Wywiad z mieszkanką warszawskiej dzielnicy Wesoła – Katarzyną Witek – amatorką, która choć nigdy nie uprawiała biegów narciarskich, a w tym sezonie na śniegu bawiła łącznie 14 dni, dwukrotnie uratowała honor Polaków podczas 39. Biegu Piastów.
Katarzyna Witek zajęła trzecie miejsce w rywalizacji kobiet podczas Biegu Piastów na dystansie 15 km techniką klasyczną. Tego dnia była jedynym reprezentantem Polski, który znalazł się w pierwszej trójce wyścigu. Drugi raz swój wyczyn powtórzyła dwa dni później. Wówczas także stanęła na najniższym schodku podium w klasyfikacji kobiet na 30 km dowolną techniką ulegając tylko Czeszkom. Nikt inny z Polek i Polaków nie stawał aż dwukrotnie na podium najważniejszych zmagań 39. Biegu Piastów trwających od piątku do niedzieli.
Michał Rolski: Jak się czujesz jako osoba, która uratowała honor Polaków w dwóch biegach Biegu Piastów?
Katarzyna Witek: Jak dla mnie to brzmi za bardzo patetycznie. Minął tydzień od mojego pierwszego medalu w BP i myślę, że na niego nie zasłużyłam. Nie dlatego, że coś źle zrobiłam ale dlatego, że za mało się do niego przygotowywałam. Marzyłam o pierwszej dziesiątce, choć niektórzy mocno w ten mój cel powątpiewali, a byli też tacy co sobie ze mnie żartowali co mnie bardzo cieszyło, bo lubię jak się ludzie śmieją [śmiech]. Oczywiście cieszę się niesamowicie, że ten zaszczyt przypadł mojej osobie i może tak chciał los?! Może te medale pociągną za sobą dalsze konsekwencje…
W trakcie biegu wiedziałaś, że będziesz w pierwszej trójce, czy było to zaskoczeniem na mecie?
Absolutnie niczego nie wiedziałam oprócz tego, że wyprzedziłam sporo kobiet, a na trasie kibicują mi nieznajomi, to mogło oznaczać, że jestem gdzieś wysoko (czyli w dziesiątce). Przybiegłam na metę i chyba ty mnie uświadomiłeś, która byłam [śmiech]. Tak! Był to dla mnie ogromny szok i nie skłamię jak powiem, że nigdy w życiu tak mocno się nie zdziwiłam. Jestem przeszczęśliwa!
Zmieniło się coś po tym w Twoim życiu? No wiesz, wywiady, prośba o autografy, paparazzi w ogródku?
Nie odczuwam specjalnie żadnej zmiany w swoim życiu. Oczywiście odebrałam kilkanaście telefonów i wiadomości z gratulacjami i każda rozmowa sprawiała, że ten wynik bardziej do mnie docierał. To znajomi i rodzina spowodowali, że sukces był prawdziwą radością – fajnie jest móc dzielić się swoim szczęściem.
Od jak dawna biegasz na nartach? Od jak dawna w ogóle uprawiasz sport?
Na poważnie na nartach jeszcze nie biegam. Dla mnie na poważnie to znaczy z planem wyjazdowym i startowym. Wszystkie wyjazdy (z wyjątkiem Biegu Piastów) były spontanicznymi decyzjami. Sport uprawiam odkąd pamiętam – taka rodzina. Przez dziesięć lat trenowałam wioślarstwo w MOS nr 2 Warszawa.
Dużo czasu poświęcasz na trening w ciągu roku?
W okresie od marca do listopada trenowałam systematycznie. Ten rok pod wieloma względami był wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz po kontuzji mogłam podejmować duże obciążenia, ponadto rozpoczęłam realizację autorskiego programu treningowego skierowanego do dorosłych mężczyzn. Projekt wysysał ze mnie coraz więcej energii i teraz to już mogę się przyznać, że przez trzy miesiące trenowałam raz w tygodniu.
Od lipca zaczęłam przygotowania do Biegu Górskiego, który rozgrywany był w ramach Festiwalu Biegowego w Krynicy Zdrój. Marek Tokarczyk (instruktor biegów narciarskich i zapalony sportowiec związany blisko z nabiegowkach.pl – przyp. red.) tak bardzo nas zachęcał do uczestniczenia w tej biegowej festiwalowej zabawie, że oczywiście ekipa z Wesołej skusiła się na wrześniowy start. Byłam pełna obaw, ale zaskakująco szybko skakałam po kamieniach i dobiegłam na metę trzecia. Przyjechałam do domu i znowu pojawiło się sporo pracy, ale z uwagi na zbliżającą się zimę tym razem trening musiał być co najmniej dwa razy w tygodniu.
Chyba nie powiesz, że do Biegu Piastów trenowałaś tylko dwa razy w tygodniu. Przyznaj się, co robiłaś.
Przygotowania do 39. Biegu Piastów na dobre rozpoczęłam w listopadzie. Co robiłam? Ułożyłam sobie plan w którym przeplatały się na treningach takie dyscypliny jak: bieganie, imitacje (wspaniałe treningi z grupą TN Biegowki Wesoła), nartorolki wyczynowe i rolki terenowe Skike, basen pływacki i ergometr wioślarski, a od czasu do czasu jazda na rowerze. Plan był urozmaicony, a jego zaletą było wykonywanie danych obciążeń treningowych za pomocą tej dyscypliny sportu na jaką aktualnie miałam ochotę (jedynymi stałymi elementami programu – mikrocyklu był ergometr wioślarski, imitacje i bieg).
A na nartach dużo trenowałaś?
Moje narty śnieg zobaczyły 2 stycznia! Dołączyliśmy do zgrupowania Teamu nabiegowkach.pl i pod okiem trenera szlifowaliśmy formę, a przede wszystkim poprawialiśmy nabyte z biegiem lat błędy techniczne. Pod koniec obozu wraz z grupą wystartowałam w biegu Enervit Classic na 10 km – to był mój pierwszy wyścig stylem klasycznym (nie licząc sprintu w Pikniku Narciarskim Wesoła). Udało się wygrać, choć patrząc na przeciwniczki, to w życiu bym się tego nie spodziewała. Nie ukrywam, że ten wynik mocno mnie uskrzydlił i zmotywował. Ale co z tego jak w Warszawie śniegu brak.
W tym bezśnieżnym stresie wytrzymaliśmy dwa tygodnie i trzyosobowa ekipa wyjechała na zawody SNS do Jakuszyc. Po tym wyścigu miałam zadecydować czy warto wystartować na Biegu Piastów stylem dowolnym. Trasa była szybka, ale na podium udało mi się wskoczyć.
Za to wygrałaś X Bieg Sasinów, a w open byłaś piąta
Na trzy dni przed biegiem Sasinów zadzwonił do mnie kolega Piotr i pytał czy wybieramy się na te zawody. Na Wzgórza Dylewskie pojechaliśmy 11 osobową ekipą, która to zajęła drugie miejsce w klasyfikacji generalnej drużyn. Na swój indywidualny rezultat nie mogę narzekać, ale sama przygoda na trasie była ciężkim przeżyciem. Teraz trochę żałuję, że się przewróciłam i w połowie odpuściłam, bo miałam szanse na ściganie się z trzecim mężczyzną biegu. Pewnie i tak bym nie wygrała, ale sportowa walka to moje hobby. [śmiech]. Po Sasinach bardzo chciałam wyjechać na Enervit Classic 15 km, ale wyjazd nie doszedł do skutku i pozostało czekać na Bieg Piastów. Jestem amatorem z krwi i kości, nie zmuszam się do niczego, a najważniejszy jest dla mnie nie cel lecz droga, która do niego prowadzi.
Skąd czerpiesz wiedzę o tym jak trenować?
Z wykształcenia jestem trenerem i nauczycielem wychowania fizycznego. Decyzję o kierunku studiów dobrze sobie przemyślałam. Mogłam zostać rehabilitantką lecz zrezygnowałam z kierunku fizjoterapii na rzecz WF. Podczas 5 lat studiów rozwijałam (i robię to nadal) swoje zainteresowania dyscyplinami, które ściśle związane są z wioślarstwem. I tak jestem trenerem pływania, instruktorem wioślarstwa, kajakarstwa, kulturystyki i oczywiście narciarstwa klasycznego.
A właśnie, skąd w tym zestawie, który wymieniłaś, akurat narciarstwo klasyczne?
Studia na AWF to wyjazdy na obozy: letni, zimowy i wędrowny. Na każdym z tych obozów nauczycielem – przewodnikiem był specjalista historii biegów narciarskich pan dr Grzegorz Sadowski. Spotkanie z doktorem Sadowskim zainspirowało mnie do pogłębiania wiedzy na temat narciarstwa. Pan doktor to świetny nauczyciel, ale również niezwykła osobowość, która swoją postawą do życia bardzo imponuje studentom – facet z klasą. To jest pierwszy człowiek, dzięki któremu zima nagle stała się całkiem fajną porą roku (dla mnie jako wioślarki jeszcze 5 lata temu zima była najgorszą porą roku – można powiedzieć nie cierpiałam mrozu, śniegu i pluchy na ulicach). Postawiłam sobie za cel, że będę instruktorem narciarstwa klasycznego. I chyba od tego zaczęła się ta moja fascynacja zimą i narciarstwem.
I to wystarczyło, by zakochać się w biegach narciarskich?
Potem wszystko ułożyło się jak w bajce… Poznałam ludzi, a w szczególności takiego jednego wyjątkowego [śmiech], tak samo zakręconych na punkcie nart biegowych, potem kolejni do nas dołączyli i kolejni dołączają. Niespełna dwa lata temu postanowiłam zgłębić swoją wiedzę dotyczącą omawianej dyscypliny i za sprawą przyjaciół (Marka i Agi) wyjechałam na swój pierwszy obóz z wami (letnie zgrupowanie dla amatorów biegów narciarskich organizowane przez nabiegowkach.pl w lipcu 2013 w Istebnej – przyp. red.). To był kolejny mocny akcent mojego zafiksowania i po tym obozie postawiłam sobie cel. Postanowiłam, że teraz to narty będą moją pierwszą sportową miłością i swoje rekreacyjne aktywności fizyczne będę ukierunkowywać na poprawienie wszystkich cech motorycznych, które są związane z biegami narciarskimi.
Uważam, że nic nie dzieje się przez przypadek i dlatego poznałam trenera Józefa Michałka i Marka Tokarczyka. Za sprawą trenera przypomniały mi się obozy i czasy juniorskie, coś się we mnie obudziło. Za to Marek i jego ryterski (Marek pochodzi z Rytra, co podkreśla na każdym kroku – przyp. red.) temperament tak niesamowicie motywuje do działania, że człowiek, który ledwo rusza powiekami nagle potrafi wstać i biec.
Gdybyś miała wybrać trzy rzeczy, które najbardziej Ci pomogły osiągnąć ostatni sukces, co to było?
Pierwsza, to bliscy i ich ogromna wyrozumiałość i miłość. Opiekuńczość najbliższej mi osoby pomaga w zdroworozsądkowym podejściu do życia, to dzięki Pawłowi udało mi się „nie zajechać” w pracy, ale jednocześnie realizować swoje plany.
Druga, to wspaniała grupa kolegów z którymi trenuję i współpracuję, a wśród nich są te osoby, które wymieniam w tekście.
Trzecia sprawa, to dobra znajomość swojego organizmu oraz umiejętność wsłuchiwania się w jego potrzeby. Czyli dobra współpraca trenera z zawodnikiem [śmiech].
W Wesołej, w której mieszkasz, jesteś zaangażowana społecznie w popularyzację narciarstwa biegowego. Powiesz parę zdań co robicie?
Działania TN Biegówki Wesoła skierowane są na promocje dyscyplin sportu, które wiążą się z narciarstwem klasycznym. Większość naszych zajęć odbywa się na świeżym powietrzu. Wesoła to zielona dzielnica Warszawy i dzięki temu mamy tu sporo terenów leśnych. Jesteśmy inicjatorami rozwoju narciarstwa biegowego w dzielnicy i okolicach.
Nasza trasa narciarska Hipodrom jest znana warszawskim narciarzom, a od trzech lat organizujemy Piknik Narciarski Wesoła (w tym roku niestety nie udało się zorganizować IV edycji tej rodzinnej imprezy). W czerwcu ubiegłego roku zorganizowaliśmy również Hipodromowy Cross Biegowy, a w tym roku będziemy chcieli to powtórzyć i ponownie dać biegaczom możliwość ścigania się na tym terenie.
Naszym największym sukcesem jest zainteresowanie władz RoLKoSTRADĄ, która to wygrała w budżecie partycypacyjnym na rok 2015. Projekt ten obejmował tylko część infrastruktury i w tym roku walczymy dalej o realizacje kolejnego etapu. To jest dla mnie i wszystkich miłośników małych kółek sprawa priorytetowa, bo perspektywa uczenia się i doskonalenia jazdy na nartorolkach w bezpiecznym i specjalnie do tego przeznaczonym miejscu jest czymś wartym poświęcenia swojego czasu wolnego, którego ostatnio mam bardzo mało. Praca społeczna jest jednak świetną odskocznią i jednocześnie dopełnieniem aktywności zawodowej. Myślę, że wokół nart biegowych w dzielnicy i powoli w całej Warszawie robimy sporo szumu. Prowadzimy zajęcia dla dzieci i dorosłych.
Podobno myślisz, aby swoją przyszłość związać zawodowo z narciarstwem. Zdradzisz nam, co to ma być?
Ojej! Jakie to informacje docierają do mediów! Oczywiście chciałabym, aby moje życie kręciło się wokół narciarstwa klasycznego, ale jak to będzie tego nie wie nikt. Nie powiem niczego więcej, bo nie chcę zmyślać. Nie planuje diametralnych zmian w moim życiu ewentualnie lekkie modernizacje [śmiech]. Może w tym roku uda mi się dołączyć do waszego Teamu! (teamu nabiegowkach.pl – przyp. red.).
Jakie są Twoje dalsze plany sportowe? Będziesz coś zmieniać w swoim treningu? Myślisz o startach za granicą?
To pytanie na dzień dzisiejszy jest dla mnie za trudne. Planów nie mam ale wiem, że mam dużo do poprawienia, co mnie bardzo cieszy.
Dla wielu osób jesteś wzorem godnym naśladowania. Od czego Twoim zdaniem powinny zacząć osoby, które nigdy nie trenowały biegów narciarskich, aby w przyszłości odnosić podobne sukcesy?
Nie ma jednego przepisu na sukces, tak samo jak nie ma dwóch takich samych osób. Nie istnieje coś takiego jak model mistrza, czyli nie należy wzorować się na planie treningowym najlepszych zawodników. Każda droga do celu jest inna, każdy z nas ma nieco inne możliwości psychofizyczne, a jeśli mówimy o osobach dorosłych to już na pewno trzeba wziąć pod uwagę ich przeszłość. Ogólnie to polecam wszystkim początkującym pobierać nauki od instruktorów i trenerów narciarstwa klasycznego!
Dziękuję za wywiad, jeszcze raz gratuluję i mam nadzieję, że coraz częściej będziemy widywać Cię na podium różnych biegów.