Najpiękniejsza widokowo trasa na narty biegowe na Podhalu. Wymagająca, ale jeśli chcecie poćwiczyć kondycję i zdobyć najwyższy szczyt Gorców, a wszystko w przepięknych okolicznościach przyrody, to najlepsze ku temu miejsce.
Zalety
Mikroklimat w Dolinie Lepietnicy, przez którą prowadzą pierwsze kilometry trasy, sprawia, że śnieg utrzymuje się tu bardzo długo. Na tym 4 kilometrowym odcinku czekają dwa wąskie mostki, których pokonanie w zimie samo w sobie jest atrakcją i wprowadza element przygodowy (zwłaszcza jeśli śnieżna bula na mostku jest wysoka a wąska). Jest to też świetny odcinek dla początkujących: trasa nieznacznie się wznosi, a z powrotem delikatnie opada. 570 m przewyższenia na całej trasie (szczyt Turbacza znajduje się na wysokości 1310 m n.p.m) pomoże przygotować organizm do startów.
Przepiękne widoki podczas podejścia na Tatry i Babią Górę wynagradzają męczące podejście. Przy dobrej widoczności spod schroniska rozciąga się zachwycająca panorama całych Tatr. Wędrując wśród świerków i przez polany, będziemy oddychać prawdziwie czystym powietrzem, a jak wiadomo, nie jest z tym w Polsce najlepiej. Trasa jest czytelnie oznaczona, z myślą o narciarzach postawione zostały dwie ładne altanki (przy Podsolnisku i Kałużnie).
W każdy piątek, sobotę i niedzielę trasa jest ratrakowana dwa razy dziennie. Przed wejściem na trasę, przy małym parkingu znajduje się toi toi – jeśli nie lubicie załatwiać potrzeb na łonie natury, kolejna okazja za 11 km (2-3 godziny) w schronisku. Na trasę można dojechać z Nowego Targu prawdziwym autobusem liniowym, co jest ewenementem na praktycznie pozbawionym transportu publicznego Podhalu. Od zeszłego sezonu działają też dwa nowe warianty tras na Turbacz (zobacz).
Sprawdź ofertę popularnego sklepu z nartami biegowymi biegowkowy.pl.
Wady
Trochę brakuje choćby małego zaplecza gastronomicznego w okolicy początku trasy. Nie ma też wypożyczalni (najbliższa oddalona o 2 km) i instruktora. Jest jednak spora szansa, że zmieni się to już od przyszłego sezonu. Przydałoby się też, by w zimowe weekendy wspomniany wyżej autobus częściej kursował. Niestety wciąż zdarzają się przypadki niszczenia trasy przez skutery, choć – całe szczęście – coraz rzadziej.
Nasze wrażenia
Gdy w grudniu 2013 roku podczas wycieczki na backcountry spotkaliśmy panów, którzy traktorem przedzierali się przez kopny śnieg, nie chcieliśmy wierzyć ich zapewnieniom, że przygotowują trasę biegową na szczyt. Nieco ponad rok później trasa stała się faktem i od pierwszego razu bezgranicznie się w niej zakochaliśmy. Bo w Turbaczu jest coś magicznego.
Wyjątkowa jest atmosfera na szlaku: serdeczność i uśmiech na twarzach, nawet jeśli kryją się za tym małe tragedie, gdy nie trafi się ze smarowaniem na trzymanie. Ta nie najłatwiejsza trasa uczy pokory i zmagania się z sobą, ale radość z osiągnięcia szczytu jest pełna. Koniecznie zabierzcie coś do picia (najlepiej napój izotoniczny) i energetyczną przekąskę, na wypadek spadku sił. 11 km z takim przewyższeniem i na takiej wysokości jest zupełnie inne niż 11 km na zwykłej, położonej niżej trasie.
Przyda się też cieplejsze, chroniące przed wiatrem okrycie na zjazd. Uwaga, w zależności od warunków, szczególnie przy oblodzeniach, fragmenty trasy powrotnej mogą być niebezpieczne, dlatego nie rozpędzajcie się, jeśli nie ma widoczności i nie czujecie się pewnie na nartach. Nieustannie zachwyca nas różnorodność narciarskiego sprzętu na trasie. Jeszcze do niedawna przeważały skitury, dziś dominują biegówki, pojawia się też coraz więcej narciarzy na backcountry.
Jeśli dopisze wam szczęście, możecie zobaczyć głuszcza Mścibora. Choć jest to szlak przygotowany specjalnie dla narciarzy biegowych, spotyka się na nim pieszych turystów, którzy jednak nie niszczą założonego śladu do klasyka. Na koniec rzecz, która najbardziej nas cieszy: organizatorzy mają pomysł na to, jak sprawić, by trasa żyła. Być może już niedługo zostanie zamontowany system pomiaru czasu dla wszystkich chętnych (dziś nieoficjalny rekord trasy to 1 godzina 31 minut w górę i 46 minut w dół).
Doceniamy też umiejętność współpracy i dbanie o szczegóły: gdy na trasę wjechał traktor, by wyciągnąć z pobliskiego jaru skuter po wypadku, chwilę później przejechał ratrak, wyrównał trasę i założył nowe tory do klasyka.