Gdyby zapytać przeciętnego Norwega, skąd pochodzą czerwone buty, w których biega na nartach, odpowiedziałby zapewne, że to ich rodzima produkcja. Mało kto zresztą wie, że słynąca z wyjątkowo wygodnych butów Alpina swoją siedzibę ma w Słowenii.
Ten brak świadomości klientów zupełnie nie przeszkadza Janezowi Novakowi, który od trzydziestu pięciu lat pracuje w Alpinie i jako dyrektor marketingu odpowiada za segment butów biegówkowych. Najważniejsze, że – obok Salomona, Fischera i Rossignola – Alpina jest jednym z czterech głównych producentów butów dla narciarstwa biegowego. I wciąż walczy o pozycję lidera. Co ciekawe w fabrykach Alpiny powstaje też aż 90% butów Rossignola. Działa to tak samo, jak w przypadku produkcji nart. Pod swoją marką mamy w ofercie narty Alpina, które od 2016 roku robi dla nas Fischer, a wcześniej współpracowaliśmy ze Sportenem – wyjaśnia Janez. Właśnie ta specjalizacja, połączona z wyczuciem momentu, pozwoliła słoweńskiej firmie podbić całą Skandynawię.
Jak Alpina zastąpiła Alfę
Był rok 1997, gdy do siedziby Alpiny w Žiri zadzwonił dystrybutor z Norwegii. Powiedział, że powinniśmy podwoić produkcję butów. Udało się nam szybko zareagować, wyprodukowaliśmy znacznie więcej butów biegówkowych i wysłaliśmy je do Norwegii. Mimo bardzo krótkiego czasu na realizację, jakość butów była bardzo dobra – wspomina Janez Novak. Cała sytuacja była reakcją na decyzję norweskiej firmy Alfa, również produkującej buty, która właśnie wtedy zdecydowała o przejściu na system SNS. Okazało się, że z jakiegoś powodu system ten nie cieszył się w Norwegii popularnością. Alfa podupadła – choć jeszcze 10 lat temu można było kupić ich buty choćby w warszawskim Sklepie Podróżnika – a lukę po butach kompatybilnych z systemem wiązań NNN wypełniła Alpina. W tamtym czasie w liczącej 4 mln mieszkańców Norwegii sprzedawaliśmy rocznie 500 tys. par butów na biegówki – z pewnym rozrzewnieniem opowiada Janez i dodaje: W ciągu dwudziestu lat rynek zmniejszył się prawie o połowę. Wszystko przez coraz większe kłopoty ze śniegiem, także w Skandynawii. Możliwe, że właśnie przez tę historię większość Norwegów buty Alpiny traktuje jak własne. W końcu nawet znaczek w kształcie litery A obydwie firmy mają bardzo podobny.
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Czerwony kolor
Elementem, który zdecydowanie wyróżnia najwyższe modele butów Alpiny jest charakterystyczny czerwony kolor. Oglądając zmagania biegaczy lub biathlonistów na trasach pucharu czy mistrzostw świata ciężko nie zauważyć czerwonych butów. A że są i wygodne i niezwykle lekkie – startuje w nich niemal cały czempionat, także Justyna Kowalczyk. Czerwony kolor to też jedyny i, jak mówią w Alpinie, najlepszy marketing. O ile niższe modele butów, służące raczej rekreacji niż biciu rekordów, produkowane są w zakładach Alpiny w Rumunii, Bośni i w Chinach, te najwyższe od lat powstają w małym słoweńskim miasteczku Žiri. Tradycja robienia butów jest tu zresztą bardzo długa. Jeszcze przed II wojną światową Žiri znane było z produkcji butów robotniczych, m.in. dla górników i leśników. Po wojnie znacjonalizowany zakład zaczął wytwarzać też buty górskie, później dołączyły buty na narty zjazdowe, a od lat 70. XX wieku także buty biegówkowe.
W hali produkcyjnej
To, co zaskakuje, to stosunkowo nieduży zakład produkcyjny. Na pierwszym piętrze, swoją pracownię mają panie, które pracują nad prototypami. W specjalnym programie projektują każdą najdrobniejszą część buta, wycinają i zszywają, zupełnie jakby układały przestrzenne puzzle. A że pracują tu same kobiety, na ścianie wisi kalendarz z przystojnymi, prężącymi muskuły panami. W hali produkcyjnej oprócz kobiet są też mężczyźni, więc szafki i ściany zdobią neutralne zdjęcia i plakaty sportowców, którzy biegają w butach Alpiny. Każdy pracownik zna cały proces produkcyjny i w zależności od modelu buta i potrzeb, może pracować na każdym stanowisku – opowiada Robert Vehar, szef działu produkcji, odpowiedzialny za buty biegówkowe, nartorolkowe i backcountry. Zrobienie jednego buta biegówkowego trwa od 2 do 3 godzin, w zależności od stopnia skomplikowania – mijamy właśnie bardziej buczącą maszynę, więc Robert nieznacznie podnosi głos, choć w całej hali jest stosunkowo cicho. Jednocześnie mogą tu robić dwa rodzaje butów, choć logistycznie jest to trochę skomplikowane i trzeba uważać, by np. nie pomylić rozmiarów. W czasie naszej wizyty na początku marca pod czujnym okiem pracowników w ciemnoniebieskich fartuchach, powstawały buty na nartorolki i backcountry, które do sprzedaży miały trafić w kolejnym sezonie.
Dokładnie te same co w sklepie
O jakości czerwonych butów Alpiny najlepiej świadczy fakt, że 95% wyczynowych sportowców używa dokładnie tych samych butów, które można kupić w sklepie. Zdarzają się zawodnicy, którzy mają specjalne wymagania w związku ze specyficznym kształtem stopy albo kości. W takich przypadkach staramy się indywidualnie dopasować dla nich buta, by nie czuli bólu i innych niedogodności podczas treningu – wyjaśnia Robert Vehar. Co roku biegacze narciarscy dostają po dwie pary butów do klasyka, dwie do łyżwy i jedną do skiathlonu. Biathloniści wczesną jesienią otrzymują dwie pary butów do łyżwy i jedną do klasyka. Czasem zawodnicy jedna parę traktują jako startową – bardziej dopasowaną, a drugie buty, luźniejsze, a tym samym bardziej komfortowe, przeznaczają na treningi. W każdym razie po roku tak intensywnego trenowania buty są zniszczone i trzeba je wyrzucić – opowiada Robert.
Co po karbonie?
W reprezentacyjnej salce konferencyjnej, gdzie kończymy nasze spotkanie, można prześledzić historię narciarstwa biegowego na podstawie tego, jak zmieniały się buty. Na stelażach przy ścianie prezentowane są modele od tych najstarszych, po całe z karbonu Elite 2.0, ważące tyle, co piórko. Czy w ciągu najbliższych kilku lat możemy spodziewać się kolejnej spektakularnej rewolucji? Trudno powiedzieć, bo w ciągu ostatnich 2-3 lat buty startowe z plastikowych stały się w całości karbonowe. Dzięki temu są maksymalnie lekkie, a jednocześnie wytrzymałe. W naszym najnowszym modelu do klasyka skupiliśmy się też na tym, żeby biegacz świetnie czuł odbicie, a to w tym stylu jest bardzo ważne. A co będzie za dwa lata? Naprawdę ciężko teraz powiedzieć – mówił Robert. Od naszej rozmowy minęło kilkanaście miesięcy. I choć w butach biegówkowych faktycznie nie zaszła spektakularna zmiana, ciekawe rozwiązanie pojawiło się w tym roku w najwyższym modelu butów do backcountry – Alpina Alaska. Buty mają wbudowany akumulator, który daje możliwość włączenia ogrzewania w bucie. Dla tych, którym zdarza się zmarznąć w stopy podczas zimowych wędrówek, będzie to spore ulepszenie.
Zdjęcia: Piotr Manowiecki / Biegówki pod Tatrami