Vexa Rossignol Swenor Marwe Ski Way SPINE SkiGo

Polski Puchar Świata wisi na włosku! Poważne problemy organizatorów

opublikowano: 15 października 2013 autor: Michał Chmielewski

Takie widoki mogą się już w Polsce nie powtórzyć

Takie widoki mogą się już w Polsce nie powtórzyć mat. redakcji
Do planowanych na połowę stycznia jakuszyckich wyścigów Pucharu Świata zostały zaledwie trzy miesiące, a wiele ważnych kwestii wciąż jest w powijakach. Czy Polsce grozi międzynarodowa kompromitacja?

Choć na trasach biegowych w Szklarskiej Porębie niebawem na pewno pojawi się śnieg, obecność najlepszych narciarzy świata staje się coraz bardziej wątpliwa. Nie ma tu oczywiście mowy o kwestii norweskiej, która najprawdopodobniej będzie tylko wierzchołkiem listy nieobecności. Kiedy na pół roku przed imprezą rozmawialiśmy z Jackiem Jaśkowiakiem (aktualnie zastępca przewodniczącego komitetu organizacyjnego) na temat postępów prac, wszystko wydawało się być pod kontrolą.

Co zatem spowodowało, że niespełna sto dni później nasze konkursy zawisły nad przepaścią? - Głównym problemem jest aspekt produkcji transmisji. Telewizja Polska swoje siły skupiać będzie na skoczniach w Wiśle i Zakopanem. Nie jest tajemnicą trudna sytuacja finansowa TVP i trudność zabezpieczenia produkcji telewizyjnej z Zakopanego, Wisły i Szklarskiej Poręby – tłumaczy Jaśkowiak dodając, że z podobnymi problemami Komitet Organizacyjny borykał się już dwa lata temu. Wtedy jednak, na dwa miesiące przed imprezą, PZN z TVP wypracowały porozumienie, a determinacją i zaangażowaniem wykazał się Urząd Miasta, który ostatecznie wydał znacznie więcej, niż początkowo zaplanował. Choć i tym razem priorytetem jest honor całego kraju, burmistrz Szklarskiej Poręby Grzegorz Sokoliński zagrać va banque już nie może.

Transmisja blokuje wszystko

Jedyny wysokiej klasy wóz transmisyjny będzie w tym czasie pod Wielką Krokwią. Telewizja Polska, z której usług korzystano już w 2012 roku, nie ma w swojej flocie jego „bliźniaka", stąd zachodzi konieczność wypożyczenia takiej jednostki z zewnątrz. Wobec zbliżających się Igrzysk w Soczi cena transakcji może być bardzo wysoka. W poniedziałek 14 października odbyło się w Warszawie spotkanie z udziałem m.in. władz TVP, podczas którego starano się wypracować zadowalający kompromis. Choć do finansowego porozumienia jest ponoć coraz bliżej, fizycznie w dalszym ciągu trwa pat.

Fakt braku umowy o realizację jest wiążący również w dalszych elementach postępowania organizacyjnego. Nakłonienie wszystkich zainteresowanych do „dołożenia" do puli dodatkowych funduszy może ciągnąć się jeszcze bardzo długo. A czasu jest w Szklarskiej Porębie coraz mniej – wciąż nie wiadomo, kto będzie odpowiedzialny za przygotowanie tymczasowej infrastruktury, nie działa oficjalna strona internetowa, a bilety wstępu zapewne nie zostały nawet wydrukowane. Z resztą nie wiadomo nawet, ile ich sprzedać. Cała ta machina medialna jest o tyle ważna do uzgodnienia, że bez jej funkcjonowania komitet nie może ani rozpocząć sprzedaży wejściówek, ani nawet pozyskiwać sponsorów. Dwa lata temu proces rekrutacji wolontariuszy trwał już wiele miesięcy przed zawodami. Czy w momencie jego uruchomienia w połowie listopada, do biura napłynie wystarczająca ilość kandydatur?

Daleko idące konsekwencje

- Jako członek komitetu organizacyjnego czuję wstyd na myśl o ewentualnej porażce przedsięwzięcia. Zarówno nam, jak i kibicom czy zawodnikom, niezwykle zależy na doprowadzeniu sprawy do końca – przyznaje Jaśkowiak wskazując na daleko idące skutki porażki. Jego zdaniem decyzja o odwołaniu wyścigów zrujnuje naszą, i tak słabą, pozycję w strukturach FIS i tym samym ostatecznie pogrzebie szanse na ugoszczenie nad Wisłą Mistrzostw Świata czy krakowsko-zakopiańskich Igrzysk Olimpijskich. Szklarska Poręba będzie też raczej mogła zapomnieć o hucznie zapowiadanym Nordic Festivalu. Oprócz konsekwencji czysto sportowych, izerska klapa odbije się zapewne szerokim echem na politycznej arenie regionu. Z uwagi na duże zaangażowanie w imprezę Urzędu Marszałkowskiego, szefem komitetu mianowano jednego z wicemarszałków, Jerzego Łużniaka. Opozycja sejmiku województwa na pewno szybko wskazałaby winowajców.

Wzorce są za granicą

Schemat budowy tak dużej imprezy, jaką jest Puchar Świata, jest na zachodzie dość podobny. Organizacja całego przedsięwzięcia zamyka się w kosztach oscylujących wokół 800 tys. euro. Znaczna część przychodów pochodzi ze sprzedaży praw do transmisji, udostępnienia powierzchni reklamowych czy wpływów z FISMAG. Środki pozyskiwane są również ze sprzedaży biletów. Po pierwsze, w przypadku Szklarskiej Poręby po prostu nie ma czego sprzedawać. To nie napędza dalszej machiny działań i koniec końców nie ma pieniędzy na przygotowanie czegokolwiek. Po drugie, wszelkie prawa w tych kwestiach przysługują PZN, który tylko część z nich przekazuje w ręce organizatorów.

Zwyczajem jest, że krajowe telewizje publiczne (w zamian za prawo do transmisji) ponoszą koszty produkcji. Niestety, wydatki na realizację produkcji są wyższe, niż wartość licencji na sprzedaż sygnału w Polsce. Sytuacja finansowa mediów niemieckich czy norweskich jest lepsza, niż Telewizji Polskiej, której zwyczajnie nie stać na poprowadzenie takiej, bądź co bądź, charytatywnej misji. W tle przewijają się wprawdzie korzyści takie, jak promocja kraju, działania dla wspólnego dobra czy budowanie renomy konkretnego nadawcy. Wszystko brzmi pięknie, ale do pokrycia kosztów jakoś chętnych nie ma.

W Polsce, jak nie pierwszy raz się okazało, swój ze swoim się nie dogada. Choć nikt nie wątpi w chęci organizatorów, ciężko przekuć je w czyny, gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze. Oczywiście najlepiej byłoby, żeby wszystko było za darmo, albo przynajmniej za pół ceny. Tak niestety nie jest i w interesie całego kraju leży, aby jak najszybciej uporano się z problemami. Nawet nie dla honoru, promocji czy dobrej opinii w FIS. Dla całego polskiego narciarstwa biegowego.

zaktualizowano niedziela, 27 października 2013 17:10
Oceń artykuł
(4 głosów)
Michał Chmielewski

Michał Chmielewski

Dziennikarz sportowy specjalizujący się w narciarstwie klasycznym. Niestety nie udało mu się być najlepszym na polu sportowym - wiele lat spędzonych przy skoku o tyczce nie przyniosło upragnionego medalu Mistrzostw Polski. Wieloletni narciarz i zjazdowiec nawrócony na biegówki. Współtwórca cyklu "Polska biega na biegówkach" w Gazecie Wyborczej. Ze spikerskim i radiowym doświadczeniem stara się nieść najlepsze informacje i opinie.

Komentarze (0)
↑ pomniejsz okienko | ↓ powiększ okienko

busy

Społeczność na biegówkach

  • artykuły użytkowników

lubią nas