Mogę prosić autograf? – do młodej zawodniczki podchodzi dziewczynka. Justyna Pradziad jest nieco zdziwiona. Przecież nie wygrałam, nie jestem znana. Podpisuje się jednak w zeszycie, w którym widnieje już sporo autografów. W tym ten najważniejszy: Justyny Kowalczyk. Jeszcze dobrze nie przekroczyła linii mety na zawodach nartorolowych w Murzasichlu, a już cała rzesza dzieci kolonijnych, jak chmura kolorowych motyli popędziła za nią. W naszym fotoreportażu pokazujemy cienie sławy. A jeśli nie cienie, to na pewno obowiązki. Bo nie ważne jest zmęczenie czy nastrój, gdy każde dziecko wyciąga rączkę z zeszytem, a dorośli proszą o zdjęcia. Podchodzi do mnie kilkuletni chłopczyk. Proszę pani, są tu jeszcze jacyś zawodnicy. Pokazuję mu dwie juniorki i pytam, czy ma już autograf Justyny Kowalczyk? Mam dwa – chwali się kilkulatek – i zaraz idę po trzeci.
Zapraszamy do obejrzenia naszego fotoreportażu na Flickrze.