w perspektywie końcowego efektu. Burmistrz – jako reprezentant miasta – chce zabezpieczyć to miejsce finansowo i być spokojnym o pieniądze. Bieg Piastów dba z kolei o klimat miejsca oraz interesy tysięcy biegaczy. Jakie one są i jak to się bilansuje, to już sprawa między Szklarską Poręba a Stowarzyszeniem. Wierzę jednak, że urodzony w bólach projekt będzie cieszył podwójnie – uspokaja dyrektor.
Marcin Przychodny nie jest zadowolony z opóźnienia prac, ale nie ukrywa też, że wątpił w ich ukończenie jeszcze przed planowanym na 2016 rok Nordic Festiwalem. Przy opracowywaniu pierwszej koncepcji ośrodka myślano oczywiście o tym wydarzeniu, ale szybko okazało się, że taki rozwój sytuacji jest mało prawdopodobny. – Cieszy mnie fakt, że burmistrzowi zależy na szybkim postępie prac. Z drugiej strony jednak wiemy, że jeśli koparki wjadą na Polanę rok przed imprezą, nie ma najmniejszych szans na ukończenie projektu w niecały sezon. Będę zadowolony, jeśli przed Nordic Festiwalem będziemy mieli pewność, że projekt będzie sfinansowany i zrealizowany – stwierdza pracownik Urzędu Marszałkowskiego.
Sytuację uspokaja Prezes Stowarzyszenia „Bieg Piastów” Julian Gozdowski, który głównego powodu patu upatruje teraz nie w braku porozumienia, lecz w braku pieniędzy. – My byśmy bardzo chcieli już ten ośrodek robić, ale nie możemy. Miasto ma zagwarantowane środki i z Ministerstwa, i Urzędu Marszałkowskiego, więc prędzej czy później temat ruszy z miejsca. Szkoda tylko, że nie na Nordic Festiwal. Ale lepiej, aby w ogóle powstał.
Oczywiście, że nikt w Stowarzyszeniu nie cieszył się na myśl o wielkich budowlach. Polana by nam znikła. Szczęśliwie doszliśmy już do porozumienia z miastem. Nowy projekt jest bardzo zadowalający – przyznaje pierwszy Komandor Biegu Piastów.
Jak doskonale widać na przykładzie sporu między miastem a Biegiem Piastów, polska rzeczywistość bywa brutalna i niezrozumiała. Zamiast cieszyć się na każdą szansę rozwoju, każdy niuans analizuje się i ogląda ze wszystkich stron. Być może rację ma Przychodny, mówiąc, że zadowalający dwie strony ośrodek będzie cieszył podwójnie. Być może. Martwi jednak, że nawet w perspektywie wielkich rzeczy (jakimi niewątpliwie są Puchary Świata) zamiast porozumienia powstają komplikacje. Oby te dotyczące ostatecznego wyglądu Nowej Polany Jakuszyckiej były już za nami. To jedyny warunek rozpoczęcia prac, które ukończone zostaną najwcześniej w 2018 roku. Nawet, jeśli brzmi to kontrowersyjnie z punktu widzenia drugiej strony konfliktu, rozsądny przepis na końcowy sukces ma Julian Gozdowski: – Co trzeba zrobić, żeby ten ośrodek zrobić? Robić!