Cześć Andrzej,
Jeżdżę codziennie przynajmniej pół godziny. Przestałem się już wywracać i zaczynam już nawet wjeżdżać na niewielkie przeszkody. Nie nadaję się jeszcze do jazdy po niczym innym jak po gładkiej i szerokiej ścieżce rowerowej. Do tego nie używam jeszcze kijków. Te co mam zakończone widią nie nadają się na kostkę zupełnie. Końcówka ślizga się po powierzchni a jak trafi na rowek potrafi się zaklinować. Z resztą za bardzo koncentruję się na patrzeniu pod nogi i kontrolowanie kijków to na tym etapie za wiele. Ogólnie czuję się coraz pewniej. Moja żonka też jeździła ze mną na Skike, nawet chciałem jej kupić ale stanowczo zażądała normalnych rolek no i kupiłem Rollerblady (czyli nie pojeździ niestety po trudniejszym terenie). Chętnie bym się wybrał w trasę z Wami ale najpierw muszę osiągnąć zadowalające mnie minimum.

Spokojnie pomału i bedziesz śmigał.
Jeśli idzie o kijki można zdjąć groty
i założyć gumki od kul sprawdziły się super.
A do nauki jazdy najlepszy jest asfalt[tor przy zemborzyckiej]
nadaje się najlepiej. Zachwile wychodzę [12.45]mogę przyjechać na kalinę.

Ktoś się wybiera może jutro na bieganie po opadach śniegu?