W Chinach, w których mieszka 1,4 miliarda mieszkańców, obecnie jest 10 milionów narciarzy. W ciągu czterech lat ta liczba ma się zwiększyć nawet trzydziestokrotnie. Celem mają być medale na IO w Pekinie w 2022 roku, ale przede wszystkim poprawa zdrowia obywateli.
Chiński Pekin będzie gospodarzem zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Władze tego kraju zdecydowały, że czas nauczyć się jeździć na nartach, zjazdowych i biegowych. W Państwie Środka, w którym sporty zimowe były do tej pory niemal niezauważalne, w tej chwili narciarstwo przeżywa wręcz eksplozję rozwoju.
Rzesze Chińczyków udają się do Norwegii, aby nauczyć się biegać na nartach. Klub Kjelsås w Oslo jest jednym z miejsc, w których trenują przyszli chińscy narciarze. Od wiosny 2018 roku gwiazda norweskich biegów Ragnar Bragvin Andresen został zaangażowany w Pekinie do szkolenia adeptów biegów narciarskich i nartorolek. Jego zadaniem jest m.in. wyszkolenie instruktorów. Pierwsza trzydziestka certyfikowanych nauczycieli ukończyła kurs w ostatnich dniach maja 2018 roku. Oni, jak też kolejni, będą nauczać swoich rodaków jazdy na nartach i nartorolkach.
Chiński program rozwoju narciarstwa ma na celu nie tylko sukcesy rodzimych sportowców na zbliżających się igrzyskach. W tle jest przede wszystkim dążenie do poprawy zdrowia Chińczyków. Sport jest promowany na równi ze zdrowym odżywianiem i zdrowym trybem życia. Szkolenie to nie wszystko. W kilku wielkich metropoliach powstają trasy biegowe i tory nartorolkowe.
Pomimo, że w Chinach jest już 10 milionów narciarzy, a jak wiemy wkrótce ta liczba może znacząco wzrosnąć, azjatyckiego rynku jakby nie dostrzega FIS. Oprócz chińskiego Vasaloppet, który od niedawna został włączony do międzynarodowej ligi narciarskich maratonów Worldloppet nie słychać o planach organizacji etapów Pucharu Świata w najliczniejszym państwie tego globu, sprintów miejskich, czy choćby kongresu FIS, na którym lokalni delegaci mogliby zostać wciągnięci w wir rywalizacji i organizacji.
Komentatorów i znawców dyscypliny zastanawia krótkowzroczność Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Ich zdaniem drogą do rozwoju biegów narciarskich nie powinny być kolejne zakazy i ograniczenia, jak choćby limity długości kijów, czy likwidacja niektórych konkurencji. Ich zdaniem FIS powinno otworzyć się na nowe rynki. Gdy Chiny, Rosja, USA, czy Kanada dołączą na dobre do światowej rywalizacji, karuzela nabierze rozpędu, a biegi mogą stać się znów ciekawą dyscypliną, którą obserwować będzie nie tylko Skandynawia i garstka zapaleńców w Europie, ale cały świat. Inaczej, biegi narciarskie jako dyscyplina mało ciekawa, bez gwiazd i rywalizacji międzynarodowej, mogą w dłuższej perspektywie zostać nawet wycofane z Igrzysk Olimpijskich.