Drugi rok z rzędu mieliśmy w Polsce wspaniałą zimę. Drugi rok sukcesom narciarskim Justyny Kowalczyk towarzyszył medialny rozgłos i zainteresowanie kibiców. Drugi raz stoimy przed ogromną szansą (i wyzwaniem), by tereny kojarzone z narciarstwem biegowym ożyły na nowo. Czy jednak udaje się to zrobić?
Spójrzmy na najbardziej rozpoznawalne miejsce na biegówkowej mapie Polski, znane każdemu narciarzowi biegowemu. Jakuszyce, bo o nich oczywiście mowa, to piękne tereny o bardzo zróżnicowanym profilu tras, których łączna długość wynosi prawie 100 km. Od trzydziestu pięciu lat odbywa się tu najważniejsza impreza biegowa w kraju – Bieg Piastów, a w 2012 roku po raz pierwszy zorganizowany zostanie Puchar Świata. Powstaje pytanie, dlaczego teren o tak ogromnym potencjale prężnej się nie rozwija?
Najbliżej jakuszyckich tras biegowych znajduje się Biała Dolina, która jest częścią Szklarskiej Poręby. Od dwóch lat powinna kwitnąć, a tymczasem niszczeje. Wokół bardzo dużo domów na sprzedaż. W centralnej części tego terenu niewykończone budynki. Ulice mało przejezdne, możliwość zatrzymania się tu na pobyt z rodziną niewielka. Przyjechać na biegówki bez samochodu to nie lada wyzwanie. Czy tak jest w Europie?
Wydaje się, że byliśmy bliżej europejskich standardów zanim przyszły sportowe sukcesy. Pamiętam czasy, gdy na biegówkach zjeżdżałem pod sam ośrodek „Halny”, położony 400 metrów od górnej stacji PKP. Co zatem teraz stoi na przeszkodzie? Wystarczy porozmawiać z mieszkańcami Białej Doliny, jak widzą rozwój tego miejsca w przyszłości. Nie jest to, niestety, optymistyczna wizja. Obserwując Justynę Kowalczyk, liczymy na kolejne sukcesy; patrząc na tych ludzi, trzeba się raczej liczyć z porażką. A tymczasem teren ten mógłby być wymarzonym miejscem dla wielu zakochanych w biegówkach.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Wyobraźmy sobie Białą Dolinę z armatkami śnieżnymi, z przygotowanymi trasami, ze sztucznym oświetleniem. Co ważne, nie trzeba tras wieczornych robić na ogromnej przestrzeni. Czasem już 3 km są gwarancją dobrej zabawy! Dzień można spędzić na zjazdówkach, a wieczorem – zamiast przepychać się w tłumie na Puchatku – wybrać się na oświetlone trasy biegowe.
Kto powinien zainwestować w takie przedsięwzięcie? Odpowiedź jest tylko jedna: Szklarska Poręba. Tworząc i rozwijając infrastrukturę do narciarstwa biegowego, miasto będzie mogło zainicjować inne przedsięwzięcia, stwarzając tym samym nowe miejsca pracy i przyczyniając się do podniesienia poziomu życia mieszkańców. Co zatem musiałoby powstać? Parkingi, restauracje, nowe miejsca noclegowe w hotelach i prywatnych pensjonatach, a przede wszystkim szeroko dostępna sieć tras narciarskich. Większa liczba przyjeżdżających osób z pewnością przyciągnie inwestorów na tamtejsze tereny. A stąd tylko krok do powstania prawdziwego miasteczka narciarstwa biegowego, w którym po wyjściu z pensjonatu od razu będzie można przypiąć do nóg biegówki.
Towarzystwo Narciarskie „Biegówki” z żalem i niepokojem przygląda się, jak traktowani są narciarze biegowi przez włodarzy Szklarskiej Poręby. Jest to, według nas, cios zadany staraniom i dokonaniom pana Juliana Gozdowskiego. Miasto nie żyje biegówkami. Tymczasem może okazać się, że dzięki temu właśnie sportowi Polska zaistnieje na zimowej mapie Europy. Puchar Świata w narciarstwie biegowym to najlepsza reklama. Bieg Piastów – impreza coraz lepiej rozpoznawalna na świecie – powinien być informacją numer jeden, z którą wszystko w mieście będzie związane. Poczynając od straganów z pamiątkami z Biegu Piastów, a kończąc na restauracjach oferujących specjalne menu dla narciarzy biegowych i – puśćmy wodze fantazji – proponujących specjalne zniżki dla wszystkich uczestników zawodów.
Jako Prezes Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki” zastanawiam się, czy to brak wyobraźni czy też wiedzy hamuje rozwój narciarstwa biegowego w rejonie Białej Doliny? Czy tak trudno samorządowcom dostrzec najprostsze rozwiązania? Ot, choćby brak zastępczego przejścia na ulicy Wolności po zniszczonym/remontowanym mostku… To tylko jeden z przykładów ilustrujących, jak na tych terenach narciarz biegowy pozostawiony jest sam sobie.
Im dalej od gór, tym współpraca z samorządami jest lepsza. Niektóre dzielnice Warszawy już gromadzą środki finansowe na zorganizowanie na swoich terenach tras do narciarstwa biegowego i lekcji z instruktorami. Toruń i Bydgoszcz chcą się włączyć do wspólnych działań z Towarzystwem Narciarskim „Biegówki”. Czy powstanie nowych, obecnych w mediach ośrodków dla narciarzy biegowych otworzy oczy Szklarskiej Porębie? Czy tamtejsze władze nie powinny wreszcie zweryfikować swojego przekonania, że narciarze i tak tam przyjadą, więc po co sobie zaprzątać głowę jakąś biegówkową infrastrukturą?
Mam nadzieję, że przykład, jaki daje Towarzystwo Narciarskie „Biegówki”, spowoduje zwiększony ruch w działaniach na rzecz rozwoju narciarstwa biegowego. Dzięki ścisłej współpracy z gminami Pisz i Ruciane trwają prace przygotowawcze do powstania pierwszej wioski narciarskiej. Jest to piękny i godny do naśladowania przykład współpracy członka Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki” z lokalnym samorządem. Kto wie, czy dobry dojazd, lepsza infrastruktura, a przede wszystkim odpowiednie podejście do narciarzy biegowych nie odegrają kluczowej roli, przyciągając nowych adeptów tej pięknej dyscypliny? Narciarstwo biegowe może stać się sportem masowym, przyciągając liczne rzesze osób, chcących aktywnie i zdrowo spędzić zimę. Jednak w 40-milionowym kraju wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia, by tak właśnie było!
Prezes
Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki”
Łukasz Kacprzak
Łukasz Kacprzak
Z wykształcenia magister Wychowania Fizycznego. Niezrównany organizator, entuzjasta sportu. Wieloletni działacz w szeregach Stowarzyszenia Harcerskiego. Uczestnik wielu akcji społecznych między innymi świątecznej zbiórki żywności, budowy muzeum Powstania Warszawskiego, akcji paczka. Wieloletni wychowawca, opiekun od lat współpracujący z zakładem dla niewidomych w Laskach. Zarażony biegówkami przez Doktora Grzegorza Sadowskiego na obozie zimowym Akademii Wychowania Fizycznego. Obecnie instruktor narciarstwa biegowego Polskiego Związku Narciarskiego. Członek Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów narciarstwa. Założyciel i pierwszy prezes Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki”, pomysłodawca akcji chodznabiegowki.pl. Współtwórca dwóch tras biegowych w Warszawie.
Co o tym sądzisz?
Włącz się do dyskusji na forum, podziel się z nami swoimi odczuciami odnośnie zaangażowania samorządów i władz w budowanie infrastruktury do narciarstwa biegowego.
Panie Łukaszu zawarł Pan w artykule bolesną prawdę o stanie
narciarstwa biegowego w Polsce .Sukcesy Pani Kowalczyk istotnie wpłynęły na prestiż dyscypliny i rozbudziły marzenia entuzjastów
tego sportu ale jak widać nie doprowadziły jeszcze do powstania
potrzebnej infrastruktury biegowej w regionach,które mają do tego odpowiednie warunki .Pan upomina się o profesjonalne trasy biegowe
w Szklarskiej a ja pytam dlaczego jest ich tak mało w sąsiedniej Kotlinie Kłodzkiej?.Wspaniały Masyw Snieżnika,Góry Bystrzyckie i
Orlickie aż proszą o zagospodarowanie .Jedynie w Górach Stołowych
udało się utworzyć poważny areał tras biegowych .A wystarczy minąć
nasze granice ,znaleźć się w Republice Czeskiej i ….
Od lat zadaję sobie pytanie jak Czesi to robią,że w prawie każdej
większej wsi utrzymują stok narciarski i skupioną wokół niego siatkę ratrakowanych tras biegowych. Trasy te dodatkowo łączą się
ze sobą w jeden przemyślany ciąg arterii umożliwiającej narciarzom bieganie w doskonale przygotowanym terenie .
Na trasach funkcjonują specjalnie dla biegaczy bufety z napojami
a biegi rozpoczyna się z odśnieżonych i najczęściej bezpłatnych
parkingów . Myślę,że tam w Czechach nikt nie czeka na cuda tylko
lokalni włodarze po prostu wiedzą jakie są ich obowiązki i dbają
o to aby regiony w górach były atrakcyjne dla mieszkańców i gości
również tych z Polski, dla których przygotowano mnóstwo materiałów
informacyjnych,map i przewodników aby ułatwić im pobyt i zwiedzanie wybranego terenu .
Myślę,że samorządowców ze Szklarskiej i paru innych pięknych miejscowości w Polsce należałoby wysyłać w podróże naukowe
do sąsiadów za miedzę by czerpali z ich doświadczeń.A ponieważ
Czechy nie leżą w Azji, Ameryce czy chociażby w Afryce to pewnie
dlatego tak ciężko tam się wybrać i zwyczajnie naśladować .
Należy mieć nadzieję,że przekonania i działalność takich osób
jak Pan , wcześniej czy później wymuszą rozwój i upowszechnienie narciarstwa biegowego w kraju.
Życząc sukcesów serdeczni pozdrawiam.
Droga Pani.
Trudno jest pokazać, że coś jest nie tak – w miejscu, gdzie nie ma nic. Czyli tak jak podała Pani przykłady miejsc, gdzie powinno się coś dziać, a nie działa. Trudno jest też porównywać się do Czech, gdzie tradycje są dużo dłuższe. Przykład tam jest około 10 milionów i biega z 80%, a w Polsce jest 4 razy więcej ludzi, a mimo tego narciarzy biegowych jest znacznie znacznie mniej…
Dopóki narciarstwo biegowe nie będzie sportem pochłaniających tłumy trudno jest spodziewać się, że trasy będą rosły jak grzyby po deszczu. W tej chwili mamy wielki zamęt i zryw narodowy, bo co chwilę słyszę, że ktoś gdzieś robi trasę, ale najważniejsze jest by ludzi na nartach biegowych przybywało, więc trzeba zapraszać znajomych i oni swoich znajomych i będzie w tedy się działo. Szklarska Poręba jest przykładem z długimi tradycjami, więc ich brak działań dużo bardziej boli niż w miejscowościach, gdzie tras tych nie ma…
Zapraszam do obejrzenia działań Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki” i tras biegowych TN Biegówki! To jest rok bardzo ciężkiej pracy jednego człowieka Roberta Muchy, który działał społecznie!!! http://tnbiegowki.home.pl/trasy/