nabiegowkach.pl > Ludzie > Łukasz Bronowicki: osiągnąłem obecny poziom po roku profesjonalnych treningów

Łukasz Bronowicki: osiągnąłem obecny poziom po roku profesjonalnych treningów

Łukasz Bronowicki: osiągnąłem obecny poziom po roku profesjonalnych treningów

Wywiad z amatorem, który zaledwie po roku od podjęcia przemyślanych i prowadzonych zgodnie z wiedzą trenerską treningów, stał się czołowym zawodnikiem amatorskich biegów narciarskich w Polsce. W wywiadzie opowiada o swojej przygodzie z nartami w młodości, treningach, sprzęcie i sportowych planach na przyszłość.

Michał Rolski: Jesteś w tym sezonie jednym z najmocniejszych, jeśli nie najmocniejszym amatorem, choć byłym zawodnikiem. Dużo musiałeś pracować na ten sukces?

Łukasz Bronowicki: Zawsze byłem amatorem, nawet w młodości nie trenowałem jak zawodnik. Moja przygoda sportowa w okresie szkolnym ograniczała się do weekendowego biegania w Jakuszycach i grania w koszykówkę na WF-ie. Jeśli wygrywałem z innymi, to dzięki moim warunkom fizycznym, a nie treningowi.

Ale byłeś Mistrzem Polski Juniorów, ta przeszłość ma jakiś wpływ na Twoje obecne wyniki?

narty biegowe sklep

Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.

rozciaganie-przed-BPMoże tamte wyniki to sprawa nieoszlifowanego talentu, ale nie przygotowywałem się do tego w żadnym klubie. Z racji dobrych warunków fizycznych wygrywałem z rówieśnikami nawet o minutę, jak i nie więcej. Wówczas władze szkoły sportowej w Jeleniej Górze zaproponowały mi reprezentowanie klubu MKS Karkonosze, z czasem przeniosłem się do Śnieżki Karpacz. Dwa razy w lecie byłem na obozie sportowym. Tak naprawdę wszystkie te treningi były bardziej amatorskie.

W czasie wolnym od nauki, trenowałem z grupą trenera Jana Framińskiego. Jego wielkie serce do narciarstwa biegowego oraz pełne poświecenie dawały pozytywne efekty i mimo, że nie trenowałem regularnie, mogłem z powodzeniem startować w różnych zawodach w Polsce, w tym na mistrzostwach.

Po szkole biegałeś nadal na nartach?

Nie. Niestety miałem dłuższą przerwę, która trwała ponad osiem lat. Jako świeżo upieczony magister wyjechałem do Londynu. Miał to być wyjazd jedynie na czas wakacji, jak się później okazało zostałem na dłużej. Zacząłem więcej pracować, pojawiły się nowe możliwości, dzięki czemu otworzyłem własną działalność, która prężnie się rozwijała. Wtedy żal mi było zostawić to wszystko i wyjechać. Jednak, aby nie zatracić się jedynie w pracy, obiecałem sobie, że po Igrzyskach w Londynie wracam do Polski. Tak też uczyniłem i jestem bardzo zadowolony z podjętej decyzji.

A dlaczego powróciłeś do naciarstwa, a nie zacząłeś biegać czy jeździć na rowerze?

Rodzice zarazili mnie narciarstwem. Zaczęło się od tego, że tato ciągnął mnie na nartach za sobą na sznurku. I tak powolutku te wyjazdy do Jakuszyc stały się dla nas niedzielną tradycją. Później przyszły te sukcesy w podstawówce i jeszcze większa motywacja do biegania. Tego się nie zapomina! W tym przypadku sprawdza się przysłowie, iż „stara miłość nie rdzewieje”.

Rower jak i bieganie, są fajną alternatywą na spędzenie czasu ze znajomymi bądź też jako trening. Jednak nie ukrywam, że narty to coś co kocham.

Analizowałem Twoje wyniki w SNS i Biegu Piastów. Jeszcze dwa lata temu mieściłeś się w okolicy 15-20 miejsca w SNS. W ubiegłym roku byłeś już w szóstce m.in. za Tomkiem Bieńkiem, czy Władkiem Olszowskim. Od tego czasu zrobiłeś bardzo duży skok. Co głównie się przyczyniło do sukcesu?

podium-kategoria-SNSNa jesieni 2013 roku zdałem sobie sprawę, że prowadząc samodzielnie treningi nie robię postępów. Wracając z pracy brałem nartorolki i biegałem pod górę na odcinku 5 km przez 1,5 h codziennie. Nie widziałem progresu, a moje wyniki z dnia na dzień były wręcz gorsze. Wtedy zrozumiałem, że sam nie osiągnę sukcesu.

Udałem się więc do mojego kolegi i obecnego trenera Tomka Kałużnego po poradę, a on od razu zaproponował mi dołączenie do grupy, którą sam prowadził. Zacząłem robić ciekawsze, bardziej urozmaicone, a co najważniejsze, profesjonalne treningi.

Na początku było ciężko. Miałem nadwagę i nie byłem wytrenowany. Zacząłem od treningów objętościowych i budowania bazy. Wiedziałem, że na efekty trzeba poczekać, stąd też w zeszłym roku nie było jeszcze widać sukcesów. Pracowałem jednak nadal sumiennie, a co najważniejsze, systematycznie każdego dnia, dzięki czemu mamy pierwsze owoce naszej pracy w tym roku.

Ważnym elementem, który przyczynił się do lepszych wyników, było zrzucenie wagi i odpowiednia suplementacja dobrana przez trenera na bazie odżywek Enervit. Jeszcze w Wielkiej Brytanii przy wzroście 190 cm moja waga wzrosła do 105 kg. W obecnej chwili ważę 89 kg, więc jest już bliżej optimum, do którego dążę – w przyszłym sezonie mam nadzieję, że uda się zejść jeszcze niżej.

Na zawodach biegasz głównie bezkrokiem, chyba dużo pracowałeś nad siłą górnych partii ciała?

pozdrawia-na-starcie-BPNasze treningi nie ograniczają się jedynie do nartorolek, przeplatamy je w okresie przygotowawczym do startów treningami siłowymi w siłowni. Ćwiczenia te są mocno zróżnicowane, połączone z budowaniem siły jak i dynamiki. W okresie startów nie ćwiczymy z dużymi obciążeniami, bardziej skupiamy się na dynamice.

Gdybyś miał wymienić jedno, najważniejsze narzędzie treningowe, które pomogło ci w sukcesie, co by to było?

Tomek Kałużny najbardziej preferuje treningi na nartorolkach, a w szczególności na szybkim sprzęcie, co wymusza większą kadencję ruchów. Zdaliśmy sobie sprawę, że mieliśmy problem właśnie z kadencją. Aby to poprawić zaczęliśmy oglądać filmy ze startów w Pucharze Świata i porównywaliśmy nasze ruchy z zawodnikami. Z naszych obserwacji wyszło, iż mieliśmy dwukrotnie niższą kadencję w porównaniu ze startującymi. Zaczęliśmy więc w wakacje pracować nad siłą, żeby podczas szybkich ruchów bardziej wykorzystać moc.

W listopadzie i grudniu 2014 roku, kiedy zima przyszła późno, ćwiczyliśmy na nartorolkach klasycznych głównie bezkrok pod górę. W każdy niedzielny poranek robiliśmy godzinny bieg w formie pozytywnej rywalizacji w parach. Te treningi były mocno dynamiczne i poprawiły wiele naszych niedoskonałości.

Wymieniasz różne formy treningu, a nie wspominasz o imitacji. Stosujecie ją?

Imitację mieliśmy robić jesienią. Niestety po pracy było już ciemno, szybko nadeszły krótsze dni i tak na dobrą sprawę zrobiliśmy tylko trzy, cztery razy ten trening w weekend. W tym roku trener planuje wprowadzić ten typ treningu dużo wcześniej.

Co Ci daje trening w grupie?

To wymusza stawienie się na treningu. Czasem jest się zmęczonym, pada deszcz, chciałoby się odpuścić, ale jest wyznaczona godzina, wszyscy będą, muszę więc iść. Taka regularność pomaga. W grupie też można miło spędzić czas. Każdy chciałby odnieść sukces, ale przede wszystkim spędzamy razem czas tak jak lubimy.

Jesteśmy amatorami. Nie mamy takiego komfortu jak zawodnicy wyczynowi, którzy mogą na trening poświęcić cały swój czas. W naszej grupie niektórzy jeszcze się uczą, inni pracują. Umawiamy się na dogodne dla wszystkich godziny, popołudniami i wieczorami. Wychodzimy na siłownię, na nartorolki, tak jak wszystkim pasuje.

Czy fakt, że biegałeś w młodości ma wpływ na obecne sukcesy, czy zaczynałeś teraz od początku?

odpoczywa-na-mecie-BPDopiero teraz poprawiłem technikę, głównie pchania, odbicia i bieganie stylem łyżwowym. To co było dawniej, to była amatorszczyzna, technika podejrzana w telewizji i na zawodach. Żaden trener nie wprowadził u mnie poprawek w technice, startowałem w weekendy i to wszystko. Teraz Tomek zwraca uwagę, żeby było poprawnie.

Czy w tym sezonie zdarzyło Ci się na zawodach wystartować na nartach smarowanych na odbicie, czy wszystko pchasz?

Pierwszy start w SNS w tym sezonie był na mikrołusce, ale nie korzystałem z tego, bo pokonałem dystans bezkrokiem. W kolejnych zawodach startowałem na nartach do techniki klasycznej, ale gładkich, bez smarowania na odbicie. Smarowaliśmy jedynie na jazdę fińskimi smarami Optiwax.

We wrześniu 2014 zostałeś Mistrzem Polski Amatorów na nartorolkach, specjalnie się do nich przygotowywałeś, czy to wyszło przy okazji?

Treningi na nartorolkach zaczęliśmy wcześnie, bo już od kwietnia i kontynuowaliśmy aż do Mistrzostw Polski. Jak wspomniałem, dużo trenujemy na szybkich rolkach, więc nie trzeba było specjalnie się przygotowywać do tego startu. Niestety tuż przed zawodami dopadło mnie jakieś przeziębienie, dlatego czasowo moje wyniki były gorsze, niż zakładałem. Ale i tak się udało.

Planujesz startować poza Jakuszycami?

Może w przyszłym sezonie uda się więcej startować. Teraz jest problem z czasem, bo pracujemy, więc z tego powodu skupiamy się jedynie na lokalnych zawodach. Unikamy dłuższych podróży, które zajmują zbyt wiele czasu. Ale trener zapowiada, że w przyszłym sezonie będziemy próbować.

Niektórzy mówią, że sukcesy osiągasz w dużej mierze za sprawą sprzętu i smarowania. Co Ty na to?

nartyNa pewno dużo w tym prawdy. Pierwszy raz mam narty dobrane do masy ciała. W poprzednich sezonach moje wyniki były gorsze też z racji złego doboru sprzętu – narty były ewidentnie za miękkie. Teraz mam dobrane dzięki jedynej w Polsce maszynie Ski Selector. To urządzenie, które dobiera z najdrobniejszymi szczegółami narty według wielu parametrów, m.in. wagi ciała, siły, analizując profil narty i jej sprężystość.

Narty mam szybkie, nawet na Biegu Piastów na dystansie 25 km był taki moment, że na zjeździe odjechałem na 100 metrów zwycięzcy tych zawodów. Bardzo jestem zadowolony z nart, to najwyższy model YOKO YXR Orange.

Smarowanie mamy zapewnione przez Tomka i w 99 procentach jest ono trafione. Nigdy nie miałem wrażenia, żeby moje narty odstawały od tych, które mają czołowi zawodnicy, a czasami jest tak, że nawet dominują, jeśli chodzi o jazdę.

Tej zimy wziąłeś w Jakuszycach wszystko w biegach amatorskich, czy nie zabraknie ci motywacji do przygotowań do kolejnego sezonu?

podium-kategoria-BPWłaśnie sukcesy – a nie spodziewałem się, że tak szybko się pojawią – są dla mnie motywacją. Przyszły szybciej niż oczekiwałem. W zeszłym roku byłem szósty w SNS, a w tym roku na Biegu Piastów wygrałem z Jakubem Mrozińskim (ubiegłorocznym zwycięzcą SNS – przyp.red.). Wygrałem też dwa razy z Mariuszem Dziadkowcem-Michoniem, który bardzo dużo trenuje. To są wyznaczniki tego, że mimo mniejszego przygotowania, jestem w stanie nawiązać walkę z mocnymi zawodnikami.

Czas na pięćdziesiątkę w Biegu Piatów?

Mam cichą nadzieję, że w przyszłym roku będę mógł powalczyć o pierwszą dziesiątkę w Mistrzostwach Polski na tym dystansie, choć wiem, że będzie ciężko.

Życzę zrealizowania tego celu i dziękuję za wywiad.

Dziękuję.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

nabiegowkach.pl